"Chcę, byś była w moim życiu" - Klaudia Muniak
Ale czy nie o to chodzi w Bożym Narodzeniu? Aby dać się porwać i nie oglądać się przy tym na to, co powiedzą inni?".
Zuza pracuje jako dziennikarka i od kilku lat nie obchodzi Bożego Narodzenia. Co wcale nie oznacza, że za świętami nie tęskni. Niegdyś był to jej ulubiony czas w roku, który spędzała w towarzystwie rodziny. Decyduje, że najwyższa pora do tego wrócić. Świąteczne przygotowania rozpoczyna od przypalenia pierników, co powoduje ewakuację całego bloku. Przy okazji poznaje jednak nowych sąsiadów, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Szczególnie Kuba, który mieszka tuż za ścianą, robi na dziewczynie duże wrażenie. Okazuje się, że jest muzykiem i to niebanalnym, ponieważ tworzy utwory z… dźwięków przyrody. Zuza postanawia napisać o nim artykuł. A jak wiadomo, wspólna praca zbliża. Tylko czy na pewno każdy jest tym, za kogo się podaje? I co zrobić, gdy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć?
Dowiedz się, dlaczego Zuza przez kilka lat starała się wykreślić święta z kalendarza i czy w tym roku uda jej się odkryć tę grudniową magię na nowo!
Dowiedz się, dlaczego Zuza przez kilka lat starała się wykreślić święta z kalendarza i czy w tym roku uda jej się odkryć tę grudniową magię na nowo!
Ludzie różnie celebrują święta. Dla jednych ozdoby, cały ten bożonarodzeniowy klimat nie jest istotny. Inni natomiast czują niesamowitą satysfakcję, kiedy mogą każdego dnia, który przybliża ich do tego wyjątkowego okresu w roku, zrobić coś, co wpłynie na cudowną atmosferę. Pieczenie pierników, wieszanie światełek, ubieranie choinki, opracowanie wigilijnego menu – to wszystko składa się na idealny obraz świąt, który chcą odtwarzać co roku.
Zuza od kilku lat nie obchodzi Bożego Narodzenia. Jednak postanawia do tego wrócić i zorganizować u sobie wyjątkowe święta, które tak kiedyś kochała cała jej rodzina. Zaczyna zatem gorączkowe przygotowania, które na starcie kończą się… spalonymi piernikami. Choć to niefortunne wydarzenie zdaje się nie wróżyć dobrze, to jest przyczynkiem do poznania sympatycznego sąsiada. Czy Zuza zdoła zatrzeć niezbyt pozytywne wrażenie, jakie zrobiła na Kubie, niemal puszczając z dymem cały blok? Czy uda się jej zorganizować upragnione Boże Narodzenie, za którym tak tęskni?
„Chcę, byś była w moim życiu” to powieść, która od pierwszej strony mnie zaintrygowała. Czułam, że za determinacją głównej bohaterki, kryje się jakieś drugie dno, ale przyznaję, że nie starałam się go odkryć, dając się po prostu prowadzić autorce. A zabiera ona czytelnika do zimowego Londynu, dzięki czemu nie tylko mamy okazję obserwować życie na emigracji, ale także poznać kilka angielskich zwyczajów świątecznych. Klaudia Muniak lubi ćwiczyć moją cierpliwość, do takich wniosków doszłam po lekturze jej kolejnej powieści, bowiem również w przypadku tej zimowej był moment, kiedy bardzo chciałam, aby fabuła przyspieszyła. Jednak sądzę, że autorka po prostu ma taki styl, stawia na jej niespieszność, celebrując rodzące się uczucie i pozwalając relacji rozwijać się w swoim tempie. Tak tez było tutaj, choć muszę zdradzić, że zostałam zaskoczona zwrotem akcji, który nie dosyć, że był dla mnie nieoczekiwanym plot twistem, to jeszcze doprowadził mnie do… łez. Jak widać, warto było być wytrwałym, dać się porwać w wir świątecznych przygotowań głównej bohaterki, obserwować jej pracę w redakcji i codzienność na obczyźnie, aby finalnie dostać uroczą i poruszającą historię o miłości, nie tylko tej romantycznej.
Podsumowując: Zuza od kilku lat nie obchodzi Bożego Narodzenia. Jednak postanawia do tego wrócić i zorganizować u sobie wyjątkowe święta, które tak kiedyś kochała cała jej rodzina. Zaczyna zatem gorączkowe przygotowania, które na starcie kończą się… spalonymi piernikami. Choć to niefortunne wydarzenie zdaje się nie wróżyć dobrze, to jest przyczynkiem do poznania sympatycznego sąsiada. Czy Zuza zdoła zatrzeć niezbyt pozytywne wrażenie, jakie zrobiła na Kubie, niemal puszczając z dymem cały blok? Czy uda się jej zorganizować upragnione Boże Narodzenie, za którym tak tęskni?
„Chcę, byś była w moim życiu” to powieść, która od pierwszej strony mnie zaintrygowała. Czułam, że za determinacją głównej bohaterki, kryje się jakieś drugie dno, ale przyznaję, że nie starałam się go odkryć, dając się po prostu prowadzić autorce. A zabiera ona czytelnika do zimowego Londynu, dzięki czemu nie tylko mamy okazję obserwować życie na emigracji, ale także poznać kilka angielskich zwyczajów świątecznych. Klaudia Muniak lubi ćwiczyć moją cierpliwość, do takich wniosków doszłam po lekturze jej kolejnej powieści, bowiem również w przypadku tej zimowej był moment, kiedy bardzo chciałam, aby fabuła przyspieszyła. Jednak sądzę, że autorka po prostu ma taki styl, stawia na jej niespieszność, celebrując rodzące się uczucie i pozwalając relacji rozwijać się w swoim tempie. Tak tez było tutaj, choć muszę zdradzić, że zostałam zaskoczona zwrotem akcji, który nie dosyć, że był dla mnie nieoczekiwanym plot twistem, to jeszcze doprowadził mnie do… łez. Jak widać, warto było być wytrwałym, dać się porwać w wir świątecznych przygotowań głównej bohaterki, obserwować jej pracę w redakcji i codzienność na obczyźnie, aby finalnie dostać uroczą i poruszającą historię o miłości, nie tylko tej romantycznej.
„Chcę byś była w moim życiu” to tytuł, który ma wiele znaczeń, a powieść Klaudii Muniak nie jest wyłącznie uroczą, zimową opowieścią o miłości. To również historia, która pokazuje, że pewne wydarzenia w naszym życiu powodują, że rezygnujemy z rzeczy, które kiedyś nas cieszyły, które przynosiły nam szczęście i były jego nieodłącznym elementem. Powieść, która pachnie piernikami, czasem spalonymi, ale to akurat dodaje jej tylko uroku, tak jak i główna bohaterka, do której sympatią zapałacie od pierwszej strony. To taki trochę nieporadny, zagubiony, ale nie bez powodu, świąteczny Kopciuszek, który chcąc upiec idealne ciasteczka, być może znajdzie swojego bożonarodzeniowego księcia. To książka, która uświadamia, że czasami trzeba zostawić za sobą przeszłość, zrobić coś inaczej, a może i zaryzykować niepowodzenie, by odnaleźć prawdziwe szczęście i odbudować coś, co kiedyś się rozpadło. Dlatego warto słuchać swego serca i żyć w zgodzie ze sobą.
Komentarze
Prześlij komentarz