Nikt z nas nie wie, co jest mu pisane [...]".
Kolejny finał, na który czekałam, i którego równie mocno chciałam i nie chciałam poznać. Po prostu nie lubię pożegnań z ulubionymi seriami...
Dalsze losy rodziny Neubinerów. Johann wiedzie spokojne życie razem z
braćmi i ojcem, pomaga we młynie, ale jego prawdziwą pasją są rośliny.
Kiedy tylko może, wymyka się na łąki, gdzie zbiera zioła, suszy je i
uczy się ich właściwości. Choć ma dopiero siedemnaście lat, jest
przekonany, że właśnie takie życie jest mu pisane. Pewnego dnia zostaje
wezwany do dworu hrabiny Korteckiej, która proponuje, żeby się zajął jej
ogrodem. Zafascynowany tym pomysłem chłopak godzi się bez namysłu.
Jeszcze nie wie, że w rzeczywistości hrabina ma wobec niego zupełnie
inne plany i że awanturnicze przygody w końcu zaprowadzą go aż do
Ameryki.
Czekałam z niecierpliwością na kolejny tom sagi "Tułacze życie" Ewy Bauer. To jest tego typu seria, która pozwala czytelnikowi rozsmakować się w klimacie epoki, który autorka bardzo dobrze oddała poprzez dopracowanie każdego, nawet najmniejszego szczegółu.
W ostatnim tomie cyklu poznajemy losy Johanna Neubinera. Chłopak, dosyć nietypowo jak na ówczesne czasy, interesuje się roślinami i uprawą ogrodu. To zamiłowanie doprowadza go na dwór Korteckich i daje początek swoistego rodzaju zniewoleniu młodego chłopaka. Ulegając szantażom hrabiny, staje się zależny od jej rodziny, a także zmuszony do podróży, której wcale nie miał w planach. Tłem dla wydarzeń w tej części jest osiemnastowieczny Nowy Jork, choć autorka nie pominęła w książce polskich wątków historycznych z okresu Rzeczpospolitej Obojga Narodów. To właśnie sytuacja w kraju staje się bowiem determinantem podjętych przez bohaterów decyzji.
Ewa Bauer ponownie skupiła się na losach członków, znanej z poprzednich części, rodziny. Tym razem nie poświeciła uwagi tyle zwyczajom i obrzędom, o ile rozterkom młodego, dojrzewającego chłopaka. Jego historia pokazuje, dosyć dosadnie, różnice między klasami społecznymi, które dyskwalifikują w walce o swoje prawa i ideały. Choć, jako czytelnicy, zdajemy sobie sprawę z ograniczeń, jakie wynikają z pochodzenia chłopaka, to podczas lektury trzymamy mimowolnie za niego kciuki. Mamy nadzieję, że uda mu się wyrwać z przymusowego układu i odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Wydaje się bowiem, że śladem innych członków rodziny Neubinerów, i jego czeka tułacze życie...
Przyznaję, że autorka zaskoczyła mnie
pewnym zwrotem akcji, który pojawia się pod koniec powieści. Z jednak
strony było to dosyć niespodziewane, choć delikatne symptomy uważny
czytelnik zdoła dostrzec wcześniej, a z drugiej bardzo przypadło do
gustu mojej romantycznej duszy. :)
W ostatnim tomie Ewa Bauer próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy można uciec przed przeznaczeniem oraz odciąć się od korzeni, które trzymają nas w określonym miejscu lub, bez względu na to, gdzie rzuci nas los, przyciągają do siebie? Wydaje się, że nie. Bo nawet gdybyśmy próbowali zmienić bieg wydarzeń, to nie będziemy w stanie wykreować naszej rzeczywistości do końca i ostatecznie, gdyż nikt z nas nie wie, co jest mu pisane, co nas czeka za kolejnym, życiowym zakrętem... Jak potoczą się losy bohaterów? Czy uda im się przełamać "Fatum", które pojawia się w ich życiu od samego początku i w przeróżnej postaci? Tego dowiecie się sięgając po "Nigdy nie zapomnę".
Podsumowując:
Myślę, że rzeczą niełatwą jest napisanie dobrej sagi rodzinnej. Musi ona bowiem posiadać idealnie wyważoną proporcję pomiędzy warstwą społeczno-obyczajową a ilością wydarzeń i elementów charakterystycznych dla danej epoki. Uważam, że Ewie Bauer udało się to osiągnąć. Przedstawione przez nią w cyklu "Tułacze życie" ludzie losy wciągają czytelnika w wir wydarzeń, dla których historia stanowi idealne uzupełnienie. Jeśli szukacie sagi, w której będziecie mieli okazję się rozsmakować, jeśli doceniacie drobiazgowość i dokładność autora w wiernym oddaniu realiów oraz klimatu epoki, to ta seria powinna znaleźć się na Waszej czytelniczej liście. Polecam!
We współpracy z Wydawnictwem Replika.
Komentarze
Prześlij komentarz