"NAPISZ DO MNIE" - LIDIA LISZEWSKA, ROBERT KORNACKI - [PATRONAT MEDIALNY NIENACZYTANA]

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o książce „Napisz do mnie”, coś mnie do niej przyciągało. Od pięknej okładki, przez rekomendację Janusza Leona Wiśniewskiego i opis wydawcy, aż po fakt, że została napisana przez duet i to damsko – męski...


Piszecie jeszcze czasem listy? Czy w dobie Internetu i telefonów komórkowych ktoś jeszcze ma na to czas? Przyznaję się, że ja nie … I teraz trochę mi głupio, tym bardziej, że po przeczytaniu „Napisz do mnie” wiem, iż jest w nich coś wyjątkowego, jakaś magia, której nie można stracić.

Kosma ma poukładane życie. To znaczy można tak powiedzieć. Ma w końcu: rodzinę, pracę, swoją pasję i … liczne skoki w bok. Jego życie zmienia się, kiedy pewnego dnia w kawiarni Żółta Ciżemka znajduje zgubiony list. Od NIEJ.
Matylda czuje się samotna. Jej mąż jest stale w delegacji, a dorosłe już dzieci są zajęte swoimi sprawami. I chociaż jej oczkiem w głowie jest sklep SenSual, to czegoś jej jednak w życiu brakuje … Pisze list, który jest skierowany do męża, a który znajduje ON.
Zaskakujące, jak wiele rzeczy dzieje się przypadkiem i jak wielką moc mają słowa. Pisane i wypowiadane, kreślone na papierze i rzucane w powietrze."
Tak, z całą pewnością historia Matyldy i Kosmy była dziełem przypadku. Ich znajomość zrodziła się na kartach papeterii, a uczucie kiełkowało nieśpiesznie. Każdy kolejny list wprowadzał czytelnika w ich świat wewnętrzny. Czasami czułam się jak intruz, czytając kolejne wiadomości, ale powiem wam, że wcale nie żałuję, że byłam niemym świadkiem rodzącego się uczucia. Bo kto nie chciałby dostać TAKIEGO listu...niekiedy być może były one nieco poetyckie, a ich język wyszukany, ale jak głosi napis na książce: "Takich listów jak Oni nie pisze nikt". A szkoda...
Z zapartym tchem śledziłam kolejne, zapisane karty. Nie było to nawet spowodowane wartką akcją, a raczej tym niesamowitym ładunkiem emocjonalnym, jaki ze sobą niosły nakreślone na nich słowa, które stały się wstępem do pięknej historii o dojrzałej miłości, która zdarzyła się mimo wszystko...
(…) Kochasz mnie jeszcze?
- Dlaczego jeszcze? Dopiero zaczynam! - Przechylił się w jej stronę i cmoknął w ucho. - Tęskniłem za tobą i szlag mnie trafiał, bo się nie odzywałaś.
- Na początku nie mogłam, później nie chciałam ci już przeszkadzać. Mógłbyś mnie pocałować? - Matylda zjechała na bok i zgasiła silnik.
Serio? - zdawał się pytać Helmut. Tak to my dojedziemy za ruski rok …" *
Wiecie co jest dla mnie wartością tej książki? Jej prawdziwość. Jeśli spodziewacie się słodkiego romansu, pięknej bohaterki i amanta rodem z filmów, to nie tędy droga. Oni owszem są piękni, ale przede wszystkim realni. W tej opowieści nie brakuje: bólu, codziennych problemów, zdrady, złości czy przekleństw. Nie jest to historia jak z bajki, a całości dopełnia zakończenie. Jakie? Tego dowiecie się sięgając po tę książkę, ale powiem wam, że będziecie zaskoczeni.

Jeśli jesteśmy już przy wartościach, to chciałabym również zwrócić uwagę na to, iż w książce mamy bardzo dużo odniesień do muzyki i poezji. Fragmenty piosenek czy wierszy są jednak tak wkomponowane, że wydaje nam się, że to naturalne, stanowią one nieodłączny element całej historii. I ten HUMOR. Trafiony w punkt. A na pewno taki jak ja lubię: czasem podszyty 'szyderą', 'wbijający szpilę', ale z całą stanowczością ”będzie pani zadowolona”.


Podsumowując:

Kiedy skończyłam czytać „Napisz do mnie”, spytałam męża: czy można lubić książkę? Ale nie tyle czytać – lubić, tak jak się lubi człowieka? Jego odpowiedź była twierdząca. I wiecie co? Ja LUBIĘ tę książkę. Mamy to samo poczucie humoru, wrażliwość, kochamy piękne rzeczy. Myślę, że w takich chwilach 'namacalne' staje się powiedzenie, że „książka może być przyjacielem”. 


Wczoraj wysłałam wiadomość do autora „Napisz do mnie”. Co napisałam? „...jak ja kocham tę historię!”. Wierzę w to, że wy też ją pokochacie, musicie tylko dać jej szansę...


Za możliwość przeczytania, zrecenzowania i objęcia patronatem medialnym książki „Napisz do mnie”, dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona, a Robertowi i Lidii chcę podziękować za tę historię i wszystkie emocje, które w nią tchnęli. 


https://www.facebook.com/napiszdomnieofficial/
https://www.facebook.com/czwartastrona/
* Helmut – pies Kosmy :)

Komentarze

  1. Świetna recenzja. Nie mogę się doczekać kiedy te książkę przeczytam :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się skuszę. Dobrze napisana recenzja...
    Zapraszam do mnie https://www.thelksinoe.pl/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, chyba nie będę czekać do wypłaty ani na konkurs. Jestem totalnie zauroczona recenzją!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też byłam zachwyconą..i nawet wymyśliłam końcówkę....ale nie sprawdziła się.. ))Było bardzo smutno..,że my czasami wymyślamy coś takiego..nielogicznego i głupiego...i tym samym tak krzywdzimy..tych kto nas kocha,kto nam zaufał ..Niestety..Czekam na część 2

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana