"CIASTKO Z WRÓŻBĄ" czyli Gutowo 20 lat później

Gościem NIEnaczytanej jest Pani Małgorzata Gutowska – Adamczyk autorka książek, w tym bestsellerowej sagi „Cukiernia Pod Amorem”. Z okazji premiery pierwszego tomu drugiej serii pt. „Ciastko z wróżbą”, autorka zgodziła się na rozmowę na temat swojej nowej książki:

Powraca Pani po 6 latach od wydania ostatniego trzeciego tomu „Cukierni pod Amorem” z jego kontynuacją. Co skłoniło Panią do jej napisania?

Taka myśl dziwnie prosta – że po co miałabym tworzyć nowych bohaterów, skoro mam całkiem sporą plejadę starych, których znam i mam miasto, znam jego topografię i całkiem nieźle historię. Zatem poszłam na łatwiznę.


„Ciastko z wróżbą”, jak wynika z opisu wydawcy, to pierwszy tom drugiej serii „Cukierni” - „Gutowo dwadzieścia lat później”. Czy również w tym przypadku będzie to trylogia?

Tak zamierzam.


Czy w dalszych tomach drugiej serii będziemy mogli poznać losy potomków tylko rodu Hryciów?
Powieść znów będzie się dzielić na dość krótki odcinak czasu teraźniejszego (mniej więcej pół roku) oraz znacznie dłuższy, obejmujący lata 1945-2016 odcinek czasu przeszłego. Spotkamy Hryciów, Igę Toroszyn i jej męża, ale poznamy również nowych bohaterów, w tym pewną enigmatyczą postać z pierwszej serii, obecną tam, choć nienazwaną.


Muszę zadać to pytanie – czy również tym razem pojawi się jakaś tajemnica rodzinna?


Tak, będzie tajemnica, może nie tak mroczna, mam jednak nadzieję, że próba jej rozwikłania przytrzyma uwagę czytelników.




Stworzyła Pani już tak wiele postaci. Skąd czerpie Pani inspirację? Czy mają one swoje pierwowzory w rzeczywistości, cechy Pani przyjaciół czy członków rodziny?


Bohaterowie literaccy stwarzają się sami pod wpływem okoliczności. Oczywiście czasami mają swoje pierwowzory w rzeczywistości, jednak to raczej typy ludzkie i zawsze są mniej skomplikowani od prawdziwych ludzi.


Czy ma Pani jakiegoś ulubionego bohatera swoich książek, którego darzy Pani szczególną sympatią? A jeśli tak, to dlaczego właśnie ta postać jest Pani bliska?


Jest kilkoro takich bohaterów, Mikołaj z „220 linii”, hrabina Barbara Zajezierska z „Cukierni”, Róża/Rose z „Podróży do miasta świateł”. Czasem ich charaktery są dla mnie wzorem, jak w przypadku hrabiny Barbary, czasem zmęczyłam tak mojego bohatera, że darzę go szacunkiem z samego faktu, że ze mną wytrzymał.


„Ciastko z wróżbą”, jak wiemy z opisu książki, będzie konkursowym wypiekiem Zbyszka, syna Waldemara Hrycia. Czy może Pani uchylić rąbka tajemnicy: czego będzie dotyczyć tytułowa wróżba?

Nie mogę, bo jest ich zbyt wiele, każdy z bohaterów trafia na swoją w swoim ciastku.



Skoro cukiernia i ciastko to nasuwa się pytanie: czy lubi Pani słodycze?

Aż za bardzo! Jestem strasznym łasuchem, ale lubię też wypiekać rozmaite ciasta.


A skoro ciasto to w towarzystwie kawy :) Na Pani profilu na Facebooku widziałam, że kolekcjonuje Pani filiżanki. Skąd wzięło się to zamiłowanie do „filiżanek do mokki” i jak duża jest już Pani kolekcja?


Kolekcję rozpoczął chyba nie do końca świadomie mój mąż, kupiwszy mi pierwszą herbaciankę Wedgwooda. Potem w nagrodę za kolejne książki dostawałam kolejne filiżanki, ale nadal były to duże filiżanki do herbaty. Potem zaprzyjaźniłam się z antykwariuszem, który miał niewielki ruch i aby mu pomóc, kupowałam u niego filiżanki. A potem weszłam na serwisy aukcyjne i to był mój koniec… Jeśli zaś chodzi o ilość, to dla kolekcjonera jest zawsze coś jeszcze do zdobycia. Zresztą wciąż poznaję nowe firmy i obszary, gdzie produkowano porcelanę. Kupowałam już filiżanki w Anglii i Holandii, we Włoszech artystka namalowała dwa wzory specjalnie dla mnie, teraz czekam na paczkę z USA.


Czytałam, że pracując nad kolejną powieścią preferuje Pani, jak to określiła, „fiszkowanie”, czyli zaznaczanie w danej książce istotnych fragmentów, które w jakiś sposób mogą się przydać podczas pisania. Jak dużo czasu musi Pani poświęcić, aby przygotować taki research do książki z historią w tle?

To zależy od powieści. Zawsze pracuję przed pisaniem, aby poznać epokę, ale też trochę w trakcie, bo nagle potrzebuję jakichś danych, o pogodzie na przykład. Albo przychodzi mi do głowy scena, która wymaga rzetelnego opisu, bo są święta i powinnam stworzyć jadłospis. Zawsze żyję życiem moich bohaterów, staram się rzetelnie odtworzyć ich świat.


W jednym z wywiadów powiedziała Pani, że dla Pani najciekawszą jest epoka, która już minęła, „rzeczy, które były związane z dworami, obyczajowością szlachecką”, co zresztą można zauważyć w Pani książkach, chociażby z serii „Fortuna i namiętności”. Czy ta miłość do dawnych czasów znalazła swoje odzwierciedlenie również w „Ciastku z wróżbą” np. w retrospekcjach?


Wątek historyczny będzie jedną wielką retrospekcją dotyczącą PRL-u. Ale nie jest to epoka, którą darzę jakimś wielkim sentymentem. Po prostu w pierwszej serii trochę mi na to zabrakło miejsca. Nadrabiam ten brak, ale zdaje się inaczej niż mogliby się tego spodziewać czytelnicy. Lubię zaskakiwać.

Jest Pani żoną reżysera. Czy podczas Państwa rozmów w domowym zaciszu zrodził się być może pomysł na ekranizację cyklu „Cukiernia Pod Amorem”?


I tak i nie. Lubimy bardzo serial „Downton Abbey” i być może gdzieś zaczaiła się myśl o ekranizacji „Cukierni”. Jednak środki rodzimych telewizji są zdecydowanie zbyt szczupłe, aby to zrobić dobrze. Zatem wkładamy to marzenie między bajki.


Bardzo dziękuję za rozmowę.

 ***
"CIASTKO Z WRÓŻBĄ" 

Pierwsza część drugiej serii „Cukierni Pod Amorem”, dalsze losy Hryciów, którym los nie oszczędza dramatycznych przeżyć.
Sierpień 2016 roku. Trwają Dni Gutowa. W konkursie na Ciastko Roku bierze udział cukiernia Pod Amorem. Tym razem projektodawcą i autorem receptury jest Zbyszek, syn Waldemara Hrycia. Mimo wahań ze strony ojca to właśnie jego pomysłowe ciastko z wróżbą ma być wystawione do konkursu.
Waldemar i Helena martwią się nie tylko o debiut zawodowy Zbyszka, lecz także o jego nowy związek z nieznaną dziewczyną.
Złymi przeczuciami napawa ich również zapowiedziana wizyta prawniczki z Nowego Jorku - Moniki Grochowskiej-Adams, zatrudnionej przez spadkobierców przedwojennych właścicieli cukierni.
Podczas obchodów Monika Grochowska-Adams nieoczekiwanie spotyka dawną przyjaciółkę, Tessę Steinmeyer. Obie panie, dziś już pod siedemdziesiątkę, to kobiety sukcesu, wracają jednak tu, gdzie upłynęło ich dzieciństwo. To spotkanie nie jest przypadkowe. Tessa, poważnie chora, przyjeżdża do Gutowa, aby załatwić niedokończone przed laty sprawy…


Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana