"Desperatki" - Weronika Wierzchowska

 

Nie warto niszczyć całego życia, jakie stanie nam na drodze, nawet w ranach miłosierdzia. Warto żyć, choćby po to, by zobaczyć, co nas jeszcze spotka".

Trzy kobiety i ona jedna - zemsta. Czy uda im się im się pomścić swoją krzywdę?

Trzy kobiety, które połączyło jedno straszne wydarzenie. Zaplanowały zemstę, ale coś poszło nie tak. Czasem pozostaje już tylko ucieczka do przodu…
Wiosna 1863 roku. Nad zbiorową mogiłą spotykają się Izabella – szlachcianka opłakująca syna, Wiesia – złodziejka z Powiśla, która w tej samej powstańczej bitwie straciła brata, oraz Anna – córka profesora, która pogrzebała narzeczonego. Motywowane rozpaczą i chęcią zemsty trzy desperatki zawiązują mroczne przymierze i przeprowadzają zamach. Przebiega on jednak inaczej, niż to sobie zaplanowały.
Ze ścigających stają się ściganymi, a ich droga wiedzie przez powstańcze obozy i austriackie więzienia. Aby ratować własną skórę, będą gotowe popłynąć aż za ocean.
Jak zakończy się wędrówka Izy, Anny i Wiesi?
To niezwykła historia zdesperowanych kobiet, zmuszonych do ucieczki na koniec świata. Być może będzie tam na nie czekać szczęście, które pojawi się w najmniej spodziewanej postaci…

Czy zemsta może stać się fundamentem cudownej, choć dosyć nieoczekiwanej, przyjaźni? Jak udowadniają bohaterki powieści Weroniki Wierzchowskiej – może, a nawet zdaje się idealnym przyczynkiem do tego, aby połączyć wspólny cel, jakim jest pomszczenie śmierci ukochanych osób, oraz kobiecej solidarności, która potrafi wybawić przyjaciółki z wielu tarapatów. A tych będzie co niemiara. Autorka stworzyła bowiem powieść przygodową, która na myśl przywodzi western osadzony w drugiej połowie XIX wieku. Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, dlatego czytelnik nie tyle nie może narzekać na nudę, ile nie będzie miał na nią zwyczajnie czasu. I choć powieść zaczyna się w trudnym i smutnym momencie życia naszych bohaterek, to autorka wplotła w fabułę także humor, który bardzo przypadł mi do gustu. Jeśli chodzi o trafienie w mój gust literacki, to poza samym pomysłem na historię, nie mogę nie wspomnieć o naszych paniach, które są bohaterkami, można by rzec, z piekła rodem. Ale tylko dla tych, którzy zupełnie nieświadomie, postanowili nadepnąć im na odcisk. Ku swojej zagładzie. Starcie bowiem, jakiekolwiek by ono nie było, z tytułowymi desperatkami, zakrawa na desperację właśnie. To kobiety, które zemstę uczyniły swoją siłą i orężem. Które, niczym nieustraszone wojowniczki, postanowiły na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. To dało początek fascynującej, pełnej zwrotów akcji przygodzie, która pędzi niczym koń po stepie, przenosząc czytelnika do świata bohaterów i wprawiając go niejednokrotnie w konsternacje i zaskoczenie. Bo te kobiety stanowczo nie są przewidywalne. Choć ze ścigających stają się ścigane, nie można im odmówić odwagi, determinacji i hartu ducha. Ale żeby nie było, że powieść Weroniki Wierzchowskiej to tylko ciągła ucieczka i walka z prześladowcą, znajdziemy w niej także wątek romantyczny, który, jak to w przypadku miłości bywa, pojawi się dosyć nieoczekiwanie i połączy osoby, które nie posądzalibyśmy o żadną zażyłość. Nie zdradzę kogo i w jakich okolicznościach, niemniej polecam sprawdzić, czy desperatkom uda się dopiąć swego i wyjść cało z opresji, jaką bądź co bądź, zgotowały sobie na własne życzenie. Choć los też ich nie oszczędzał, podobnie jak silni przeciwnicy, którzy za nic mieli fakt, że z kobietą należy obchodzić się z szacunkiem.

Podsumowując:
 
„Desperatki” to połączenie powieści historycznej i obyczajowej, okraszonej dużą dawką przygody, w którą autorka porywa nas od pierwszej strony. Dynamiczna akcja jest tutaj niebywałym atutem, jak i bohaterki, które wzbudzają sympatię czytelnika. Ich postawa, która przełamywała wszelkie ówczesne zasady i konwenanse, na myśl przywodzi buntowniczki w walce o słuszną sprawę. I choć nie jestem zwolenniczką wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, w wielu przypadkach i podejmowanych przez nie decyzjach czułam całkowitą solidarność. Podobało mi się to, jak wielokrotnie utarły nosa nawet najwyżej postawionym oficjelom, za nic mając sobie ich pozycję i fakt, że nie tylko ona dawała im przewagę. „Desperatki” to opowieść, która udowadnia, że nie liczy się zawsze tylko cel, ale przede wszystkim droga, która może zaprowadzić nas w zupełnie innym, niż ten pierwotnie obrany, kierunku. A podążając nią, możemy otrzymać od losu o wiele więcej, niż mogliśmy przypuszczać, zwłaszcza że rozpoczynając podróż, nie oczekiwaliśmy zupełnie niczego. Polecam!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Lira.

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana