"Zielarka z Doliny Pustelnika" - Edyta Świętek
Prawdziwa miłość jest bezgraniczna i nie zna uprzedzeń. Jest instynktem natury.
Trudna przeszłość, nieoczekiwane uczucia i płochliwe serca.
Alina traci grunt pod nogami, gdy Eustachy znika w tajemniczych okolicznościach. Zrozpaczona ze zdziwieniem odkrywa, jak bardzo zależy jej na mężu. W tym czasie jej siostra rodzi nieślubne dziecko. Poród okazuje się ciężki i kobieta walczy o życie. Alina leczy ją ziołami, które zbiera przy chacie pustelnika. Odkrywa bowiem w sobie siłę i talent do przyrządzania naturalnych specyfików. Wieść o jej zdolnościach niesie się po okolicy. Coraz więcej osób przychodzi do niej po poradę, dzięki czemu zyskuje sławę zielarki.
W sercach mieszkańców rozkwitają nowe uczucia, choć zazdrość, kłamstwa i brutalność nie dają o sobie zapomnieć. Stefania marzy o miłości, jednak jej ukochany ma wrogów – a Bożydar, pełen zazdrości i żądzy, nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć.
Eustachy odzyskuje przytomność w posiadłości despotycznego hrabiego Maksymiliana Orszanda, który wciąga go w ryzykowną grę o spadek. Czy zraniony przez los mężczyzna odważy się na zuchwały krok ku lepszej przyszłości?
W sercach mieszkańców rozkwitają nowe uczucia, choć zazdrość, kłamstwa i brutalność nie dają o sobie zapomnieć. Stefania marzy o miłości, jednak jej ukochany ma wrogów – a Bożydar, pełen zazdrości i żądzy, nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć.
Eustachy odzyskuje przytomność w posiadłości despotycznego hrabiego Maksymiliana Orszanda, który wciąga go w ryzykowną grę o spadek. Czy zraniony przez los mężczyzna odważy się na zuchwały krok ku lepszej przyszłości?
Z miłością to tak naprawdę nigdy do końca nie wiadomo. Kapryśna bywa i zmienna. Jedni określają jej mianem pierwszy, ledwie wyczuwalny trzepot motylich skrzydeł, wywołanych spojrzeniem na ukochaną osobę, inni zaś są ostrożniejsi, dopiero trwały afekt decydują się nazwać miłością. Bywa, że przychodzi do serc młodych, nieskażonych jeszcze rozczarowaniem, innym zaś razem nawiedza te, których o to uczucie nikt by nawet nie podejrzewał. Niezależnie jednak od tego, jakie są jej początki, intensywność czy czystość serca osoby, która na nią „zapadła”, zawsze pozostawia po sobie trwały ślad.
Mając wciąż w pamięci finał pierwszej części, z niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji sagi „Sandomierskie wzgórza”. I jeśli ktoś z was obawiał się przed lekturą, czy „Zielarki z Doliny Pustelnika” nie dopadła klątwa drugiego tomu, to uspokajam – nie, kontynuacja trzyma poziom. Nawet jeśli chodzi o zakończenie, które znów zostawia nas z poczuciem niedosytu i rozbudzonej ciekawości.
Mam wrażenie, że tym razem Edyta Świętek postawiła przede wszystkim na uczucia. Odmalowała ich wielobarwną mozaikę, bowiem u różnych bohaterów, a bywa, że u tych samych, obserwujemy całą ich gamę: miłość, nienawiść, chęć zemsty, żądzę, tęsknotę, a także ewolucję uczuć, które kiedyś były negatywne, by teraz zmienić się na lepsze, zaskakując tym samym osobę, która owej ewolucji doświadczyła. Autorka w nowej książce dużo miejsca poświęca miłości. A ta ma wiele twarzy. Czasami jest niewinna, przychodzi niepostrzeżenie. Bywa, że dokonuje w duszy człowieka nieoczekiwanej rewolucji, jednocześnie zmieniając jego życie… na lepsze. Cóż, niewiele mogę wam tutaj zdradzić, kiedy jednak będziecie śledzić losy pewnej atencji, która to dopadła jednego z bohaterów oraz to, co z nim zrobiła, będziecie wiedzieli, o czym mowa.
Edyta Świętek zestawia niejako w kontraście prawdziwe, romantyczne uczucie z żądzą, która potrafi być niczym trucizna. Obezwładnia człowieka, odbierając mu zdolność logicznego myślenia. Kiedy pozwolimy dojść do głosu chuci, podszytej chęcią pokazania, że wszystko, czegokolwiek zapragniemy, nam się należy, może to doprowadzić do opłakanych skutków. Oliwa jednak zawsze sprawiedliwa, a karma potrafi wrócić. I gdyby niektórzy wiedzieli, w jakiej odsłonie, woleliby zapewne cofnąć czas…
Nowa powieść autorki porusza także temat miejsca kobiety w codziennym życiu i jej roli u boku mężczyzny. I chociaż ówczesne czasy niejako determinowały jej obowiązki, to były niewiasty, które nade wszystko stawiały sobie matczyną miłość, potrafiły zrobić dla swego dziecka wszystko, nawet jeśli wiązałoby się to ze znoszeniem społecznego ostracyzmu. Edyta Świętek pokazuje jednak, że nie każda kobieta miała na tyle odwagi, by być wspierającą rodzicielką… Deficyt tejże relacji z czasem staje się ciężarem, a pewnych, nie tyle zerwanych, ile nigdy niewykształconych więzów, nie da się posklejać. Ważne jednak, by próbować, bo może się okazać, że to kiełkujące uczucie zacznie wzrastać w momencie, kiedy będzie najbardziej potrzebne, a przez to łatwiej będzie trafić do zamkniętych kiedyś serc…
Mając wciąż w pamięci finał pierwszej części, z niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji sagi „Sandomierskie wzgórza”. I jeśli ktoś z was obawiał się przed lekturą, czy „Zielarki z Doliny Pustelnika” nie dopadła klątwa drugiego tomu, to uspokajam – nie, kontynuacja trzyma poziom. Nawet jeśli chodzi o zakończenie, które znów zostawia nas z poczuciem niedosytu i rozbudzonej ciekawości.
Mam wrażenie, że tym razem Edyta Świętek postawiła przede wszystkim na uczucia. Odmalowała ich wielobarwną mozaikę, bowiem u różnych bohaterów, a bywa, że u tych samych, obserwujemy całą ich gamę: miłość, nienawiść, chęć zemsty, żądzę, tęsknotę, a także ewolucję uczuć, które kiedyś były negatywne, by teraz zmienić się na lepsze, zaskakując tym samym osobę, która owej ewolucji doświadczyła. Autorka w nowej książce dużo miejsca poświęca miłości. A ta ma wiele twarzy. Czasami jest niewinna, przychodzi niepostrzeżenie. Bywa, że dokonuje w duszy człowieka nieoczekiwanej rewolucji, jednocześnie zmieniając jego życie… na lepsze. Cóż, niewiele mogę wam tutaj zdradzić, kiedy jednak będziecie śledzić losy pewnej atencji, która to dopadła jednego z bohaterów oraz to, co z nim zrobiła, będziecie wiedzieli, o czym mowa.
Edyta Świętek zestawia niejako w kontraście prawdziwe, romantyczne uczucie z żądzą, która potrafi być niczym trucizna. Obezwładnia człowieka, odbierając mu zdolność logicznego myślenia. Kiedy pozwolimy dojść do głosu chuci, podszytej chęcią pokazania, że wszystko, czegokolwiek zapragniemy, nam się należy, może to doprowadzić do opłakanych skutków. Oliwa jednak zawsze sprawiedliwa, a karma potrafi wrócić. I gdyby niektórzy wiedzieli, w jakiej odsłonie, woleliby zapewne cofnąć czas…
Nowa powieść autorki porusza także temat miejsca kobiety w codziennym życiu i jej roli u boku mężczyzny. I chociaż ówczesne czasy niejako determinowały jej obowiązki, to były niewiasty, które nade wszystko stawiały sobie matczyną miłość, potrafiły zrobić dla swego dziecka wszystko, nawet jeśli wiązałoby się to ze znoszeniem społecznego ostracyzmu. Edyta Świętek pokazuje jednak, że nie każda kobieta miała na tyle odwagi, by być wspierającą rodzicielką… Deficyt tejże relacji z czasem staje się ciężarem, a pewnych, nie tyle zerwanych, ile nigdy niewykształconych więzów, nie da się posklejać. Ważne jednak, by próbować, bo może się okazać, że to kiełkujące uczucie zacznie wzrastać w momencie, kiedy będzie najbardziej potrzebne, a przez to łatwiej będzie trafić do zamkniętych kiedyś serc…
Podsumowując:
Nie powinniśmy jednoznacznie oceniać człowieka i przyjmować jako pewnik tego, że nigdy się nie zmieni. Możemy bowiem się srogo zaskoczyć, kiedy owa osoba przejdzie swego rodzaju metamorfozę, u której fundamentów leży… miłość. I nie jest ważne, czy jest to uczucie romantyczne, czy rodzicielskie – z czasem nawet do najbardziej zatwardziałych serc może ono zapukać. Edyta Świętek w nowej książce pokazuje, jak przeszłość potrafi niespodziewanie zakołatać do naszych drzwi, choć trafniej byłoby powiedzieć, że je wyważyć, zmuszając niejako do konfrontacji z tym, co wolelibyśmy odrzucić w kąt zapomnienia. Niezależnie jednak od tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, powinniśmy stawić czoła przeszłości, rozliczyć się z nią ostatecznie, bo tylko wtedy będziemy mogli kreować teraźniejszość bez poczucia czyjegoś oddechu na plecach. „Zielarka z Doliny Pustelnika” to opowieść o ludzkich losach, o darach czerpanych z natury, o tęsknocie za uczuciem, zemście, o aklimatyzacji w społeczeństwie w nowej roli, a także o oswajaniu się z nią i odkrywaniu w niej niespodziewanych profitów. Pachnąca lubczykiem, niepozbawiona mrocznych akcentów, które nadają fabule tempa, opowieść o miłości, która, chociaż nie od razu znajduje drogę do serc, to na pewno nie można jej odmówić uporu, jeśli już na kogoś „zagnie parol”.
Nie powinniśmy jednoznacznie oceniać człowieka i przyjmować jako pewnik tego, że nigdy się nie zmieni. Możemy bowiem się srogo zaskoczyć, kiedy owa osoba przejdzie swego rodzaju metamorfozę, u której fundamentów leży… miłość. I nie jest ważne, czy jest to uczucie romantyczne, czy rodzicielskie – z czasem nawet do najbardziej zatwardziałych serc może ono zapukać. Edyta Świętek w nowej książce pokazuje, jak przeszłość potrafi niespodziewanie zakołatać do naszych drzwi, choć trafniej byłoby powiedzieć, że je wyważyć, zmuszając niejako do konfrontacji z tym, co wolelibyśmy odrzucić w kąt zapomnienia. Niezależnie jednak od tego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, powinniśmy stawić czoła przeszłości, rozliczyć się z nią ostatecznie, bo tylko wtedy będziemy mogli kreować teraźniejszość bez poczucia czyjegoś oddechu na plecach. „Zielarka z Doliny Pustelnika” to opowieść o ludzkich losach, o darach czerpanych z natury, o tęsknocie za uczuciem, zemście, o aklimatyzacji w społeczeństwie w nowej roli, a także o oswajaniu się z nią i odkrywaniu w niej niespodziewanych profitów. Pachnąca lubczykiem, niepozbawiona mrocznych akcentów, które nadają fabule tempa, opowieść o miłości, która, chociaż nie od razu znajduje drogę do serc, to na pewno nie można jej odmówić uporu, jeśli już na kogoś „zagnie parol”.
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo MANDO]
Komentarze
Prześlij komentarz