"Jak oddech" - Agata Czykierda-Grabowska
[...] nie powinnam blokować szczęścia tylko dlatego, że ktoś może mnie kiedyś zranić, bo to wcale nie musi nastąpić".
Jak oddech Agaty Czykierdy-Grabowskiej, wyczekiwana kontynuacja bestsellerowej powieści Jak powietrze, to historia o gorącym uczuciu, które rodzi się w najmniej przewidzianym dla wszystkich momencie.
Hania,
młoda i ambitna studentka architektury krajobrazu, pracuje w urokliwej,
warszawskiej kawiarni. Tego dnia, gdy zaczyna zmianę, nie spodziewa
się, że nadchodzące godziny całkowicie odmienią jej życie. W końcu mała,
senna kawiarenka to ostatnie miejsce, w którym ktokolwiek spodziewałby
się napadu…
Leo czuje, że sięgnął już dna. Postawiony pod ścianą
przez los i własne fatalne w skutkach decyzje jest gotowy zrobić
wszystko, by zdobyć potrzebne mu pieniądze. W przypływie desperacji
postanawia napaść na pobliską kawiarnię i dokonać rabunku. Łupy
pozwalają mu na chwilę odbić się od dna. Tylko jak poradzić sobie z
gorzkim poczuciem winy, które pojawia się, kiedy tylko przypomni sobie
przerażone oczy kelnerki z tamtej kawiarni? Leo czuje, że musi ją
odnaleźć.
Pełna bólu, który niczym kowadło zaciska się na naszej szyi, kiedy czujemy gulę w gardle i potok łez pod powiekami.
Strachu, który jest udziałem bohaterów, ale i naszym. Pochłania tak bardzo, że nie wiemy w pewnym momencie, czy to jest nadal ich strach, czy już może bardziej nasz…
Smutku, który ma wiele twarzy, a jedną z nich jest oblicze małego chłopca, który ma tylko jedno marzenie – chce polecieć balonem…
Ciepła, które zamyka się w czterech ścianach domu, patchworkowego domu będącego oazą życiowych rozbitków, którzy się odnaleźli mimo przeciwności losu, aby stworzyć razem coś pięknego. Coś trwałego, pełnego bezpieczeństwa i miłości, na której straży stoi… krzak róży.
Walki… z samym sobą, ale i z całym światem. Z nierównym przeciwnikiem, w starciu z którym jesteśmy skazani z góry na porażkę. A mimo to podejmujemy się jej. Bo wciąż tli się w nas wątły płomyk nadziei na to, że w tym pojedynku będziemy mogli okazać się zwycięzcą…
Aż w końcu miłości. Miłości tak nieoczekiwanej, niespotykanej, która pojawiła się w ich życiu, bo tak miało być. Która miała być dla każdego z nich jak oddech… Dla niej, jak nowy, zapomniany haust powietrza, którego nie czuła w piersiach od tak dawna. Od momentu, kiedy odszedł… Dla Niego, jak coś, co stanowi jasny promień w jego trudnym życiu. Nie chciał jej i pragnął jednocześnie ze wszystkich sił. Nie zasłużył na nią, a równocześnie tak bardzo mu się należała…
Komentarze
Prześlij komentarz