"Zagubiony Anioł" - Magdalena Kordel

 I na świat, jak co roku, przyszła maleńka miłość".

Nie jest samotny ten, kto ma kogoś do kochania.

Rok temu Michalina odważyła się wypowiedzieć skryte życzenia, a dziś aż trudno jej uwierzyć we własne szczęście. Mała Klara, zakochany po uszy Konstanty i troskliwa Nela każdego dnia przypominają jej o tym, jak wielką moc mają anioły. Pierwsze święta w ich nowym domu będą dokładnie takie, jak zaplanowała – wypełnione zapachem mandarynek, melodią wspólnie śpiewanych kolęd i magią świętowania tych szczególnych dni w gronie najbliższych.
Jednak nie dla wszystkich grudzień jest czasem radosnych przygotowań. Haśka oddałaby wiele, aby zapewnić swojej córeczce ciepło i bezpieczeństwo. Ukrywając się z Tosią przed ludźmi, którym nigdy nie powinna ufać, czuje, że jest sama przeciwko światu. I że jak nigdy dotąd potrzebuje jakiegoś znaku. Czegoś, co dałoby jej choć cień nadziei na to, że ona i jej córeczka mają szansę na chleb, którego nie zabraknie, grube rękawiczki i rozgrzany piec. Na to, żeby kochać. Na zwyczajne życie. Bez fajerwerków. Ot, normalne, codzienne bycie razem.

Gdy Michalina po raz pierwszy spotyka zziębniętą i samotną dziewczynę z maleńkim dzieckiem, widzi w niej cząstkę siebie z przeszłości. Wraz z najbliższymi postanawia podarować jej to, co najcenniejsze – nadzieję na lepsze jutro. Jednak czy Haśka będzie gotowa zaufać aniołom, które los postawi na jej drodze?
"Zagubiony anioł" to pełna ciepła historia o tym, że cuda, te małe i te nieco większe, mogą nam się zdarzyć każdego dnia, a szczęściem warto się dzielić nie tylko od święta.

Czy wierzysz w anioły? W te pozaziemskie istoty, których nie możesz dostrzec gołym okiem, ale których obecność czujesz całym sercem? W tych, których opiece się oddajesz, mając nadzieję, że wypowiadane w ciszy i zadumie słowa: Aniele Boży Stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój, znajdą spełnienie, a troskliwe skrzydła roztoczą się nad tobą niczym pancerz, który uchroni cię od wszelkiego zła… Bywają momenty zwątpienia, kiedy los zsyła na nasze ramiona trudności, ale wtedy naszą opoką może stać się wiara. Przekonanie, że wszystko się ułoży, a pomocną dłoń wyciągną do nas te ziemskie anioły, których nie brakuje wokół. Wystarczy tylko dostrzec ich obecność.
Magdalena Kordel stworzyła kolejną, poruszającą i niezwykle ciepłą opowieść, która otula. I to nie tylko ze względu na unoszący się w powietrzu zapach piernika, na atmosferę świąt, którą czuć z każdym dniem zbliżającym czytelników, ale i bohaterów do Bożego Narodzenia. Otula dobrem, które wybrzmiewa niczym najpiękniejsza kolęda z jej powieści. Choć „Zagubiony Anioł” jest kontynuacją książki „Anioł do wynajęcia”, to autorka utkała tę opowieść w taki sposób, by te osoby, które jej nie znają, odnalazły się w losach bohaterów. I ja się odnalazłam, bo mimo że nie miałam okazji czytać tej pierwszej powieści, to poczułam się w najnowszej tak swojsko. Zupełnie tak, jakby postaci wykreowane przez Magdalenę Kordel były mi bliskie. I myślę, że w tym tkwi siła historii nakreślonych ręką autorki, że tworzy tak pełnokrwistych bohaterów, którzy wchodzą do naszych serc, jak do siebie. A my otwieramy je dla nich z ufnością, że odnajdą w nich właściwe dla siebie miejsce. Tak było i tym razem, bowiem autorka snuje opowieść o historii, która zdaje się, właśnie zatoczyła koło. Ktoś potrzebuje pomocy, chociaż wcale nie chce jej przyjąć. I są otwarte ramiona, które, choć w niczym nie przypominają anielskich skrzydeł, zapraszają pod swój dach i opiekę zupełnie bezinteresownie.
Nowa powieść autorki to opowieść o miłości. O uczuciu, które stało się darem, najpiękniejszym gwiazdkowym prezentem i jednocześnie spełnieniem marzeń o rodzinie. Lecz także miłości, która została zdeptana, której deficyt odcisnął piętno na życiu pewnej dziewczyny. Ale także o tej nie-miłości, której tak wielu zostało pozbawionych, zmuszonych do życia w strachu i poczuciu, że nic nie znaczą, że na nic nie zasługują, a już na pewno na to, aby ich nią obdarzyć. „Zagubiony Anioł” to również historia, która traktuje o wartości najważniejszej, jaką jest rodzina. Jej obecność jest najcenniejszym, co możemy otrzymać od życia. Kiedy przy wigilijnym stole zabraknie czyjegoś głosu, pustka, jaka po nim zostaje, często bywa nie do zniesienia… Nie potrafimy pogodzić się z odejściem tych, których kochaliśmy i często zamykamy się na tych, którzy zostali… Którzy są teraz częścią naszej codzienności, którzy mimo bólu i wyrwy w naszym sercu, której nic ani nikt nie jest w stanie zapełnić, także zasługują, by otworzyć się na ich miłość.


Podsumowując:

Czekałam na świąteczną powieść Magdaleny Kordel i nie zawiodłam się! Autorka utkała poruszającą opowieść, która traktuje o aniołach, ale przede wszystkim o tych ziemskich. O ludziach, którzy mają otwarte serca i potrafią pomóc bezinteresownie. Historia o tym, że każdy z nas ma swojego anioła, ale nawet on, choć obdarzony nieziemską mocą, może się czasami… zagubić. Pachnąca piernikiem opowieść o cudownej mocy rodziny, która jest najlepszym prezentem. Powieść, która udowadnia, że małe cuda mogą nam się przytrafić zawsze, nie tylko od święta. Wystarczy się tylko na nie otworzyć i nigdy nie tracić wiary w to, że los się odmieni.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Znak]

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana