"Dzieci z Pawiaka" - Sylwia Winnik

  

Nie to, co jest powierzchowne, łatwe i przyjemne, daje prawdziwe szczęście. Do prawdziwego spełnienia dochodzi się często w bólu i rozterkach, ale sprawiają one więcej satysfakcji i gwarantują prawdziwą, szczerą więź z ludźmi i światem".

Są takie książki, które warto i trzeba znać. Czy tę można zaliczyć do takich właśnie pozycji?

Lektura i recenzowanie książek z gatunku literatura faktu wywołuje we mnie rozbicie. Nie chodzi tu nawet o poruszaną tematykę. Z jednej strony uważam bowiem, że takie książki należy czytać i znać, aby ocalić przeszłość od zapomnienia. Z drugiej jednak jest mi ciężko zrecenzować, w dokładnym zrozumieniu tego słowa, gdyż nie można ocenić tego, co wydarzyło się naprawdę. Kreacji bohaterów, bo oni żyli, czuli i cierpieli, znaleźli się bowiem w takim, a nie innym miejscu i czasie... Dlatego nie skupię się na ocenie poruszonej w książce "Dzieci z Pawiaka" tematyki. Napiszę Wam o moich wrażeniach, jeśli chodzi o pomysł na nią oraz jego realizację.

Podobała mi się konstrukcja tej pozycji. We wstępie autorka nakreśliła krótko, czym był Pawiak, skupiając się na najważniejszych faktach dotyczących tego miejsca. Znamienne wydają się słowa zawarte w jego podsumowaniu mówiące o tym, że "w pojedynkę nikt nie wygra wojny". Bo przecież wygrana wojna to także uratowane życie pojedynczego człowieka, co wydaje się oczywiste. A jednak takim nie jest. I to właśnie jej słowa traktuję jako swoistego rodzaju motto "Dzieci z Pawiaka". Bo choć oddała ona głos dzieciom, które w różnym wieku trafiły do więzienia, niektóre z nich tam się urodziły, to cały czas z ich historii wybrzmiewa jednak namiastka optymizmu będąca ich wspólnym mianownikiem - przeżyłem. Życie po-pawiakowe nie należało do łatwych. Każde z nich musiało zmagać się z traumą i przeżyciami, które niczym bagaż towarzyszyły im w dorosłym życiu. Ktoś żył w cieniu ducha ojca, którego powrót był wyczekiwany przez lata, musiał radzić sobie z pustką i tęsknotą, zaciskając w ręce jedyną po nim pamiątkę, niczym relikwię... Ktoś inny, nieznający innej rzeczywistości niż Pawiak, musiał się zderzyć z normalnym życiem. Dla kogoś pobyt tam był przyczynkiem do wybrania drogi zawodowej i pomocy ludziom. 

To niezwykle mądra i przejmująca książka. I choć serce pękało mi kiedy czytam o wydarzeniach, które miały tam miejsce, o tym, że dzieci tam przebywające były jak "wzrastające, smutne, przerażone kwiaty wojny", to nie sposób jednak nie dostrzec jeszcze jednego, najważniejszego moim zdaniem przekazu płynącego z tej książki: doceniajcie! Skupcie się na tym, co ważne. Pamiętajcie i bądźcie wdzięczni za to, co posiadacie: za wolność, za możliwość obudzenia się i życia bez akompaniamentu wystrzałów i odgłosów cierpienia.

Podsumowując:

"Dziś mam osiemdziesiąt osiem lat, patrzę na świat, który mnie otacza, i jestem nim wstrząśnięta. Ludzie zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że właśnie podobne zachowania i podejście do życia panowały podczas II wojny światowej. Widzę brak szacunku, zrozumienia i nienawiść - absolutnie z każdej strony. Jak tak dalej pójdzie, z całą pewnością znów wybuchnie wojna. Pamiętajcie, że zmienić świat można tylko dobrocią i wzajemnym szacunkiem" - to właśnie te słowa są dla mnie clue tej książki i niech będą najlepszym i najtrafniejszym podsumowaniem. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Znak.

https://www.facebook.com/winniksylwia/
 https://www.facebook.com/WydawnictwoZnak/


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana