"Inną drogą" - Joanna Zając

 
Życie jest zbyt krótkie, aby marnować czas i energię na coś, na co nie ma się żadnego wpływu i czego nie da się już zmienić".
W przypadku debiutów często przymykam oko na ewentualne błędy, czy potknięcia autora. Czasem wystarczy przymknąć jedno oko, a czasem...

Zuza pochodzi z dobrego i pełnego miłości domu. Wkraczając w dorosłe życie, poznaje Huberta i zakochuje się w nim na zabój. Jej ojciec, nie wiedzieć czemu, od początku jest wrogo nastawiony do chłopaka. Nawet wypadek, w którym dziewczyna prawie traci życie, oraz troska, z jaką Hubert czuwa przy jej szpitalnym łóżku, nie zmieniają jego negatywnego podejścia. Zuza, z typowym dla nastolatek uporem, walczy o swoją pierwszą miłość. Kolejne wydarzenia komplikują wszystko jeszcze bardziej. Czy decyzje podejmowane w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem są zawsze słuszne? Czy dziewczyna wyleczy się z niespełnionej pierwszej miłości, a może położy się ona cieniem na całym jej dorosłym życiu? Czy Zuzce uda się uciec przed przeznaczeniem? A może znajdzie ją ono i zaskoczy w najmniej spodziewanym momencie?
Do książki Joanny Zając podchodziłam z dużym entuzjazmem. Otrzymywałam wiele opinii, które były jak najbardziej pochlebne. I mając to na uwadze zabrałam się za czytanie. I... natrafiłam na ścianę! Początek był niestety słaby. "Kwadratowe dialogi", nijacy bohaterowie, miałam wrażenie, ze jest to książka dla nastolatki. Mnie ta pozycja najzwyczajniej w świecie nużyła. Potem nastąpiły przełomowe wydarzenia, nie tylko w życiu głównej bohaterki, ale także dla tej książki w ogóle. Od tego miejsca, przymykając jedno oko, było całkiem nieźle. Język i styl autorki był poprawny, co nie rzutowało już na jakość lektury, pomijając pierwsze kilkadziesiąt stron. I w zasadzie mogłabym w tym momencie zakończyć opinię, powiedzieć, że książka nie była zła, ale... Dla mnie było w niej zbyt dużo dramatów. Pogrzeb gonił pogrzeb, choroba, chorobę, zdrada, zdradę itd. Telenowela! Zupełnie tak, jakby autorka miała przed sobą kociołek, wrzucała do niego co popadnie i liczyła na to, że stworzona przez nią mikstura oczaruje czytelnika jej książki. I na pewno jednych oczaruje, a innych... zamieni w żabę. Ja niestety zaliczam się do tego drugiego grona. 
Podsumowując:

"Inną drogą" na pewno znajdzie swoich zwolenników, jednak ja sądzę, że zachwiane zostały w niej proporcje. Pierwsza część była infantylna, a druga przesadzona, jeśli chodzi o ilość ludzkich dramatów. Ile bowiem tragedii może się wydarzyć w jednej książce, która liczy sobie niewiele ponad 300 stron? Inną rzeczą, do której się przyczepię i czego bardzo żałuję, to fakt, że książka nie wywołała we mnie żadnych emocji. Jedyny wyjątek stanowi fragment, w którym dwie dziewczynki, które straciły ojca, pocieszają chłopaków po śmierci ich matki. Jeśli jednak lubicie melodramaty z naszego rodzimego podwórka, to Wam może przypaść do gustu.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce. 

Komentarze

  1. Dzięki za szczerą recenzję. Powieść miałam w planach zakupu...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana