"Bibliotekarka z Warszawy" - Maria Paszyńska


- Do walki potrzebna jest nadzieja – wyjaśniła. – A tę można mieć tylko wówczas, gdy widzi się przyszłość. 
Oparta na faktach opowieść o ludzkiej odwadze, sile pasji, miłości do literatury oraz niezwyciężonej wierze, że kultura przetrwa nawet największe kataklizmy. I o uczuciu, które nie powinno się wydarzyć, a odmieniło życie wielu.

Po klęsce powstania warszawskiego Niemcy przystępują do metodycznego palenia polskiej stolicy. Mieszkańców wypędzono, lecz w opuszczonych murach pozostały miliony książek skazanych na zagładę w płomieniach. Grupa niezłomnych decyduje się na powrót do miasta przekształcanego w twierdzę, by spróbować ochronić, co się da, ocalić bezcenne rękopisy, zakazane tomy, fragmenty ludzkiej pamięci, tożsamość narodu. Lecz czy w świecie opanowanym przez zło piękno i dobro mają jeszcze w ogóle jakiekolwiek znaczenie? Czy przypadkowe spotkanie dwojga ludzi może odmienić bieg historii? Czy miłość zawsze zwycięży?
Ocalić od zapomnienia, sprzeciwić się biegowi czasu, który nieustannie zaciera ślady przeszłości. Wydobyć z mroku to, co cenne i kruche, zanim ulegnie zniszczeniu… Zachować dziedzictwo dla tych, którzy dopiero przyjdą i będą szukać w nim swojej tożsamości. Bo świadomość przeszłości to fundament, na którym buduje się przyszłość. Woluminy, archiwa, zapiski to najcenniejsze skarby, których wartość nie mierzy się bogactwem, lecz pamięcią…
Maria Paszyńska to autorka, która ma niewątpliwy dar splatania prawdy z fikcją literacką. Do odkurzania z czeluści minionych lat tematów, którym nadaje kształt, w które potrafi tchnąć nowe życie, byśmy mogli zaznajomić się z cichymi faktami z historii. I takim przykładem ocalenia od zapomnienia, jest niewątpliwie jej najnowsza powieść „Bibliotekarka z Warszawy”. Opowieść o walce bez broni w ręku, a jednak w celu, którego znaczenie było niemierzalne. O bohaterstwie ukrytym między stronicami starych woluminów, o ludziach, którzy nie godzili się na to, by pamięć o kulturze umarła, zatopiona w odmętach wojennej pożogi.
Maria Paszyńska kreśli swoją opowieść dwutorowo, splata teraźniejszość z przeszłością, prowadząc nas w głąb historii, która nabiera realnych kształtów. Autorka odmalowuje kadry stolicy po klęsce powstania, która stała się wstrząsającym obrazem zniszczenia. Warszawy, która w pewnym momencie naszej historii była, ale jakby umarła… W mieście pustym, ziejącym skruszonymi murami ruin, a jednocześnie pełnym ludzi, którzy mimo bólu w sercach, odnaleźli w sobie dosyć odwagi i determinacji, by podjąć się misji ocalenia słów zapisanych na kartach książek.
Autorka oddaje hołd bibliotekarzom, osobom, które w czasie wojny ryzykowali własne życie, byleby wydrzeć ze szponów okupanta resztki kultury, bo to ona była dla nich wartością największą. Postać Róży stanowi kompilację tych wszystkich ludzkich istnień, które w imię ratowania tożsamości, podejmowała się działań niemal niemożliwych. I jest w jej losach coś, co chwyta za gardło, coś, co sprawia, że czujemy ogromny szacunek, wzruszenie i wdzięczność dla tych bezimiennych bohaterów, którzy być może nie na polu bitwy, ale jednak walczyli o dobro ojczyzny.
Podsumowując:

„Bibliotekarka z Warszawy” to poruszająca opowieść o książce jako symbolu wolności, trwania i pamięci, „ocalonego istnienia”, które wyrwano z powojennych gruzów, by nie zniknęło w czeluściach zapomnienia. Maria Paszyńska pokazuje, że ocalanie kultury nie zawsze odbywało się na pierwszej linii frontu. Często działo się w cieniu, po cichu, wśród kurzu, z oddechem niebezpieczeństwa na plecach. Bibliotekarze, archiwiści, zwykli czytelnicy - ich działalność była wyrazem heroizmu. Ratowanie książek było wtedy aktem odwagi, buntem wobec świata, który próbował wymazać polskie słowo i myśl. To symboliczny, literacki hołd dla tych, którzy ryzykowali wszystko, by zachować, choć fragment tego, co nas tworzyło jako naród. Ale to także opowieść o miłości - delikatnej, kruchej, która rozkwitała na gruzach miasta, mimo strachu, dając siłę, by przetrwać. Maria Paszyńska przypomina, że choć można zniszczyć biblioteki, spalić woluminy i zakazać języka, to nie da się zabić miłości do książek. Nie da się wymazać tożsamości zapisanej między wierszami, jeśli są ludzie gotowi, by ją chronić.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


[post sponsorowany przez Wydawnictwo FILIA]





Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana