"Ta sama rzeka" - Edyta Świętek [PRZEDPREMIEROWO]
"[...] nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, bo... - Wiem. Bo rzeka jest za każdym razem inna".
Byłam ciekawa nowej powieści Edyty Świętek. Jak wypadła w moich oczach?
Czy można wejść dwa razy do Tej samej rzeki? Nowa powieść Edyty Świętek!
Małgorzata odlicza dni do momentu, kiedy będzie mogła opuścić męża. Jej
związek, choć na pozór idealny, przepełniony jest strachem i przemocą, a
małżeńskie więzy podtrzymuje tylko troska o niepełnoletniego syna.
Całkowicie uzależniona od męża, jedynie w pracy czuje się spełniona i
potrzebna. Gdy do biura zostaje przyjęty nowy pracownik, Małgosi
szybciej bije serce. Ma wrażenie, jakby znała Darka od zawsze. Dwójka
szybko znajduje wspólny język i nawiązuje bliższą znajomość. Łączy ich
wiele, a najbardziej: nieszczęśliwa miłość. Ona ma męża tyrana, on –
chorą żonę, której nie kocha.
Oboje wiedzą, że razem mieliby szansę na upragnione szczęście, jednak
kierując się dobrem swoich rodzin, postanawiają zakończyć relację zanim
będzie za późno…
Czy uda im się zapomnieć o łączącym ich uczuciu? W jaki sposób maskuje
się przemoc domowa? Czy małżeństwo bez miłości jest odpowiedzialną
decyzją? Czy geny wpływają na nasze relacje?
Opowieść, która wbrew wszystkiemu daje nadzieję.
Czytając pierwszy raz tytuł nowej powieści Edyty Świętek w mojej głowie pojawiło się skojarzenie z wierszem Wisławy Szymborskiej "Nic dwa razy". A zwłaszcza z przekazem tego utworu, który wprost mówi, że "Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny". I choć dzień nie jest podobny do dnia, a pocałunek do pocałunku, to wciąż zastanawiamy się, czy można wejść dwa razy do tej samej rzeki...?
Przyznaję, że w nowej powieści Edyta Świętek mnie zaskoczyła. Znana przeze mnie przede wszystkim z sag rodzinnych stworzyła zamkniętą historię, która wciąga od pierwszej strony w wir emocji. Nie sposób bowiem nie wczuć się w sytuację Małgorzaty, głównej bohaterki, której każdy dzień zbudowany jest na fundamencie oczekiwania na moment, w którym uwolni się od toksycznego męża. Uczucie nieoczywistej, ale jednak, solidarności z tą postacią potęguje retrospekcja, która ukazuje pierwsze momenty związku z mężem. Przysłowiowe motyle w brzuchu, zachwyt, namiętność. Z czasem jednak wszystko się zmienia... Sielanka przeistacza się w piekło, które nie zawsze ma postać podniesionej pięści czy wymierzonego w kobietę ciosu. Czytelnik cały czas zadaje sobie pytanie - jak to się stało, że pozorny raj stał się nie do wytrzymania, a przede wszystkim: dlaczego kobieta znosi kolejne obelgi i coraz mocniej zaciskający się na jej szyi sznur małżeńskiego zniewolenia?
W swojej nowej książce autorka zwraca uwagę na wątek trudnej przeszłości, która ma ogromny wpływ na całe życie bohaterki. Brak pewności siebie, chęć ucieczki od traumatycznych wydarzeń i poczucie, że jest gorsza i fakt, że ktoś się nią zainteresował i chciał mimo wszystko taką, jaka jest, sprawiają, że kobieta zatraca swoje ja i wegetuje. Autorka próbuje tym samym odpowiedzieć na pytanie: czy geny mogą determinować nasze relacje, zachowania czy wybory?
Edycie Świętek udało się stworzyć bardzo dobry mariaż dramatu obyczajowego z domieszką romansu, który w nowej powieści ma dojrzałą twarz. Udowodniła tym samym, że na miłość nigdy nie jest za późno, choć czasem nie sposób jest pokonać przeszkody, jakie życie stawia przed nami. A los bywa kapryśny. Bohaterowie stają przed wyborem pomiędzy sercem a rozumem i wydaje się, że żadne wyjście z tej sytuacji nie jest właściwe. Jak ostatecznie postąpią?
Podsumowując:
Książką "Ta sama rzeka" Edyta Świętek udowadnia, że doskonale czuje się zarówno w rozbudowanych fabularnie sagach obyczajowych, jak i jednotomowej historii. To bardzo dobrze skonstruowana powieść, w której wątek psychologiczny wzbudza wiele emocji. Miłość i nienawiść, przemoc i toksyczne relacje, przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć, poświęcenie i rodzicielstwo, które daje siłę do walki o lepsze jutro. To historia, która mimo wielu bolesnych i trudnych momentów pokazuje, że zawsze istnieje nadzieja na to, że życie, niczym tytułowa rzeka, wróci na właśnie tory i będzie płynąć z nurtem, nie pod prąd.
Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem PASCAL.
Komentarze
Prześlij komentarz