"Listy w góry" - Agnieszka Lis


Jesteś zachłanny. Jest w tym zachwyt i zniewolenie. I smutek, i moja nienawiść. Gdy jesteś, żarłocznie obchodzisz się z moim ciałem, to cudowne uczucie. Tym większa moja tęsknota. Zniewoliłeś mnie w dniu, w którym nie wyszedłeś z kawiarni. W którym zwolniłeś stolik, byśmy miały gdzie usiąść. W którym zostałeś, dla mnie już na zawsze".
Książki Agnieszki Lis biorę w ciemno. Zawsze są to powieści piękne literacko. Czy tym razem udało się jej mnie zauroczyć?

Poruszająca historia o pasji, tęsknocie i samotności… Bohaterka powieści jest żoną himalaisty. Wie, że wspinaczka górska jest największą miłością jej męża. Z czasem uświadamia sobie jednak, że z każdym kolejnym wyjazdem, bezpowrotnie traci więź z ukochanym mężczyzną. Trudy lat osiemdziesiątych, zmieniająca się sytuacja polityczna i gospodarcza wpływają na losy kobiety i jej powiększającej się rodziny. Wyjazd goni wyjazd, a popularność wspinacza staje się namacalna. Bohaterka każdego roku zostaje w domu sama na wiele miesięcy. Czy w świecie pełnym pasji, jest miejsce na rodzinę i miłość? 
Ona jest zawsze na pierwszym miejscu.
Nie mam z nią szans.
Kocham cię, ale ty wolisz ją.
Stawiasz ją ponad rodzinę i nas.
Kochanka, której oddałeś całego siebie.
Ja czekam, wciąż czekam.
Pozwalam ci kolejny raz do niej iść.
Obiecujesz, że to już ostatni raz.
Wierzę.
Kolejny raz kłamiesz.
Nie potrafisz powiedzieć jej... żegnaj!

Co czuje kobieta, która wciąż czeka? Dla której każdy dzień to tęsknota? To strach i obawa czy ukochany powróci do domu. Codziennie toczy walkę z samą sobą i losem, który przecież potrafi być tak okrutny. Kocha męża ponad wszystko, a mimo to jest niemym świadkiem jego "zdrady". Zdrady nietypowej, bo oto oddał swoje serce górom. Nierówna walka o uwagę, atencję, pomoc w trudnościach jakie zsyła życie. O miłość dla niej i dla dzieci, o to, aby osiadł na stałe i zrezygnował z kolejnej wyprawy. A mimo to czeka. Pozwala. Bo tak naprawdę nie ma szans. Wie o tym, choć nie dopuszcza tej myśli do siebie i naiwnie wierzy, że kolejna wyprawa będzie już tą ostatnią...
Agnieszka Lis stworzyła historię, która jest rodzajem pamiętnika kobiety czekającej. Choć dla mnie to rodzaj spowiedzi, monologu, który nigdy ma nie być wysłuchany... Łatwiej jej bowiem spisać swoje obawy i bolączki, niż odebrać ukochanemu mężczyźnie możliwość realizacji wielkiej pasji. Autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie: jak wiele można poświęcić dla miłości? Jak długo można zgadzać się na bycie "tą drugą"? Nie jest to łatwa lektura, bo pełna emocji, tych trudnych, przytłaczających i bolesnych. Tych dotyczących tęsknoty, która odbiera oddech. Akcja powieści osadzona jest w przełomowym okresie dla Polski. Trudności z pozyskaniem pozwoleń na wyprawy, ale przede wszystkim te związane z normalnym funkcjonowaniem, z dostępem do podstawowych produktów, dodatkowo podkreślają tragizm jednostki, jaką jest żona himalaisty. Choć czy na pewno tylko ona...?
Podsumowując:

Agnieszka Lis potrafi. Potrafi dotknąć emocji, które czasem bywają nieodkryte. Tych, które tłumione czasem muszą odnaleźć ujście i wyjść na światło dzienne. "Listy w góry" to opowieść, która ukazuje nie tylko życie himalaisty, ale przede wszystkim jego żony, która na co dzień musi borykać się z szeregiem przeciwności, a nade wszystko z tęsknotą. Trudna, bolesna, pełna wewnętrznego rozdarcia pomiędzy miłością, a wolnością i pasją ukochanej osoby. To historia, która próbuje odpowiedzieć na pytanie co jest ważniejsze: miłość do rodziny czy do gór? Czy można udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi...?

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska.

https://www.facebook.com/SkarpaWarszawska/
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana