"Miłość i inne nieszczęścia" - Agata Przybyłek [PATRONAT MEDIALNY NIEnaczytana]
Życie pisze czasami takie scenariusze, że nie uwierzylibyśmy, gdyby ktoś opisał je w książce albo uwiecznił w filmie".
Bardzo czekałam na finałowy tom serii "Miłość i inne szaleństwa". Z jednej strony, bo z drugiej wiedziałam, że trudno będzie mi się pożegnać z jej bohaterami...
Małgosia jest szczęśliwą żoną, matką i właścicielką plantacji lawendy.
Jej mąż, Wojtek, niespodziewanie ulega wypadkowi i trafia do szpitala.
Małgosia musi zająć się jego warsztatem samochodowym, lecz nie ma o tym
bladego pojęcia. W dodatku przypadkiem odkrywa pewien mroczny sekret…W dodatku jej mama planuje rozdzielić ją z mężem, którego, mówiąc krótko, uważa za pasożyta. Jak zakończy się ta sprawa i czy Sabina dopnie swego?
Córki Sabiny ułożyły sobie życie. To znaczy trzy z czterech, oczywiście w jej mniemaniu. Zwariowana mamuśka wzięła sobie bowiem za punkt honoru znalezienie dla Małgosi partnera idealnego. I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że od lat jest ona szczęśliwą mężatką. Ale spróbujcie to wytłumaczyć Sabinie. Ona jak się uprze, to nie ma zmiłuj. I tym razem Agata Przybyłek oddała stery w ręce tej najbardziej charakternej bohaterki. Jej osoba to chyba jedyna postać z tej serii, która powoduje u mnie dysonans czytelniczy. Z jednej strony mam ochotę ją zamordować i w duchu dziękuję, że sama takowej mamuśki nie posiadam, a z drugiej najzwyczajniej w świecie darzę ją wielką sympatią. Bo w całym tym szaleństwie jest chyba metoda, a Sabina swoją osobowością nadała tej książce oraz pozostałym tomom serii, niebywałego kolorytu. Myślę nawet, że na stałe wpisała się do grona moich ulubionych komediowych postaci.
W "Miłości i inne nieszczęścia" autorka postawiła na pierwszym miejscu rodzinę. Udowodniła tym samym, że jest ona najważniejszą wartością w życiu każdego człowieka. To ona wesprze nas w ciężkich momentach i chociaż czasem, niektórzy jej członkowie potwierdzają swoim zachowaniem stare porzekadło, że "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach", to i tak nie wyobrażamy sobie, aby mogło jej zabraknąć.
W najnowszym tomie serii podobało mi się to, że Agata Przybyłek miała na nią nieco inny pomysł. Poza skupieniem się na losach czwartej z sióstr, wprowadziła wątek około kryminalny. Przyznaję, że bardzo mnie tym zaskoczyła. I chociaż stanowi on jeden z kluczowych elementów całej historii, to i tak na pierwszy plan wysuwa się humorystyczna otoczka jaką owiany jest cały cykl. Co więcej, zaskoczeniem było też dla mnie samo zakończenie. Myślałam, że losy Małgosi potoczą się w zupełnie innym kierunku, tymczasem... Ale tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po najnowszą książkę autorki.
Podsumowując:
Kiedy przeczytałam ostatnie wersy książki "Miłość i inne nieszczęścia" to pomyślałam, że spokojnie mogę zakwalifikować tę serię do jednej z moich ulubionych. Będzie mi brakowało humorystycznych gagów w wykonaniu Sabiny, która, bądźmy szczerzy, w moim odczuciu skradła całe show i niejedno serce. Polecam jej lekturę wszystkim tym, którzy lubią lekkie, wesołe obyczajówki, przy których można się w pełni zrelaksować. Na koniec dodam tylko, cytując słowa piosenki: "i tak się trudno rozstać, i tak się trudno rozstać, nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz" z tą różnicą, że w moim przypadku nie był to deszcz, a lekkie pióro i pomysłowość Agaty Przybyłek.
Za
możliwość przeczytania, zrecenzowania oraz objęcia książki patronatem
medialnym dziękuję autorce i Wydawnictwu Czwarta Strona.
Tej serii zupełnie nie znam. Zbierałam domki. Recenzja bardzo zachęca. Musze dotrzec do wszystkich tomów.
OdpowiedzUsuńPlanuję lekturę całej serii. 😊
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu. :)
OdpowiedzUsuńMam kilka książek tej autorki na półkach, więc z czasem na pewno coś przeczytam. :)