"Jedno życzenie" - Nicholas Sparks - patronat medialny
[...] miłość jest silniejsza niż strach. Miłość mnie ocaliła i wiem, że ciebie też ocali".
Historia pierwszej miłości, której ślad pozostaje w nas na zawsze, i o decyzjach, których skutki odczuwamy przez całe życie.
Maggie Dawes nie opowiadała tej historii od lat. Dawno temu po raz pierwszy naprawdę się zakochała. Miała wtedy szesnaście lat i była daleko od domu. Wysłano ją do małej miejscowości na jednej z wysp w Karolinie Północnej, by tam oczekiwała narodzin swojego dziecka. Planowała oddać je do adopcji. Przystojny i inteligentny Bryce Trickett nie oceniał tej decyzji. Pokazał za to Maggie, jak robić dobre zdjęcia, zaszczepił w niej miłość do fotografii i do atmosfery sennych miasteczek. Ich pierwszy pocałunek był idealny. A uczucie − jedyne w swoim rodzaju.
Teraz Maggie jest słynną fotografką podróżniczą. Dzieli czas między swoją nowojorską galerię a wyprawy do najodleglejszych zakątków świata. Ale pewna rozmowa ze spotkaną na plaży kobietą wywróci jej życie do góry nogami. Maggie będzie musiała zmierzyć się z tym, co nieuniknione, lecz uświadomi sobie także, że ma jedno życzenie, które bardzo chce spełnić.
Pamiętacie swoją pierwszą miłość? Niewinne uczucie, pierwsze, skradzione
pośpiesznie pocałunki i te znane wszystkim „motyle w brzuchu”? Tego
pierwszego uczucia się wszak nie zapomina… A co jeśli jest ono jedynym,
jakie dane nam było przeżyć tak naprawdę? Nacieszyć się nim zaledwie
kilka chwil, zanim zostało nam brutalnie odebrane przez kapryśny los i
ludzi, dla których było to tylko dziecięce zauroczenie?
Nowa książka Nicholasa Sparksa to opowieść, która przepełniona jest emocjami. To nasycenie jest wyraźnie odczuwalne. Jesteśmy zalewani falą, która wznosi się i upada, zupełnie, jak nasze odczucia: od wielkiej euforii po bezgraniczny smutek, jaki niewątpliwie się pojawi podczas lektury. Autor łamie czytelnicze serce na miliony kawałków, zostawiając jednocześnie odrobinę „kleju”, który nie jest w stanie poskładać go w jedną całość. Serwuje nam coś na kształt dysonansu, bo z jednej strony czujemy poczucie spełnienia, a z drugiej ogarnia nas smutek i poczucie niesprawiedliwości, że naszym bohaterom zostało tak wiele odebrane. Że mogli otrzymać od losu o wiele więcej, niż kilka chwil, bo tym były one w perspektywie oceanu godzin, jakie mogliby spędzić razem, jeśli tylko byłoby im to dane… Sparks to prawdziwy mistrz, a nawet wirtuoz ludzkich emocji, na których gra niczym muzyk, jednocześnie śledząc reakcję czytelnika. A ta w moim przypadku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Czułam złość, ale także ciepło, które mnie otulało. Powracałam do własnych wspomnień, kiedy to moje serce zabiło mocniej pierwszy raz… Było mi żal, a jednocześnie cieszyłam się przez łzy, że jeden moment, jedna chwila, jedno życzenia miało szansę się spełnić.
W nowej książce autor zwraca uwagę przede wszystkim na upływający czas i na szanse od losu, które wielokrotnie pojawiają się jeden jedyny raz. I tylko od nas zależy, czy uda nam się je wykorzystać. Dlatego musimy być czujni. Mieć odwagę na podejmowanie ryzyka, nawet jeśli w danym momencie naszego życia, wydaje nam się ono zbyt duże, trudne do udźwignięcia na wątłych ramionach braku doświadczenia. Bo może przyjść taki moment, w którym zrozumiemy, że na niektóre przeżycia i uczucia jest już za późno, a okazje, które kiedyś były na wyciągnięcie ręki, już zawsze pozostaną w sferze niezrealizowanych pragnień.
Nowa książka Nicholasa Sparksa to opowieść, która przepełniona jest emocjami. To nasycenie jest wyraźnie odczuwalne. Jesteśmy zalewani falą, która wznosi się i upada, zupełnie, jak nasze odczucia: od wielkiej euforii po bezgraniczny smutek, jaki niewątpliwie się pojawi podczas lektury. Autor łamie czytelnicze serce na miliony kawałków, zostawiając jednocześnie odrobinę „kleju”, który nie jest w stanie poskładać go w jedną całość. Serwuje nam coś na kształt dysonansu, bo z jednej strony czujemy poczucie spełnienia, a z drugiej ogarnia nas smutek i poczucie niesprawiedliwości, że naszym bohaterom zostało tak wiele odebrane. Że mogli otrzymać od losu o wiele więcej, niż kilka chwil, bo tym były one w perspektywie oceanu godzin, jakie mogliby spędzić razem, jeśli tylko byłoby im to dane… Sparks to prawdziwy mistrz, a nawet wirtuoz ludzkich emocji, na których gra niczym muzyk, jednocześnie śledząc reakcję czytelnika. A ta w moim przypadku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Czułam złość, ale także ciepło, które mnie otulało. Powracałam do własnych wspomnień, kiedy to moje serce zabiło mocniej pierwszy raz… Było mi żal, a jednocześnie cieszyłam się przez łzy, że jeden moment, jedna chwila, jedno życzenia miało szansę się spełnić.
W nowej książce autor zwraca uwagę przede wszystkim na upływający czas i na szanse od losu, które wielokrotnie pojawiają się jeden jedyny raz. I tylko od nas zależy, czy uda nam się je wykorzystać. Dlatego musimy być czujni. Mieć odwagę na podejmowanie ryzyka, nawet jeśli w danym momencie naszego życia, wydaje nam się ono zbyt duże, trudne do udźwignięcia na wątłych ramionach braku doświadczenia. Bo może przyjść taki moment, w którym zrozumiemy, że na niektóre przeżycia i uczucia jest już za późno, a okazje, które kiedyś były na wyciągnięcie ręki, już zawsze pozostaną w sferze niezrealizowanych pragnień.
Podsumowując:
Ta powieść zostawiła we mnie trwały ślad. Tak jak uczucie bohaterów, których historię nakreślił na kartach swojej książki Nicholas Sparks. Opowieści o pierwszej, niewinnej miłości, która ma wpływ na decyzje, jakie podejmujemy w życiu. O wielkiej pasji, która potrafi łączyć ludzi. O nowych szansach, które czasem przychodzą do nas zbyt późno… Zbyt późno na to, aby móc je w pełni wykorzystać i czerpać z nich radość. Choć lektura tej powieści wywołuje smutek i łzy, to pojawia się także wątły płomyk nadziei na to, że niektóre historie, mimo bolesnego zakończenia, mogą stanowić fundament i kapitał dla tych, którzy są ich spadkobiercami. Polecam!
Ta powieść zostawiła we mnie trwały ślad. Tak jak uczucie bohaterów, których historię nakreślił na kartach swojej książki Nicholas Sparks. Opowieści o pierwszej, niewinnej miłości, która ma wpływ na decyzje, jakie podejmujemy w życiu. O wielkiej pasji, która potrafi łączyć ludzi. O nowych szansach, które czasem przychodzą do nas zbyt późno… Zbyt późno na to, aby móc je w pełni wykorzystać i czerpać z nich radość. Choć lektura tej powieści wywołuje smutek i łzy, to pojawia się także wątły płomyk nadziei na to, że niektóre historie, mimo bolesnego zakończenia, mogą stanowić fundament i kapitał dla tych, którzy są ich spadkobiercami. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz