"Czerń i purpura" - Wojciech Dutka
Stawał się jego częścią, małym trybikiem w machinie niszczenia człowieka przez innego człowieka".W ostatnim czasie lektury o tematyce obozowej, często trafiają w moje ręce. Niemniej jednak byłam bardzo ciekawa książki "Czerń i purpura". Czy autorowi udało się mnie zaskoczyć?
Milena pochodzi z rodziny prawniczej i jest dopiero na początku swojej życiowej drogi. Wybuch wojny szybko weryfikuje jej plany i marzenia. Franz Weimert ulega wpływom nazistowskiej ideologii: wstępuje do Hitlerjugend, a po śmierci brata zgłasza się ochotniczo do SS. Wiosną 1942 roku wybiera służbę w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Losy tych dwojga splatają się niespodziewanie w Oświęcimiu. Młoda Żydówka występuje na urodzinach Franza, a ten zauroczony jej śpiewem, nie potrafi o niej zapomnieć. Zaczyna kiełkować w nim uczucie, które nie ma szans na przetrwanie. A może jednak...?
Przeczytałam w swoim życiu wiele książek inspirowanych wydarzeniami z II wojny światowej. Zawsze sięgam po nie z ciekawością, ale i lękiem, obawą, że nie będę potrafiła znieść ogromu tragedii, jaka była udziałem tak wielu ludzi. Być może moje odczucia są takie, a nie inne, bo mieszkam w Oświęcimiu i niemal kilka razy w miesiącu przejeżdżam obok TEGO miejsca. I wiecie co? Do tej pory, pomimo wiedzy z zakresu historii Auschwitz, mimo lektury tak wielu książek nie dociera wciąż do mnie fakt, że to wszystko o czym słyszałam, czy czytałam, wydarzyło się naprawdę...
Po książkę Wojciecha Dutki sięgnęłam z... nadzieją? Wiarą, że może akurat ta opowieść oparta na faktach pokaże, że miłość była w stanie pokonać piekło tego miejsca. Jeśli spodziewacie się historii o wielkim uczuciu, typowych dla zakochanych - "motylach w brzuchu", to możecie przestać się łudzić! Tu nie ma miejsca na banał i słodkie słowa. Tutaj miłość nie wiąże się z pocałunkami i wyznaniem: kocham cię. Tutaj o uczuciu świadczyły czyny, które niejednokrotnie graniczyły z cudem. A cudu w tej sytuacji chyba nikt się nie spodziewał. Mimo to, w tym jedynym na ziemi miejscu, "do którego Pan Bóg nie zaglądał z nieba", tliło się uczucie oprawcy do ofiary - pomimo wszystko, wbrew wszelkim ludzkim i boskim prawom...
"Czerń i purpura" to jednak nie tyle opowieść o miłości esesmana i Żydówki, a historia, która ukazuje narodziny zła. Mówiąc o tym mam nie tylko na myśli rządy Hitlera oraz tego wszystkiego, co działo się na co dzień w obozie. Autor pokazał bowiem przemianę młodego ministranta w kata. Wnikliwie i wiernie przedstawił studium przypadku, tragizm jednostki - mężczyzny, któremu zostało wpojone bezwzględne posłuszeństwo nacji, z której się wywodził. Wytatuowane w duszy i sercu niczym obozowy numer, który klasyfikował go i potwierdzał jego przynależność do nadludzi. Dla kontrastu mamy młodą kobietę, która z dnia na dzień została przyporządkowana do gorszego gatunku, musiała walczyć o życie oraz z uczuciem balansującym na cienkiej granicy między nienawiścią, a miłością.
Podsumowując:
Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że "Czerń i purpura" Wojciecha Dutki jest jedną z najlepszych książek o tej tematyce spośród tych, które przeczytałam do tej pory. Wywołała ona we mnie tak wiele emocji, że nawet po jej zakończeniu nie potrafię przejść po porządku dziennego. Pomimo znajomości tej tematyki, świadomości i wiedzy historycznej, potrafiła we mnie poruszyć najczulsze struny, pochłaniając mnie bez reszty. To książka z serii - trzeba, a nawet należy przeczytać.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Jestem właśnie w trakcie lektury tej książki i już teraz mogę powiedzieć, że jest ona wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki. "Czerń i purpura" w planach zakupu...
OdpowiedzUsuńPrześliczna okładka i ciekawa recenzja i zachęciłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
MÓJ FACEBOOK
MÓJ INSTAGRAM
"Czerń i purpura" to książka niewątpliwie trudna i wywołująca mnóstwo emocji, ale z pewnością warto po nią sięgnąć. Choć powstało wiele tytułów związanych z bolesnymi wydarzeniami II wojny światowej, pozycja Wojciecha Dutki zdecydowanie wyróżnia się na ich tle.
OdpowiedzUsuń