"Latarnik" - Aleksandra Rak

Czasami słowa są całkiem zbędne. Czasami trzeba po prostu być".

Czasem na naszej drodze stają ludzie, którzy niczym anioły niosą nam pomoc. Trzeba tylko usłyszeć ich szept, który w życiu bohaterów tej ciepłej, uroczej opowieści ma siłę wiatru w czasie sztormu…

Życie w malowniczej nadmorskiej miejscowości Płotki toczy się spokojnie i niespiesznie. Bogusia po wypadku samochodowym musiała porzucić plany otwarcia własnej piekarni i porusza się na wózku. W jej rodzinie niezrozumienia i pretensje są wyczuwalne na każdym kroku, a niespełnione marzenia nadal bolą. Eleonora, starsza kobieta, która mieszka tuż obok plaży, czuje się samotna, choć nie chce się do tego przyznać. Lucyna, sekretarka wójta i największa plotkara w okolicy, doświadcza straty najlepszej przyjaciółki. Młodziutka Sonia nie potrafi się wyzwolić od ciążącego na niej stereotypu córki pijaka, przez co popełnia błędy i nie może rozwinąć skrzydeł.
Pojawienie się w miasteczku tajemniczej Oliwii wywołuje niemałe zamieszanie. Choć dziewczyna zdaje się zdystansowana, szybko się okazuje, że z każdym udaje jej się nawiązać nić porozumienia. Interesuje ją też miejscowa latarnia morska, o której krążą legendy. Z każdym dniem coraz bardziej chce poznać tajemniczego latarnika i zrozumieć, co jej zmarła matka chciała przekazać między wierszami ostatniego listu, który po sobie zostawiła.
 


Miałeś okazję kiedyś zobaczyć morze? Zachwycić się jego głębią, majaczącym w dali horyzontem? Czy spacerowałeś kiedyś po plaży? Czułeś ciepły piasek, który przelewa się między palcami stóp i ogarnia cię uczucie błogości. Czy kiedykolwiek wsłuchiwałeś się w szum fal, które miarowo uderzają o brzeg, niesione wiatrem wystukują wyjątkowy rytm; muzykę, która potrafi ukoić wszelkie smutki, ostudzić emocje i sprawić, abyś poczuł, że wszystko będzie dobrze…?
Czy wierzysz w anioły? To pytanie niczym myśl przewodnia nowej powieści Aleksandry Rak towarzyszy czytelnikowi w trakcie lektury. Opowieści będącej barwnym kalejdoskopem ludzkich losów, których życie rzuciło do małej nadmorskiej miejscowości, niczym fale wyrzucają muszle na piaszczysty brzeg. To historia, która Was otuli, co nie oznacza, że jest to urocza i słodka książka obyczajowa, bowiem autorka dołożyła do niej sporą „życiową łyżkę dziegciu”. Ale ona niesie ze sobą… ukojenie. Zupełnie tak, jakbyśmy podczas lektury słyszeli, o czym szumi morze. A wzburzone fale snują niejedną opowieść. Historię Oliwii, która pojawiła się w Płotkach z sercem pełnym bólu po stracie matki. Dziewczyny, która próbuje nie tylko poznać tajemnicę zawartą na kartach ostatniego listu swojej rodzicielki, ale także… samą siebie. Rodziny, która wciąż trwa, ale gdzieś od środka narastają między jej członkami wzajemne pretensje, a niezabliźnione rany dają o sobie znać. Kobiety, której życie zmieniło się diametralnie, której została odebrana możliwość samodzielnego funkcjonowania. Jak bardzo rozumiałam jej emocje… poczucie uzależnienia od innych, konieczność życia z bólem na co dzień. Nastolatki, która musi mierzyć się z ciążącym na niej stereotypem córki pijaka. I innych, których życiowe ścieżki, mocno poplątane, wciąż stanowią przeszkodę, być może nie do pokonania w pojedynkę…
Aleksandra Rak stworzyła nostalgiczną powieść, która pokazuje, że wokół nas są prawdziwe anioły, nawet jeśli pozbawione skrzydeł i aureoli. Ludzie, którzy potrafią wyciągnąć pomocna dłoń, chwycić nas w swe „ramiona uwagi”, kiedy upadamy. Pojawiają się zawsze tam, gdzie są potrzebni, często wyczuwając emocje osoby, która znalazła się w życiowym impasie. To historia, która porusza do głębi, bowiem autorce udało się nakreślić dojrzałą opowieść, która wywołuje całą gamę namacalnych emocji i sprawia, że zaczynamy wierzyć w to, że dobro wciąż istnieje. Bo choć codzienność zdaje się potwierdzeniem pierwszych słów piosenki Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”, to opowieść, która wyszła spod pióra Aleksandry Rak, stanowczo pokazuje, że „ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim”…
Mnogość postaci oraz różnorodność ich losów sprawia, że wielu z nas w ich historiach będzie mogła przejrzeć się jak w lustrze, odnajdując analogię do własnej codzienności. Strata, przemoc domowa, samotność, niepełnosprawność – każda z nich mierzy się z własnymi demonami, które zdają się bez przerwy o sobie przypominać, z winy nierozliczonej przeszłości, albo towarzyszą, niczym niechciany cień, na każdym kroku. To wszystko sprawia, że bohaterowie książki nie tylko są trójwymiarowi, pełnokrwiści i autentyczni, ale stają się nam bliscy niemal od pierwszej strony.

Podsumowując:

„Latarnik” to historia, która ukoi Twoje emocje cichym szeptem nadmorskiego wiatru, muskającego twarz, po której spływa samotna łza… Łza, która jest wyrazem zrozumienia dla tych wszystkich, których los doświadcza na co dzień, którzy muszą zmagać się z błędami innych. Uśmiechem, który rozświetli Twój dzień, niczym promienie, które pojawiają się nad horyzontem przy wschodzie słońca, zwiastując nadzieję, która nigdy nie umiera. To utkana na kanwie tajemnicy z przeszłości opowieść o stracie, z którą każdy z nas radzi sobie na swój sposób. Okraszona smutkiem, bo bez niego nie ma prawdziwego życia, a powieść Aleksandry Rak to na pewno jedna z tych, w których autorka zdaje się rozumieć jego trudności jak nikt inny. Jak jej bohaterowie, którzy, nawet jeśli nie wierzą, mając je za magiczne złudzenie, które należałoby między bajki włożyć, to przecież spotykają… anioły. Może i bez aureoli, nawet trochę zagubione, ale zawsze gotowe do tego, aby wesprzeć, rozświetlić mrok i szepnąć słowo pocieszenia, tym, którzy go najbardziej potrzebują. Zwyczajne, DOBRE słowo, które czasami wystarczy, aby dodać nam skrzydeł.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 [Post sponsorowany przez Wydawnictwa FLOW].


 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana