"Dziewczyna z kalendarza" - Sebastian Fitzek

W drodze powrotnej ogarnęło go złe przeczucie, jakby nadszedł dzień, gdy długie ręce prawdy sięgną w przeszłość i wydobędą z niej potworne tajemnice, które od dawna uchodzą za zapomniane.Jedenaście lat temu Alma została jako niemowlę oddana do adopcji.
Towarzyszyły temu tajemnicze okoliczności, a pilnie strzeżone akta zawierają informację, że tożsamość biologicznej matki nie może zostać ujawniona, ponieważ naraziłoby ją to na śmiertelne niebezpieczeństwo. Dziewczynka cierpi jednak na zagrażającą życiu chorobę i pilnie potrzebuje dawcy szpiku. Aby uratować córkę, adopcyjna matka – psycholożka z dużym dorobkiem naukowym – rozpoczyna desperackie poszukiwania biologicznych rodziców Almy. Przeczesując internet, natrafia na miejską legendę o Dziewczynie z Kalendarza, młodej kobiecie, która przed Bożym Narodzeniem znalazła schronienie w zacisznej chacie w Lesie Frankońskim. Tam dopadł ją psychopata i zmusił do otwarcia adwentowego kalendarza horroru...

Zrobię dla ciebie wszystko. Poświęcę to, co mam, nawet siebie, byleby odkryć prawdę… Odnajdę tych, którzy mogą pomóc, którzy mogą cię ocalić. Pójdę tam, gdzie nie powinnam, zrobię to, o co nawet się nie podejrzewałam. Bo jesteś moim dzieckiem, a matka nie boi się niczego, jeśli z zamian może to uratować ci życie. Nawet jeśli będę musiała robić rzeczy ostateczne…
Ależ to była poryta książka! Nie używam zazwyczaj takich słów w recenzjach, ale tu mi ono wybitnie pasowało. I to poryta w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wciągająca od pierwszej strony, mieszająca czytelnikowi w głowie tak bardzo, że kiedy dociera on do jej finału myśli sobie, ale że co?! I chyba ta zawiłość fabuły, to pomieszanie z poplątaniem, które może i czasami było grubymi nićmi szyte, sprawiają, że tak dobrze mi się ją czytało.
„Dziewczyna z kalendarza” to połączenie thrillera psychologicznego i dramatu. Nie sposób bowiem odciąć się od fundamentów, a u nich leży troska matki i chore dziecko. Poświęcenie i walka o to, by ocalić mu życie. Fitzek buduje zatem swoją historię nie tylko na strachu i niepokoju, ale także na emocjach, które, choć czasem zapętlone w fabułę pełną zwrotów akcji, ostatecznie wybrzmiewają bardzo mocno z nakreślonej jego ręką opowieści.
Skoro thriller psychologiczny to można się spodziewać bogatego tła psychologicznego. I jest! Wprawdzie dotyczące osób o określonych zaburzeniach, ale w tym wszystkim fascynujące, gdyż za sprawą tej historii zaglądamy niejako w głąb umysłu psychopaty. Fitzek dotyka tematu dziedziczenia traum i tworzy coś na kształt wiwisekcji zachowania tych, którzy wyssali to niejako z mlekiem matki… Tutaj sama zagadka tytułowej dziewczyny napędza akcję do tego stopnia, że odkrycie kto kogo i dlaczego uśmiercił, zdaje się być zepchnięte na drugi plan, gdyż autor buduje atmosferę pełną paranoi, która opiera się na swego rodzaju grze opartej na lokalnej legendzie.
Paradoksalne wydaje się zderzenie mrocznego wydźwięku powieści z kalendarzem adwentowym, który kojarzy się wszak przede wszystkim z odliczaniem do Bożego Narodzenia, z radością i niecierpliwym wyczekiwaniem na ten szczególny czas w roku. Tymczasem u Fitzka nabiera ono makabrycznego wymiaru, co z jednej strony szokuje, a z drugiej fascynuje scenariusz pokręconej gry, w którą autor gra z czytelnikiem.

Podsumowując:
„Dziewczyna z kalendarza” to powieść, która wwierca się w umysł czytelnika, prowadząc go na poznawcze manowce, bowiem nic tu nie jest takie, jakim się wydaje. Autor stworzył makabryczną grę, w którą z jednej strony „strach się bać” grać, a z drugiej, rozgrywkę, która napędzana ciekawością sprawia, że z napięciem odwracamy kolejne strony. Zupełnie jakbyśmy otwierali okienka tytułowego kalendarza, choć ich zawartość może nas zszokować… To powieść utkana z psychodelicznej zabawy, ludzkiego dramatu, okraszona rodzicielską troską, która staje się siłą napędową do działania i odkrycia brutalnej prawdy. Jeśli szukasz powieści, która mrozi krew w żyłach, która przeraża, zaskakuje i nie pozwala się oderwać od lektury, to koniecznie poznaj tę historię. Ona stanowczo zmieni na zawsze twoje postrzeganie kalendarza adwentowego…
Komentarze
Prześlij komentarz