"Wzgórze Świątecznych Życzeń" - Sylwia Trojanowska

 

(...) nie bój się przyjąć miłości, jeśli czujesz, że jest szczera. Nie bój się na nią otworzyć, spróbować jej smaku. Miłość bywa lekiem na całe, calusieńkie zło".

"Wzgórze Świątecznych Życzeń" przyciągało jak magnes klimatyczną okładką. Czy na kartach tej powieści odnalazłam klimat Świąt?

Kilka tygodni przed Wigilią świat pokrywa się białym puchem, wyjątkowo smakuje szarlotka z cynamonem, a uśmiech na twarzy wywołuje widok ukochanej osoby i girlandy świateł. W Świeradowie-Zdroju nie wszyscy jednak cieszą się na nadchodzące święta, a codzienne troski zaprzątają myśli mieszkańców. Czy ten szczególny czas otuli osamotnionych, pomoże pogodzić zwaśnionych i otworzy serca zamkniętych na miłość? A przede wszystkim, czy tajemnice z przeszłości pozwolą na spotkanie się przy wigilijnym stole?  

Kiedy zaczęłam czytać świąteczną powieść Sylwii Trojanowskiej, pomyślałam, że oto autorka puściła w ruch kłębki ludzkich losów, które prowadziły nas - czytelników przez całą fabułę. Ich historie toczyły się naprzemiennie, a jednak miały wspólny mianownik. Nie myślę tutaj tylko o Świeradowie-Zdroju, którego uroki autorka uchwyciła w swojej książce, ale wiele emocji, z którymi każdy z nich musiał sobie poradzić. Autorka jak zawsze stworzyła pełnokrwistych bohaterów i to ich kreacja sprawiła, że w ich historiach można było odnaleźć siebie, przejrzeć się w nich jak w lustrze. Być może ktoś z nas, podobnie jak siostry Domicela i Basia, nosi w sercu ból i nie potrafi odnaleźć nici porozumienia z najbliższymi. Ktoś inny musiał uciec od trudnej przeszłości i próbuje otrząsnąć się po traumatycznych wydarzeniach, aby móc zacząć od nowa. Bez względu na naszą własną historię, losy bohaterów tej powieści od pierwszych stron stają nam się bliskie.

To, czym ta powieść emanuje z całą mocą, to ciepło. Jest ono wyczuwalne zarówno w restauracji "Izerska Szarlotka", jak i w zachowaniu mieszkańców Świeradowa-Zdroju. Wielu z nich ma wielkie serca i chętnie dzieli się dobrem, nie tylko od Święta. Bo czasem wystarczy otworzyć się na drugiego człowieka, aby samemu poczuć się obdarowanym przez los. Sylwia Trojanowska poruszyła w swojej powieści także trudne wątki, jak ten związany z przemocą domową, odbudowywaniem życia po stracie ukochanej osoby oraz w ogóle próbie życia bez niej... Oczywiście autorka zadbała także o bożonarodzeniowy klimat, który w książce pachnie sernikiem i... szarlotką. Nie zabrakło małych radości i nowych początków. Miłości oraz prób wybaczenia sobie i innym.

Podsumowując:

Myślę, że powieść świąteczna Sylwii Trojanowskiej jest najbardziej autentyczna pośród tych, które miałam okazję przeczytać w tym roku. Udało się jej świetnie połączyć zwyczajną, i często trudną rzeczywistość z niezwykłością i magią Bożego Narodzenia. Podczas lektury przygotujcie się na całą gamę emocji: od radości, przez wzruszenie, a na szczęściu skończywszy. Powieść ta na pewno skłania do refleksji i sprawia, że mamy ochotę zatrzymać się choć na chwilę, aby skupić się na tym, co przede wszystkim istotne być powinno. Bo przecież Wigilia dla każdego z nas znaczy co innego. Najważniejsze jednak, aby czuć się ze sobą dobrze, niezależnie gdzie i z kim się ją celebruje. 

We współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.

https://www.facebook.com/czwartastrona/


 


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana