"Piosenki (nie)miłosne" - Natalia Sońska
(...) nie odrzuca się miłości i dobroci, którą ktoś ci ofiarowuje. Bez względu na okoliczności trzeba ufać, że razem można przetrwać wszystko".
Po "Listach (nie) miłosnych" przyszedł czas na piosenki. Czy poznamy w niej przyczynę tajemniczego zniknięcia Igora?
Igor zostawił Zosię. To była najtrudniejsza decyzja w jego życiu. Nie powie niczego więcej, nie zrani jej jeszcze bardziej. A przede wszystkim nie złamie się i nie przyzna do prawdy. O jaką prawdę chodzi i dokąd go ona zaprowadzi?
Pierwszy tom dylogii Natalii Sońskiej był bardzo emocjonalną podróżą w głąb kobiecej psychiki. Poznaliśmy Zosię, która niespodziewanie zostaje porzucona przez swojego narzeczonego Igora. Z jej bólem, spowodowanym rozstaniem, z pewnością mogło się utożsamiać wiele kobiet. Dlatego byłam bardzo ciekawa, aby poznać całą sytuację z perspektywy "głównego winowajcy" wydarzeń z "Listów (nie)miłosnych".
Przyznaję, że po cichu domyślałam się co kierowało Igorem, kiedy postanowił niejako spalić mosty za swoim dotychczasowym życiem i odciąć się od ukochanej i rodziców. Nie powiem wam jednak, co to było. Mogę jedynie zdradzić, że chciał oszczędzić swoim najbliższym cierpienia. Zwłaszcza Zosi, która dużo przeszła, a w wyniku choroby straciła ukochanego tatę. Podejmując decyzję o zmianie swojego życia chłopak był przekonany o słuszności swojego wyboru. Jednak życie często weryfikuje nasze plany. Igor przeszedł długą i niełatwą drogę. Jego wewnętrzna przemiana stanowiła istotny element fabuły, który śledziłam z dużym zaciekawieniem.
Natalia Sońska bardzo zgrabnie poprowadziła fabułę "Piosenek...". Było to zdaje się o tyle trudne, że napisała swoją książkę z punktu widzenia mężczyzny. Musiała wczuć się w jego sytuację i stworzyć postać na tyle wiarygodnie, aby nie stała się ona groteskowa. I w moim odczuciu jej się to udało. Dobrym zabiegiem, aby to udowodnić, było zestawienie punktu widzenia głównego bohatera z postrzeganiem sytuacji przez jego nową przyjaciółkę Idę, które odzwierciedla kobiece podejście do całej tej sprawy. To co podobało mi się również w najnowszej książce autorki, to motyw wykorzystania piosenek, wśród których znalazłam wiele ulubionych przebojów. Te wplecione w fabułę fragmenty utworów, wzbogaciły całą historię o nowe emocje i uczucia, których czasem nie można wypowiedzieć słowami. Dużo łatwiej je "ubrać w melodię".
Podsumowując:
"Piosenki (nie)miłosne" uważam za bardzo dobre zakończenie losów Zosi i Igora. Autorce udało się stworzyć dwie przeciwległe historie, które tylko razem stanowią nierozerwalną całość. W moim odczuciu ten tom to idealne uzupełnienie, bez którego trudno jest czytelnikowi wyrobić sobie własne zdanie, a może nawet opowiedzieć się po którejś ze stron. To doskonała propozycja dla fanów literatury obyczajowej, którzy lubią ten dreszczyk niepewności związany z zakończeniem historii, które tak naprawdę w trakcie czytania, nie wydaje się wcale takie jednoznaczne.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Super recenzja. Muszą dokupić ten drugi tom i przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka gości już w mojej biblioteczce, ale jeszcze jej nie czytałam. 😊
OdpowiedzUsuń