"Złodziejka dusz" - Renata Kosin
Jej organizm nie po raz pierwszy reagował w ten sposób na nagły silny stres. Niekontrolowane recytowanie fragmentów ulubionych książek z dzieciństwa nie tylko dodawało jej otuchy i poprawiało nastrój, ale pomagało także zmniejszyć poziom kortyzolu we krwi. Kubuś Puchatek pod tym względem bywał niezawodny".
Renata Kosin to jedna z tych autorek, po której książki sięgam nie tylko z dużą przyjemnością, ale przede wszystkim ciekawością. Autorka zabiera nas w barwny świat tajemnic, a podróż ta jest zawsze niezapomnianym przeżyciem.
Anastazja Niebieska kocha książki. Tak samo jak porządek. Kiedy pewnego dnia kuzyni proponują jej aby zajęła się ich willą podczas ich nieobecności, mimo pierwszych wątpliwości, zgadza się. Odtąd w jej życiu zaczyna się wiele dziać. Przyjdzie jej zmierzyć się z 'tajemniczymi siłami', wścibskimi sąsiadami, a nawet z samą sobą i uczuciami, które pojawią się wraz ze spotkaniem Teddy'ego. Jak zakończy się badanie przeszłości i próba odkrycia sekretów "złodziejki dusz"?
Znacie piosenkę zespołu Skaldowie pt. "Gonić króliczka"? To skojarzenie mimowolnie pojawiło się w mojej głowie podczas lektury książki Renaty Kosin. Motyw z "Alicji w Krainie Czarów" nie tylko pojawia się w książce, ale doskonale pasuje do emocji, jakie sama powieść we mnie wywołała. Autorka zaprasza nas tym razem do świata Anastazji Niebieskiej, która próbuje rozwikłać tajemnicę tytułowej złodziejki dusz. Pod tym pseudonimem czytelnik odnajdzie krewną głównej bohaterki, której zainteresowania dalekie były od 'standardowych'. Wśród nich znajdował się również... okultyzm. Dlatego też willa, w której przyszło zamieszkać Anastazji, wzbudza strach pomieszany z ciekawością, a mieszkańcy osiedla oddaliby wiele za możliwość poznania sekretów tajemniczej "złodziejki".
Spytacie zatem, co wspólnego ma z powyższą historią piosenka Skaldów? Poza wspomnianymi nawiązaniami do utworu Lewisa Carrolla, lektura książki "Renaty Kosin" porównałabym do... gonienia króliczka. Cały czas próbujemy rozwikłać tajemnice, a autorka bawi się z nami niejako w kotka i myszkę. Czasem nawet dosłownie. 😉 Jednak w całej tej historii najwięcej przyjemności sprawiało mi nie samo odkrycie tajemnicy, a droga którą czytelnik podąża, aby w końcu ją poznać w finałowej scenie. Zupełnie jak w piosence - "(...) nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go".
Podsumowując:
Jednym słowem: polecam! Każdemu kto lubi tajemnice, zagadki, poczucie humoru, a nade wszystko piękny język i świetny styl. Autorka czaruje i zaprasza czytelnika do wspólnej zabawy. Śledzimy w napięciu kolejne kroki bohaterki i razem z nią próbujemy połączyć fakty, aby w końcu dotrzeć do prawdy. Niezapomniana przygoda, w której brałam udział z przyjemnością i chętnie uruchomiłam swoją wyobraźnię, aby "przeprowadzić śledztwo na własną rękę". 😉
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia i ONA CZYTA.
Zapowiada się ciekawa i klimatyczna historia. Jestem na tak.:)
OdpowiedzUsuńSuper! To absolutnie moje klimaty :)
UsuńCiekawe zaproszenie do zabawy w kotka i myszke bądź łapanie króliczka poprzez książkę. I to już wzbudziło moją ciekawość. Zaintrygowało mnie! Ciekawe historia, tajemnice, zagadki, poczucie humoru, piękny język i lekki styl... oto obietnice uczty dla duszy... być może skradzione przez Złodziejkę dusz !
OdpowiedzUsuńBardzo polecam! Ja zostałam "złapana" :D
UsuńWiesz, że ja wolę takie mroczniejsze ksiązki, ale tej mogę dać szansę :)
OdpowiedzUsuń"Złodziejka dusz" to książka zupełnie nieoczywista, bardzo oryginalna i wciągająca. Lekka, przyjemna w odbiorze, stanowi zaproszenie w naprawdę fascynującą podróż. Polecamy! :)
OdpowiedzUsuń