"Pragnienia" - Ilona Gołębiewska

 Czasami najlepszym wyjściem jest odcięcie się od różnych spraw".

Nowa odsłona Ilony Gołębiewskiej? Czy faktycznie tak było?

On ma udane życie - pochodzi z zamożnej rodziny, cieszy się ogromnym powodzeniem u kobiet, jest gwiazdą koszykówki w drużynie Red Shadows. Po wygranych mistrzostwach dostaje propozycję nie do odrzucenia. Ona, choć zawsze marzyła o studiach artystycznych i pasjonuje się fotografią, jest studentką ekonomii. Rezygnuje z marzeń, ma wiele problemów, jest samotna. Wszystko za sprawą toksycznego ojca, który szykuje ją na następczynię swojego biznesu.
Z pozoru Janka i Wiktorię różni dosłownie wszystko. Łączy? Niewytłumaczalna chemia. Spotkanie tej dwójki jest jak zderzenie się dwóch potężnych żywiołów! Przypadkowo poznają się w klubie Hades 66. Ukradkowe spojrzenia, intrygująca rozmowa i zmysłowy taniec niemal natychmiast przeradzają się w pełen namiętności wieczór. Odtąd nie mogą przestać o sobie myśleć. Wkrótce jednak w życiu Janka zdarzy się coś, co zmieni je już na zawsze, zrujnuje karierę, marzenia i dobrze zapowiadającą się przyszłość.
Czy ta znajomość jednak okaże się dla nich najważniejsza w życiu? 


Przyznaję, że z dużą ciekawością sięgałam po nową powieść Ilony Gołębiewskiej. Jak pisała nawet sama autorka, miało to być coś całkiem innego niż książki, które znaliśmy do tej pory. I potwierdzam, że historia Wiktorii i Janka faktycznie taka była.

Od początku czułam, że ta książka jest lżejsza. Nie chodzi mi nawet o to, że opisane w niej problemy i wydarzenia były trywialne, ale zarówno styl, jak i pomysł na fabułę wydał mi się bardziej młodzieżowy. Nie było rodzinnych tajemnic, przynajmniej nie takie, jakie znałam z sagi o starym domu czy Lipowym Wzgórzu. Autorka postawiła na młodość - młodych bohaterów oraz ich doświadczenia. Wątek przewodni dotyczy straty w różnej jej odsłonach. Wydaje się, że traumy z nią związanej nie da się oswoić, zwłaszcza wtedy, kiedy stoi się u progu dorosłego życia. Próba powrotu bohatera do normalności dostarcza czytelnikowi, w moim odczuciu, największych emocji. Jest i miłość, która rodzi się dosyć niespodziewanie. Czasem przecież wystarczy jeden moment, aby losy dwóch przypadkowych osób zostały splecione... Nawet wtedy, kiedy pochodzą oni z zupełnie różnych światów.

Cała historia jest ciekawa, więcej w niej namiętności i jest na pewno swoistego rodzaju powiewem świeżości w twórczości Ilony Gołębiewskiej. I choć podobała mi się, to jestem tak bardzo przyzwyczajona do poprzednich książek autorki, że nie mogłam się oswoić z jej "inną wersją". Były nawet  momenty, w których sprawdzałam, czy aby na pewno wyszła ona spod jej pióra. Jedno mogę powiedzieć na pewno - dużo się w niej dzieje, zarówno na polu emocjonalnym i uczuciowym, jak i... kryminalnym.


Podsumowując:

Historia Janka i Wiktorii jest pełna zawirowań i trudnych doświadczeń. To opowieść o miłości, odkrywaniu siebie krok po kroku, a także o zrozumieniu, które czasem nie jest czymś, co, jak wzajemna fascynacja, pojawia się od pierwszego wejrzenia. To także historia, w której rodzinne relacje odgrywają znaczącą rolę i mają nieodłączny wpływ na podejmowane przez bohaterów, decyzje. O pragnieniach, marzeniach i trudnych doświadczeniach, których los nam nie oszczędza, niezależnie od wieku. A także o tym, że każdy dzień trzeba wykorzystać na 100 procent. Nigdy bowiem nie wiemy, co czeka na nas za życiowym zakrętem.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu MUZA SA.
 
https://www.facebook.com/golebiewska.ilona.pisarka/
https://www.facebook.com/wydawnictwo.muza.sa/
 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana