"Cisza w Pogrance" - Marcin Pilis
[...] ocalenie ma swoją granicę; tyle jest warte, ile przypisany mu czas".
Marcin Pilis to stanowczo moje tegoroczne odkrycie. Dlaczego?
W ciszy wieczorów łuny nad horyzontem zwiastują niechybną rzeź.Tego lata cały Wołyń ogarnęła trwoga…
Lipiec 1943 roku. Dwie nastoletnie siostry z Pogranki zakochują się w młodzieńcu z sąsiedniej ukraińskiej wsi Połapy. Chłopak jest członkiem UPA, ale dla uczuć nie stanowi to przeszkody.
Tymczasem ze Wschodu docierają wieści o krwawych atakach na polskie wioski. Polacy będą zmuszeni dokonać wyboru: zostać czy uciekać. Co się stanie, jeśli pogłoski o okrucieństwach okażą się prawdziwe? Czy mieszkańcom obu wsi uda się porozumieć i pośród szalejącej rzezi uratować Pogrankę?
W latach 60. o tragicznych wydarzeniach wciąż pamięta Ołena Taraszuk, mieszkająca w Ukraińskiej SRR…
Zaczyna się XXI wiek, ostatni uciekinierzy z Wołynia i Małopolski Wschodniej odwiedzają rodzinne strony. Tam, gdzie kiedyś stały domy i toczyło się życie, dziś kwitną puste łąki… Wśród mechanizmów historii pojedyncze losy mieszkańców łączą się w opowieść o miłości, zdradzie i okrucieństwie, o pamięci i poszukiwaniu utraconych korzeni.
Czytam wiele książek. Są książki dobre, bardzo dobre, znakomite. Są powieści mniej interesujące, źle napisane, lub takie do szybkiego zapomnienia. Ale zdarza mi się trafić na prawdziwe perły literatury. I dziś właśnie opinią o takiej perle, prozie przez duże P, chciałabym się z Wami podzielić.
Już czytając opis, wiedziałam, że lektura „Ciszy w Pogrance” nie będzie łatwa. Nie mogło być inaczej, skoro autor poruszył w niej temat rzezi na Wołyniu. Dotyka fragmentu historii, który niektórzy wstydliwie omijają, inni przeciwnie – chcą ocalić od zapomnienia. Opisał go w sposób niezwykle realistyczny, skupiając się na odczuciach jednostki. A właściwie jednostek stojących po obu stronach barykady.
Jestem pod niesłabnącym wrażeniem stylu autora, plastyczności języka, wręcz poetyckiego pióra, snutej przez niego opowieści, który zabiera czytelnika w podróż literacką do Pogranki i Połapy, ukazując mu wszelkie obawy mieszkańców obu wsi i ich życie codzienne brutalnie przerwane przez wydarzenia roku 1943. To, za co autorowi należy się uznanie to fakt, że namalował słowem ten obraz bez wydawania wyroków. Pozwolił czytelnikowi poznać spojrzenie na ówczesne wydarzenia w różnej perspektywy, jednocześnie kreśląc portrety bohaterów, których dylematy są tak mocno odczuwalne podczas lektury. Czy mogę powiedzieć, że „Cisza w Pogrance” to powieść przepełniona dylematami? Myślę, że tak. Walka między sercem a rozumem, między poczuciem przynależności do grupy, patriotyzmem, a miłością. Brakiem umiejętności podjęcia decyzji o ucieczce lub pozostaniu na swojej ziemi, ufając, że sąsiad to przyjaciel, nie wróg, że nie ma zagrożenia. A raczej wybór wiary w to, że tak właśnie jest… Dylemat między miłością do siostry a uczuciem do mężczyzny, a także decyzją o tym, czy nawiązać łączność z przeszłością, czy o niej zapomnieć, pozostać człowiekiem bez korzeni. A raczej kimś, komu te korzenie wycięto…
Już czytając opis, wiedziałam, że lektura „Ciszy w Pogrance” nie będzie łatwa. Nie mogło być inaczej, skoro autor poruszył w niej temat rzezi na Wołyniu. Dotyka fragmentu historii, który niektórzy wstydliwie omijają, inni przeciwnie – chcą ocalić od zapomnienia. Opisał go w sposób niezwykle realistyczny, skupiając się na odczuciach jednostki. A właściwie jednostek stojących po obu stronach barykady.
Jestem pod niesłabnącym wrażeniem stylu autora, plastyczności języka, wręcz poetyckiego pióra, snutej przez niego opowieści, który zabiera czytelnika w podróż literacką do Pogranki i Połapy, ukazując mu wszelkie obawy mieszkańców obu wsi i ich życie codzienne brutalnie przerwane przez wydarzenia roku 1943. To, za co autorowi należy się uznanie to fakt, że namalował słowem ten obraz bez wydawania wyroków. Pozwolił czytelnikowi poznać spojrzenie na ówczesne wydarzenia w różnej perspektywy, jednocześnie kreśląc portrety bohaterów, których dylematy są tak mocno odczuwalne podczas lektury. Czy mogę powiedzieć, że „Cisza w Pogrance” to powieść przepełniona dylematami? Myślę, że tak. Walka między sercem a rozumem, między poczuciem przynależności do grupy, patriotyzmem, a miłością. Brakiem umiejętności podjęcia decyzji o ucieczce lub pozostaniu na swojej ziemi, ufając, że sąsiad to przyjaciel, nie wróg, że nie ma zagrożenia. A raczej wybór wiary w to, że tak właśnie jest… Dylemat między miłością do siostry a uczuciem do mężczyzny, a także decyzją o tym, czy nawiązać łączność z przeszłością, czy o niej zapomnieć, pozostać człowiekiem bez korzeni. A raczej kimś, komu te korzenie wycięto…
Podsumowanie:Pisząc tę opinię, wciąż mam wrażenie, że nie jestem w stanie ubrać w słowa wszystkich emocji, jakie odczuwam po jej lekturze. Mogę na pewno powiedzieć, i piszę to z pełną odpowiedzialnością, że „Cisza w Pogrance” to jedna z najlepszych powieści, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Tematycznie trudna, wymagająca maksymalnej uwagi, a jednocześnie napisana tak, że nie sposób się od niej oderwać. To opowieść niezwykle przejmująca, poruszająca, ważna i uszyta na kanwie prawdziwych wydarzeń, których nie można i nie powinno się zamieść pod dywan zapomnienia… Pełna bólu, strachu, nienawiści, ale i miłości oraz młodzieńczej naiwności, z której niektórzy zostali brutalnie odarci. Przeczytajcie i wsłuchajcie się w ciszę, która wybrzmiewa na gruzach Pogranki – miejsca, które było świadkiem ludzkiego okrucieństwa. Ogromnie polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz