"Pieśniarka zimowych pól" - Joanna Szarańska [PRZEDPREMIEROWO]


[…] nie wybieramy domu, w którym się rodzimy, ani krewnych, nie zaczynamy z czystą kartą. Na szczęście wiele możemy na niej zapisać.

Przebaczenie ma barwę zimowego nieba.

Marię pochłania praca i organizacja kolejnych wystaw. Chce w ten sposób stłumić ból i rozczarowanie towarzyszące jej po kłótni kończącej związek z Kacprem. Kiedy jednak z zimowych Granic docierają niepokojące wieści o Krystynce, rzuca wszystko i przyjeżdża do domku pod lasem, by wesprzeć przyjaciółkę w trudnych chwilach. Także dla Kosińskiego nie jest to spokojny czas. Puste ściany starego domu budzą uśpione tęsknoty i lęki. Odnaleziony jesienią dziennik mógłby rzucić światło na postać dziadka. Czy Kacper znajdzie w sobie odwagę, by zmierzyć się z jego zawartością?

Czasem, zbyt zaabsorbowani codziennością, obowiązkami, problemami, tracimy uważność. Na przyrodę, która nas otacza, na mijające pory roku, które zazwyczaj zaczynają kojarzyć nam się z przykrą, jak to akurat w zimie, czynnością, jaką jest odśnieżanie… Nie zwracamy uwagi na to, jak piękna jest natura, jak wiele z niej możemy czerpać, jeśli tylko przystaniemy, chociaż na moment i rozejrzymy się dookoła. A potem weźmiemy głęboki oddech, rozkoszując się tą ulotną chwilą wyjątkowej więzi z przyrodą.
Przyszedł czas, by opuścić Granice. I nie ukrywam, że robię to z żalem. Pokochałam tę malowniczą okolicę, bohaterów niespiesznej historii utkanej na przestrzeni czterech pór roku przez Joannę Szarańską. I tak się trudno rozstać, chciałoby się zanucić, chociaż z drugiej strony ta seria to taka opowieść, do której można zawsze wracać. Zwłaszcza w momentach, kiedy będziemy potrzebowali, by sobie przypomnieć, jak wiele dobra możemy czerpać z natury.
Joanna Szarańska niczym malarka wyciąga z każdej pory roku to, co w niej najpiękniejsze. Co niewidoczne dla oczu patrzących zbyt pobieżnie. Autorka serwuje czytelnikowi esencję piękna zimy i nawet jeśli za nią nie przepadacie, to po lekturze, być może na spacerze, spróbujecie popatrzeć na biały krajobraz przez pryzmat bohaterki. Także wówczas, jeśli nie jest on tak malowniczy, jak ten charakterystyczny dla Granic.
Maria wraca do ukochanej miejscowości wiedziona złym przeczuciem i niepokojem koleżanki. Puka do domu Krystynki, która jest w złej kondycji. Kobieta zmaga się z bólem, nie tyle fizycznym, bo dopadają ją też i takie dolegliwości, ile z tym, który dotknął jej serca. Bohaterki niejako wzajemnie są dla siebie wsparciem, bo, chociaż Maria nie dopuszcza do siebie, że wciąż tkwi w niej pewna zadra, która nadal doskwiera, to potrzebują siebie nawzajem, by stawić czoła przeciwnościom i demonom z przeszłości, które wciąż są obecne w ich życiu. A te dopadają też kogoś jeszcze. Zderzenie ideałów z niewygodną prawdą czasami bywa trudne…
Nowa powieść Joanny Szarańskiej to nie tylko opowieść o pięknie natury, ale także o ludzkich emocjach. O przyjaźni, która wystawiana na wiele prób, ma okazję stać się dla niektórych być może jedynym jasnym światełkiem w codzienności. O miłości, która nie zawsze jest sielska jak krajobraz Granic, ale często musi mierzyć się z wewnętrzną zawieruchą osób, które łączy. Relacje międzyludzkie to wszak delikatna materia, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi to właśnie uczucie.
Wracamy do Granic, ale wracamy także do przeszłości. A ta przez niektórych nieznana, będzie dochodzić do głosu, odkrywać kolejne karty. Odsłaniać losy kogoś, kto wiele w życiu doświadczył, ma na swoim sumieniu ciężar, który niejako zdaje się, przekazał kolejnemu pokoleniu… Joanna Szarańska uświadamia w swojej powieści jednak, że nie możemy brać na barki cudzych win, nawet jeśli są to grzechy naszych bliskich. I owszem, w jakiś sposób one determinują naszą codzienność, ale to od nas zależy, jak będziemy ją kreować. W jaki sposób zapiszemy swoją kartę...
Podsumowując:

Trudno jest przebaczyć… Zwłaszcza jeśli zraniła nas najbliższa osoba. Dojrzewanie do tego, by odpuścić winy, by wyrzucić z serca rozczarowanie i uraz, to długotrwały proces, który nie zawsze przynosi oczekiwane ukojenie… Niemniej przebaczenie jest ważne i to nie tylko dla tych, którym wybaczyć chcemy, ale przede wszystkim dla nas, byśmy mogli już bez zbędnego balastu i ciężaru na sercu, ruszyć naprzód. By już nic nie przyćmiewało nam piękna życia, otaczającej nas przyrody oraz tych „drobinek szczęścia”, które dla każdego oznaczają coś innego... Warto jednak je kolekcjonować, celebrować ulotne momenty, bo czy nie z nich właśnie składa się nasze życie? Dlatego pielęgnujmy w sobie uważność na to, co piękne, nawet jeśli niedostrzegalne na co dzień. „Pieśniarka zimowych pól” to poruszające, ciepłe, refleksyjne pożegnanie z serią, do której lektury was serdecznie zachęcam.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


 

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Czwarta Strona] 

 

 
 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana