LATO Z KSIĄŻKĄ, czyli „Jagodzianka” w Szczyrku
W dniach 4-6 sierpnia w Szczyrku odbyła się cykliczna impreza pod nazwą „Lato z książką”. W niedzielę pogoda niestety nie rozpieszczała. Mimo to odbyły się dwa spotkania autorskie. W tym oczywiście to z Karoliną Wilczyńską – autorką wielu książek m.in. serii Stacja Jagodno. Wywiad z autorką poprowadziła inna pisarka – Joanna Jurgała - Jureczka.
/P.S. Przytoczone wypowiedzi nie są cytatami, ale starałam się jak najwierniej oddać sens odpowiedzi i odtworzyć całe spotkanie :) /
Jednym z bardziej interesujących pytań było to o inspiracje autorki przy tworzeniu postaci do powieści. Prowadząca spytała: czy istnieją w realnym świecie odpowiedniki osób z książek Stacja Jagodno?
K.W. - Autor czerpie z głowy czyli z niczego. Dlatego często rozmawiam z innymi ludźmi. I te rozmowy i spotkania z nimi, są dla mnie właśnie inspiracją do budowania postaci fikcyjnych.
Pytaniem nurtującym każdego fana autorki było z całą pewnością to dotyczące domu, ukochanej przez czytelników, babci Róży. Czy jest to wspomnienie z dzieciństwa autorki, czy też odpowiedź na to czego jej brakowało?
K.W. - Dom babci Róży powstał dlatego, że chciałabym, aby każdy miał takie miejsce na ziemi, do którego chce się wracać. Aby w jego życiu istniała osoba, czy może nawet czworonożny przyjaciel, przy której może poczuć się szczęśliwy i bezpieczny. Po prostu chciałabym aby ludzie byli dobrzy.
Ale czy Jagodno istnieje naprawdę? Skąd wzięła się nazwa miejscowości?
K.W. - Akcja toczy się w stronach mi znanych - w Zagdańsku, miejscowości oddalonej 15 km od Kielc, w którym spędzałam wakacje. Borowa Góra istnieje naprawdę. Jednak Jagodno zostało stworzone na potrzeby powieści. Dlaczego? Bo chciałam uzmysłowić moim czytelnikom, że wydarzenia z książek o tej miejscowości, są wymyślone, nie wydarzyły się naprawdę. (…) Nazwa to efekt „burzy mózgów” ekipy Wydawnictwa Czwarta Strona. Ponieważ w książce i prawdziwym życiu istnieje Borowa – w domyśle od borówki, a moim ulubionym kolorem jest fiolet, dlatego też ekipa wpadła na pomysł, że powstanie Jagodno – od jagody.
Piszesz o kobietach …
K.W. - Tak piszę o sile kobiecości, o różnorodności kobiecej natury. Dziś tak mało mamy czasu na wspólne kontakty. Kiedyś kobiety z różnych pokoleń spotykały się, chociażby przy darciu pierza. Rozmawiały, opowiadały historie, które były przekazywane z matki na córkę. Obecnie to się zatraciło, nie mamy tyle czasu, ciągle w biegu. (…) Na szczęście to pomału wraca. Do takiej współczesnej formy „darcia pierza” można porównać np. wizytę u kosmetyczki czy fryzjera. Nawet przy takich czynnościach, nieznajome kobiety potrafią ze sobą rozmawiać. To uświadamia nam kobietom, że nieważne co robimy, bo i tak jesteśmy do siebie podobne.
To pytanie wprawiło mnie w konsternację. No bo jak to? Spokojnie, okazało się bowiem, że to jedno z powiedzonek autorki, kiedy to coś jej nie wyjdzie, martwi się o swoich najbliższych, jest zła lub czymś podłamana.
Podczas spotkania dowiedziałam się też m.in., że podtytuły kolejnych tomów „Stacji Jagodno” nawiązują do rękodzieła, jako, że jest ono jedną z pasji autorki. Że jej miłość do słoneczników i bursztynów wywodzi się z ich koloru, skojarzeń ze słońcem i z domem na wsi. Było wiele anegdot, fioletowy długopis i paznokcie zmieniające kolor, był słonecznik, pozdrowienia i uściski dla fanek i fanów z grupy wielbicieli twórczości autorki na facebooku - 'Stacja Jagodno', mnóstwo wspomnień i rzeczy, które na pewno zapadną mi w pamięci na długo.
Mogę z całą pewnością stwierdzić jedno: Karolina Wilczyńska jest niezwykle pogodną osobą, z mnóstwem energii i wewnętrznego blasku. Spotkanie dla mnie, jako miłośniczki jej książek, było jak "wizyta w sklepie ze słodyczami". Bardzo dziękuję za spotkanie i mam nadzieję, że będą kolejne.
/fot.NIEnaczytana/
Chciałabym kiedyś uczestniczyć w spotkaniu autorskim z Karoliną Wilczyńską. Także pozytywnie zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie taka okazja i tego życzę ;) Ja sobie też zazdroszczę - bardzo chciałam spotkać się z Karoliną Wilczyńską :) Pozdrawiam
Usuń