"Narzeczona z getta" - Sabina Waszut - PRZEDPREMIEROWO [patronat medialny NIEnaczytana]
Na wojnie każda miłość jest dobra. Trzeba kogoś kochać, bo to jedyne lekarstwo na rany głów i szerzący się świerzb. Jeśli się kocha, wystarczy sił, aby walczyć".
Umiecie szydełkować? Ja niestety nie, ale zawsze z podziwem oglądam prace osób, które to potrafią. Jak wiele trzeba mieć w sobie cierpliwości i skupienia, aby z motka nici wyszło jakieś cudo. Dla mnie, takim właśnie małym 'dziełem', misternie stworzonym przez Sabinę Waszut, jest "Narzeczona z getta".
Własnością młodego małżeństwa staje się stara, zagadkowa szafa. Barbara,
której przeszłość też skrywa wiele tajemnic, pragnie odkryć, kim byli
pierwsi właściciele antyku. Trafia do Sławkowa, miejscowości leżącej w
Zagłębiu Dąbrowskim, tam dowiaduje się, że mebel należał do rodziny
żydowskiej. Dalsze poszukiwania doprowadzają Barbarę do Mikołaja,
pasjonata historii i opiekuna żydowskiego cmentarza. Z płyt nagrobnych i
starych dokumentów powoli odsłania się historia Sary, żydówki
zakochanej w goju – synu miejscowego szklarza. Czy ta zakazana miłość
zdołała przetrwać wojnę i holocaust?
Autorka stworzyła historię, która snuje się jak nić - powoli. Początek nie zapowiada tego, co czytelnik zastaje dalej. W miarę lektury poznajemy koleje wątki, których mnogość może wydać się zgubna, ale nic bardziej mylnego. Sabinie Waszut udało się dopasować wszystko do siebie tak, jak układa się puzzle. Najpierw tworzymy ramę, bo tak najłatwiej. Pojawiają się kolejne elementy i już wydaje nam się, że wiemy co przedstawia obrazek. To na pewno będzie zakochana para, uwieczniona nad 'ich' rzeką. Bo wszak "Narzeczona z getta" to historia miłości żydówki i goja. Jednak w miarę zagłębiania się w lekturze, tło wydaje się nie tak oczywiste, jak na początku. Bo i skąd Barbara? Co łączy ją z Sarą? Z wojną? Z opowieścią o Żydach ze Sławkowa? Czy jest z nimi spokrewniona? Wierzcie mi, te i wiele innych pytań pojawiało się w mojej głowie podczas czytania. A odpowiedzi? Znalazłam je wszystkie, ale zupełnie nie spodziewałam się jak rozwiną się kluczowe wątki, a i zakończenie jest dosyć nieoczekiwane.
To co zapewne przyciągnie czytelników, poza wspomnianą wyżej opowieścią o miłości, to tło historyczne, nakreślone przez autorkę bardzo obrazowo. Mimo że cała książka jest napisana niezwykle subtelnie, w momentach opisu wydarzeń i losów sławkowskich Żydów, autorka nie szczędziła realizmu sprawiając tym samym, że ja jako czytelnik miałam łzy w oczach i z przejęciem śledziłam kolejne karty tej książki. Kolorytu całej historii dodają, jeśli tak to mogę określić, zwyczaje żydowskie. Konsekwencja w kultywowaniu tradycji była niezłomna i nie stanęła jej na drodze nawet wojna. Wiara i poczucie przynależności do społeczności żydowskiej są obszernie przedstawione w "Narzeczonej z getta".
Ta książka to jednak nie tylko opowieść o miłości, która nie miała prawa się ziścić, ale także historia o ludzkich lękach. O demonach z przeszłości, które zamykają nas na świat i ludzi. Które determinują to jak żyjemy i jacy jesteśmy. Tak ciężko jest pozbyć się traumy i zacząć żyć pełną piersią. Jednak książka ta daje także nadzieję. Bo przecież czasem, w zupełnie niespodziewanych okolicznościach, karta może się odwrócić, a my odzyskamy spokój ducha. Czasem dzieje się to samoistnie, a czasem musi pojawić się ktoś, kto nam pomoże wyjść z naszej pozornej strefy komfortu, w której się zamknęliśmy ze strachu przed prawdziwym życiem.
Podsumowując:
"Narzeczona z getta" to nie tylko opowieść o miłości w cieniu wielkiej wojny. To wielopłaszczyznowa historia o ludzkich dramatach, o radzeniu sobie z traumatycznymi wydarzeniami z naszego życia. Mnie osobiście urzekła ta niespieszność z jaką Sabina Waszut opowiedziała tę historię. To sprawiło, że mogłam ją celebrować, autorka bardzo dobrze dobrała tempo akcji do poruszonej tematyki. I chociaż rozgrywa się ona jakby 'leniwie', to nawet się nie spostrzeżemy, kiedy z żalem odwrócimy ostatnią kartkę. To jedna z tych książek, które z całym przekonaniem mogę nazwać "perełką". Nie pozwólcie, aby Wam umknęła!
Za możliwość zrecenzowania i objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Książnica.
Bardzo mam na nią ochotę. Recenzja tylko potwierdza moje słuszne chęci.
OdpowiedzUsuń