"Uskrzydleni" - Joanna Parasiewicz

(...) jesteśmy z dwóch różnych światów, ciebie interesują przestworza, a ja najchętniej grzebałabym w ziemi - uśmiechnęła się".
Intrygująca okładka i opis - te dwa czynniki skusiły mnie, aby sięgnąć po powieść Joanny Parasiewicz. Czy było warto?

Jest rok 1901, w przestworzach królują balony, a pierwsze zeppeliny podbijają niebo. Śmiałków, którzy pragną latać, jest jeszcze niewielu i mało kto traktuje ich poważnie. Jednym z zapaleńców jest młody Kostia Orłow, który pragnie tworzyć latające maszyny. Jego marzenie jest tyleż ambitne, co mało realne – niebo początku ubiegłego wieku z rzadka przemierzają aerodyny, co zmieni się wraz z Wielką Wojną. Kilkaset kilometrów dalej mieszka Fifi Odolańska. W przydomowej szklarni tworzy fantastyczne odmiany róż, którymi pragnie zadziwić świat. W pamiętne lato drogi tych dwojga przetną się, a oni sami zostaną wystawieni na ciężką próbę wojennej zawieruchy...
Mam wrażenie, że wielu autorów i naprawdę świetnie napisanych historii ginie w tłumie ogromu nowości wydawniczych. Jest mi po prostu żal. Bo czasem to, co nawet nie powinno ujrzeć światła dziennego, gdyż jest zwykłą grafomanią, jest bardziej widoczne, niż wartościowe powieści. Ten wstęp ma nieść dokładnie taki przekaz, jaki niesie i dotyczy także, między innymi, książki Joanny Parasiewicz.
"Uskrzydleni" to powieść bardzo dobrze napisana, i mam tu na myśli zarówno styl jak i język, jakim operuje autorka. Aż trudno było mi uwierzyć, że jest to debiut, a jest nim, z tego co wiem. Gdybym powiedziała, że dzięki niej można odlecieć, to nie minęłabym się z prawdą, bowiem autorka zabiera czytelnika w... przestworza. Od pierwszych stron miałam skojarzenie z mitologicznym Dedalem, który pracował jako wynalazca i jest znany przede wszystkim ze skrzydeł. Tutaj też mamy do czynienia z wielkim pasjonatem - Kostią, który praktycznie od dziecka był zafascynowany awiacją. Bo pasja jest stanowczo motywem przewodnim tej książki. Autorka z dużą dbałością o szczegóły opisuje początki lotnictwa, problemy z jakimi borykali się jego miłośnicy, włączając głównego bohatera postrzeganego jako marzyciela, skupionego na fanaberiach związanych z konstrukcją latającego wehikułu. Momentami tego wątku było dla mnie trochę za dużo, ale nie na tyle, aby nudzić czy przeszkadzać podczas lektury.
Poza tematem pasji, awiacji znajdziecie w książce także wątek miłosny. I choć jest on raczej zepchnięty na drugi plan, to nie sposób go nie dostrzec i nie kibicować, aby to dosyć niespodziewane uczucie doczekało się happy endu. Zakończenie jest otwarte i... ale tego nie zdradzę, sami się przekonajcie.
Podsumowując:

"Uskrzydleni" to powieść, która porusza dość oryginalny wątek związany z początkami lotnictwa. Autorka oddała trudności z jakimi zmagali się jego pionierzy, wplatając w fabułę odrobinę romansu okraszonego historią i ciekawie nakreślonym tłem społeczno - obyczajowym. Myślę, że warto było dać jej szansę i liczę, że będę miała jeszcze okazję na spotkanie z piórem Joanny Parasiewicz. 

Za egzemplarz dziękuję autorce.

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana