"Kraina Zeszłorocznych Choinek" - Joanna Szarańska

 

(...) na pewne rzeczy nie mamy wpływu, nie znaczy to jednak, że powinniśmy zrezygnować z szukania ich jasnych stron".
Na świąteczne powieści Joanny Szarańskiej czekam jak na bożonarodzeniowe prezenty. Czy ponownie udało się autorce mnie zachwycić?

W pewien listopadowy poranek w urokliwym miasteczku swoje podwoje otwiera sklepik ze świątecznymi dekoracjami o intrygującej nazwie Kraina Zeszłorocznych Choinek. Sklep jest wyjątkowy; nie ma w nim dwóch takich samych ozdób, nie ma też cen. Jego wnętrze wypełnia atmosfera ciepła i miłości, a każdy z klientów znajduje w nim nie tylko idealną choinkową dekorację, bombkę czy aniołka, ale coś jeszcze… To właśnie tutaj splatają się drogi i losy mieszkańców miasteczka oraz przyjezdnych. Powracają wspomnienia dawnych uczuć i strat, nawiązują się nowe miłości i przyjaźnie.
Czy wszystkie relacje uda się naprawić przed wigilijnym wieczorem? Skąd wzięła się nazwa sklepu? I jak wiele wspólnego ma z miejscem, do którego odchodzą choinki, kiedy kończy się Gwiazdka?

Pamiętacie choinkę z dzieciństwa? Moja bardzo różniła się od tej, którą mama przygotowuje teraz. Nie była tak stylizowana, w zasadzie niewiele do siebie pasowało, ale była taka... piękna i wspomnienie o niej na zawsze pozostało w mojej głowie. Pamiętam jak dziś te wszystkie bombki, które mama co roku wyciągała, a następnie pakowała z dużym pietyzmem, dbając o to, aby żadna z nich nie uległa rozbiciu. Kilka pudełek, kilka kompletów i one - małe, śmieszne bombki, które kochałam swoim dziecięcym sercem. Miały szklane główki i resztę ciała z drucików obleczonych z plusz. Te wieszałam ja. Może dlatego, że nie były tak cenne, choć dla mnie - najwspanialsze. Dlaczego o tym piszę? Bo takie wspomnienia właśnie uruchomiła we mnie swoją powieścią Joanna Szarańska. Sprawiła, że poczułam się znowu jak mała dziewczynka, czająca się pod drzewkiem na lizakowe sople, zdobywane przez mamę z tak wielkim trudem. Radość oczekiwania, kiedy oto będę mogła je zjeść, nie da się porównać z niczym innym. Anielskie włosie, które spływało niczym kaskada z samego czubka choinki. Obudziła we mnie dziecko, które cieszyło się z tych najmniejszych rzeczy. Przypomniała, że nie pełna przepychu choinka z nowoczesnymi światełkami, nie drogie bombki, nie suto zastawiony stół są w tym wyjątkowym czasie w roku, najważniejsze.

Jak to u Szarańskiej bywa, nie zabrakło zabawnych momentów i nietuzinkowych postaci w tym, ku mojej uciesze, pewnej ekscentrycznej staruszki z charakterem z piekła rodem. Była też tajemnicza Kraina Zeszłorocznych Choinek, za której historią kryje się dużo więcej, niż tylko miejsce, do którego odchodzą choinki, kiedy kończy się Gwiazdka. Jednak nie zdradzę Wam, co to było, bo to jest crème de la crème tej powieści. To ten moment w trakcie lektury, przy którym płakałam jak bóbr. Ba! Ja łkałam! Ja, która rzadko płacze nad lekturą. Jednak wierzcie mi to wszystko, od zabawnych gagów z udziałem postaci, do których od razu poczujecie sympatię, przez momenty trudne, aż po niezwykłe wspomnienia i magię, której nie sposób nie poczuć, sprawiło, że całą sobą poczułam klimat świąt Bożego Narodzenia. I za to wszystko, droga autorko, serdecznie Ci dziękuję!

Podsumowując:

Wiele razy spotkałam się z opiniami, że Szarańską powinno się przepisywać na receptę, bo bawi do łez. Ale wiecie co? Powinno się ją przepisywać na każdą dolegliwość. Co więcej - powinna być refundowana! Dlatego, jeśli czujecie w sobie pustkę, smutek, potrzebę ogrzania się w cieple cudnej, pełnej magii historii, to... skontaktujcie się z lekarzem lub farmaceutą. Albo po prostu kupcie powieść "Kraina Zeszłorocznych Choinek" i przeczytajcie. Ja polecam. Po jej lekturze ozdrowiałam i bardzo chcę, aby już były Święta! Polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.  

https://www.facebook.com/joannaszaranska/
https://www.facebook.com/czwartastrona/

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana