"Światło w Lavelle" - Paullina Simons

Gdyby tylko mogła mu opowiedzieć o swoim dawno utraconym życiu i o tym, co tutaj z nim odzyskała w te pozbawione tchu dni. Od tak dawna nikt jej nie dotykał. Od tak dawna nikt jej nie kochał. Nie pragnął, nie cenił, nie uwielbiał.
Jest rok 1929. Świat stoi u progu wielkich zmian.
Finn Evans, odnoszący sukcesy bankier z Bostonu, skrywa tajemnicę, która może zniszczyć jego idealne życie. Isabelle Lazar, młoda ukraińska rolniczka, walczy z niewyobrażalnym cierpieniem w swojej ojczyźnie, starając się uratować rodzinę przed reżimem ZSRR. Uciekając przed Wielkim Głodem, trafia sama na brzegi Ameryki.
Ich drogi łączą się, gdy krach na giełdzie burzy świat Finna. W samym środku Wielkiego Kryzysu losy Isabelle i Finna się splatają, a między nimi rodzi się uczucie, które muszą ukrywać.
Kiedy ich przyszłość wisi na włosku, odkrywają, że nawet ci, którzy stracili wszystko, wciąż mają o co walczyć.

Zakazana miłość smakuje najsłodziej. I chociaż nie powinna rozkwitać, wbrew wszystkiemu dodaje zakochanym skrzydeł. Kiedy spotykają się dwie pokrewne dusze, wszystko inne przestaje istnieć. Jakby świat, dotychczasowe życie, codzienność, były niczym wobec uczucia, które wybuchło feerią barw. Miłość zawsze jest cudowna, lecz czy w obliczu zakazanego owocu nie powinniśmy z niej zrezygnować? Czy kochanie osoby, która nie powinna być dla nas tą jedyną, jest etycznie moralnie? Czy można pozwolić sobie na taką formę egoizmu?
Paullina Simons snuje niespieszną, przejmującą opowieść osadzoną w burzliwych realiach lat 20. i 30. XX wieku, czasach pełnych niepokoju, przemian i kryzysów. Autorka z uwagą portretuje dwa światy: ten wewnętrzny, pełen pragnień, lęków i tęsknot oraz ten zewnętrzny, kształtowany przez wydarzenia historyczne. To właśnie historia determinuje życie bohaterów, przesuwając granice ich wyborów, odbierając im poczucie bezpieczeństwa, a czasem nawet nadzieję. Wśród ruin i zgliszczy utartego porządku rodzi się coś kruchego, nieoczekiwanego. Miłość, która nie miała prawa się wydarzyć. Uczucie, które pojawia się wbrew rozsądkowi, wbrew wszystkiemu…
Simons opowiada o stracie, która jest jak niezabliźniona rana. Która niczym drzazga tkwi w nas, ale jednocześnie jest początkiem czegoś nowego, kiedy pozwolimy sercu, by ponownie się otworzyło. Bo każda rana jest świadectwem, czymś, co nas kształtuje, umacnia, stanowi siłę do walki. I taką walczącą kobietą jest właśnie Isabelle – postać niezwykle wielowymiarowa, która niejedno przeszła, doświadczyła rozdzierającego bólu, a mimo to nie ustała w walce o siebie i dobro osób, które z czasem stały się jej bliskie. To jedna z takich bohaterek, które imponują niezłomnością, która próbuje przetrwać nawet najgorszą życiową zawieruchę, by nie pozwolić zgasnąć nadziei na to, że świat nie jest do końca stracony…

Podsumowując:
„Światło w Lavelle” to opowieść o miłości, która zrodziła się niepostrzeżenie na nieurodzajnym gruncie. Która wzrastała w obliczu świata, który, zdaje się, nie ma już nic do zaoferowania. To powieść o pamięci, która nawet jeśli bolesna, jest najcenniejszą pamiątką w naszym sercu. Sercu, które kiedyś rozbrzmiewało uczuciem, które złaknione miłości, jest podatne na jej działania. Powieść jest bardzo opisowa, wiele momentów Simons przedstawiła wnikliwie, zostawiając mnóstwo przestrzeni na ukazanie emocji wykreowanych postaci. Autorka obrazowo odmalowuje losy bohaterów, którym przyjdzie stawić czoła wielkim kryzysom, stracie i rozdarciu między tym, czego pragną a obowiązkiem, którego powinni dopełnić. Opowieść o cierpieniu i o woli przetrwania, a także o wewnętrznej walce, by zacząć wszystko od nowa, pomimo traumatycznej przeszłości. To historia o dwóch pokrewnych duszach, które spotkały się w nieodpowiednim czasie, by być razem, ale właściwym, by stać się dla siebie ratunkiem.
Komentarze
Prześlij komentarz