"Bezwład" - Jessica Barry

 
Bycie matką dorosłego dziecka to jednocześnie podziwianie osoby, którą się ono stało, i opłakiwanie wszystkiego tego, czym się nie stało".
Miałam ochotę na odrobinę grozy, dlatego z dużą ciekawością sięgnęłam po "Bezwład" Jessicy Barry. Czy spełniła moje oczekiwania?
 
Allison Carpenter przeżywa katastrofę lotniczą w Górach Skalistych, lecz to dopiero początek jej walki o życie. Dziewczyna zna straszną tajemnicę, a wpływowi ludzie gotowi są ją zabić, by ukryć szokującą prawdę. Jeśli dowiedzą się, że przetrwała, ruszą za nią.
Nie odnaleziono ciała Allison, więc Maggie Carpenter, mieszkanka niewielkiego Owl’s Creek w Maine, wciąż ma nadzieję. Ona także skrywa tajemnicę – od śmierci męża nie rozmawiała z córką i nie wie nic o niej.
Podczas gdy Allison brnie przez dzikie góry, Maggie rozpaczliwie szuka odpowiedzi na kolejne pytania. Zagłębiwszy się w życie Allison, odkrywa, że w świecie pieniędzy i luksusu jej córka zmieniła się nie do poznania. Czy zdąży odkryć prawdę, żeby ją uratować?
Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania tej książki, byłam zaintrygowana. Liczyłam na coś w klimacie znanego serialu "Zagubieni" ("Lost"). Podobne motyw przewodni - katastrofa lotnicza, tajemnica, ale... Na początku myślałam, że krótkie rozdziały mogę potraktować in plus, a dzięki nim akcja nabiera tempa. Z czasem jednak zaczęło mi to przeszkadzać. U jednych czytelników być może budowało to napięcie, ja miałam wrażenie, że szarpię się z fabułą. Nie zdążyłam wczytać się w przemyślenia córki, a już autorka rzucała mnie w wir rozważań matki, nie pozwalając mi odnaleźć się w czasie, miejscu i sytuacji, w której znalazła się każda z nich. 
Pierwszych 300 stron było dla mnie ciężkie do strawienia i bardzo się ciągnęło. Nie czułam napięcia, ani strachu. Autorce nie udało się wzbudzić we mnie ciekawości, nie przewracałam kolejnej strony z niecierpliwością. No może poza zniecierpliwieniem faktem, że praktycznie nic się nie dzieje. A tego oczekiwałabym od dobrego thrillera. Niestety "Bezwład" to książka, w moim odczuciu, dosyć przewidywalna z małym zaskoczeniem na koniec.
Żeby nie było, że jestem całkiem na nie, to znalazłam też coś pozytywnego. Na plus zaliczyć mogę postać Maggie. Rozdziały z jej udziałem były o niebo ciekawsze, a ona sama okazała się niezwykle wnikliwą i spostrzegawczą obserwatorką otaczającej jej rzeczywistości. Drugi pozytyw, to zbudowanie całej intrygi na motywie dotyczącym działalności koncernu farmaceutycznego.
Podsumowując:

"Bezwład" miał mi dostarczyć emocjonującej rozrywki, tymczasem lektura tej książki była dla mnie średnio ekscytująca. Liczyłam na dreszcz lub chociaż dreszczyk niepewności, a dostałam ciągnącą się fabułę i mało angażujące mnie, jako czytelnika, wątki, których mozolne rozwinięcie nie przyniosło niczego niespodziewanego. Jak na debiut nie było źle, ale żebym mogła powiedzieć, że książka mi się podobała, to jeszcze daleka droga. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Dom Wydawniczy REBIS.
https://www.facebook.com/DWREBIS/


 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana