"A ja na Ciebie zaczekam" - Magdalena Kordel


Takie miejsca, mocno osadzone w czasie, muszę mieć niezwykłą moc, chociażby z racji tego, że mają tak wielkie doświadczenie...".
Rozgrzewająca serca, pachnąca czekoladą opowieść o miłości i cudownej mocy aniołów. O miłości, nadziei i cudach, na które nigdy nie jest za późno. 

Emilia budzi się w szpitalu. Mówi w niezrozumiałym języku, a pamięć podsuwa jej strzępy dawno zapomnianych wydarzeń. Jedyną osobą, która ją rozumie, jest młoda pielęgniarka z Polski. Co stało się przed wielu laty? I dlaczego Emilia nie może przestać myśleć o wypatrzonym w antykwariacie portrecie dziewczyny w granatowym płaszczu?
Ernestyna wciąż wraca myślami do rodzinnej Warszawy. Choć może się wydawać, że zapomniała o danej dawno temu obietnicy, wie, że w tym roku będzie inaczej. Zrobi wszystko, by po raz ostatni stanąć w bramie na Nowym Świecie i wypatrywać zbłąkanego wędrowca.
Anastazja ma same kłopoty – po raz kolejny nie dostała się na wymarzone studia, okłamuje rodziców, nie ma pracy. Pocieszenia szuka w aromatycznej gorącej czekoladzie i rozmowach z tajemniczym starszym panem przy stoliku u Wedla. Tymczasem święta coraz bliżej, a ona wie jedno: w tę Wigilię nie opuści swojej babci Ernestyny nawet na krok.
Dzieli je wiek i odległość, ale łączy jedno – w tę Wigilię będą potrzebować prawdziwego cudu.
Wyobraź sobie…
Wyobraź sobie klimatyczne wnętrze, w którym unosi się zapach czekolady. Niezwykły aromat wszystkich najpiękniejszych zapachów świata, które otulają cię od samego wejścia, sygnalizowanego przez maleńki dzwoneczek.
Wyobraź sobie dziewczynę o tak błękitnych oczach, bardziej błękitnych od niezapominajek, która zza lady wita cię uśmiechem.
Wyobraź sobie, że w oszklonej witrynie możesz oglądać maleńkie, czekoladowe dzieła sztuki, w których kierunku ręce same się rwą. Chcesz dotknąć, posmakować, a jednocześnie żal ci zniszczyć tę misternie wykonaną robotę.
Wyobraź sobie, że w kącie przy małym stoliku siedzi staruszek, który patrzy na ciebie przyjaźnie, zupełnie jakby chciał cię zaprosić, abyś usiadł przy jego stoliku.
To wszystko sprawia, że czujesz się tak, jakbyś trafił do
czekoladowej Narni". Przeszedł na drugą stronę i odbył podróż w czasie, a tak naprawdę stał na pograniczu dwóch czasoprzestrzeni w miejscu, w którym przeszłość splata się z teraźniejszością. A ty wiesz, że jesteś tutaj PO COŚ.
Magdaleno Kordel! Ja nie wiem, jak ty to zrobiłaś, ale zaczarowałaś mnie swoją historią, dając nią taką moc wzruszeń, że nie sposób mi ubrać w słowa, co czułam, przewracając ostatnią stronę. I myślę sobie, że nie bez powodu na mnie czekałaś. Że ta książka trafiła w moje ręce właśnie po to, aby móc stwierdzić z całym przekonaniem, że to jedna z najbardziej urzekających i klimatycznych powieści świątecznych, jakie dane było mi przeczytać w tym roku.
W tej historii nie chodzi nawet o ubieranie choinki, choć takowa się pojawia. Nie o szukanie prezentów, o lepienie uszek, ani o cały ten świąteczny galimatias. Tutaj chodzi o… cud. O coś, co dla każdego może oznaczać coś innego. Dla jednego jest nim odnalezienie upragnionej pracy. Dla innego wyszperanie w odmętach utraconej pamięci drogi do domu, do przeszłości, którą zakryła mgła. Dla kogoś będzie to możliwość wypicia ostatniej filiżanki czekolady, która miała być pożegnaniem, a stała się nowym początkiem. A dla niej i dla niego, to nadzieja, że przy akompaniamencie spadających w wirującym tańcu płatkach śniegu, odnaleźli siebie. Bo ktoś, gdzieś, kiedyś miał taki plan. A przecież nic nie dzieje się bez przyczyny, a my nigdy nie możemy być pewni, co kryje się za kolejnym życiowym zakrętem.

Podsumowując:

Podsumowanie zacznę od cytatu z książki „A ja na Ciebie zaczekam”: „Zwyczajnie czasem są takie momenty w życiu, podczas których nie sposób nie płakać”. I ten właśnie moment, w którym pożegnałam się z lekturą powieści Magdaleny Kordel, do nich należał. Nie były to nawet łzy żalu za minioną przyjemnością, którą niewątpliwie było jej czytanie, ale łzy wzruszenia, kojący potok, który pojawił się na policzkach, bo autorce udało się poruszyć najdelikatniejsze struny mojej wrażliwości. Dotarła do samego serducha, które aż wyrywało się do opisanego przez nią, pachnącego czekoladą miejsca, w którym zadziała się magia... Cudna była ta powieść, aż nie sposób mi wyrazić słowami, jak bardzo mnie urzekła. Mogę powiedzieć tylko jedno – to najlepsza książka świąteczna, jaką przeczytałam w tym roku. Polecam! 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

We współpracy z Wydawnictwem Znak.

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana