"Perfekcjonistka" - Iwona Sobolewska

(...) nie po to los stawia przeszkody na drodze, by zatrzymać człowieka, ale po to, by zdeterminować go do działania".
Czy zdarza wam się dążyć w jakiejś dziedzinie do perfekcji? Doskonalić się i być coraz lepszym? A co jeśli jest to próba bycie perfekcyjną wersją samego siebie? 

Julia została zraniona przez ukochanego. To spowodowało, że boi się miłości. Jej czarę goryczy przelewa fakt, że ma obok siostrę, która przez rodziców jest stawiana na piedestale. Dlatego ucieka w perfekcjonizm i robi wszystko, aby idealnie wyglądać. Czy to pomoże jej to otrząsnąć się po trudnych dla niej wydarzeniach z przeszłości?
Książka zainteresowała mnie przyznaję, że także dzięki intrygującej okładce. Niepozorna, zdawała się jednak dotykać poważnego problemu odrzucenia. I tak w zasadzie było. Autorka skupiła się niej na przedstawieniu uczuć towarzyszących młodej kobiecie, po porzuceniu przez chłopaka. Te wydarzenia tak silnie wpłynęły na jej stan psychiczny, że postanowiła za wszelką cenę osiągnąć perfekcję w wyglądzie i we wszystkim co robi, aby żaden mężczyzna nigdy więcej nie zarzucił jej, że jest "wybrakowana". Ten stan determinuje jej całe życie, a fakt, że ma obok zdolniejszą i ładniejszą siostrę, nie pomaga. Dziewczyna nie potrafi się cieszyć życiem, obsesyjnie skupiona na dbaniu o wygląd, zapomina o swoich prawdziwych potrzebach i uczuciach. 
W zasadzie nie mam za wiele do powiedzenia na temat tej książki. Czytało się ją szybko, to tak naprawdę lektura na jedno popołudnie. Opowiada o traumie po odrzuceniu, braku pewności siebie i strachu przed zaufaniem i miłością. Napisana lekkim językiem ale gdybym miała powiedzieć coś więcej, to stwierdziłabym jedynie, że można przeczytać ale w zasadzie nie jest to nic, co zapadło mi w pamięć, zmusiło do refleksji, czy w jakiś sposób urzekło.
Podsumowując:

W moim odczuciu "Perfekcjonistka" to kobiece 'czytadełko', które niczym nie wyróżnia się na rynku. To taka mała rybka w oceanie prawdziwych książkowych rekinów. Można przeczytać, jeśli nie macie akurat nic ciekawszego pod ręką. Nie, nie mówię, że jest zła. Po prostu w książkach szukam czegoś, co wywoła we mnie jakieś emocje. A ta była jak egzamin: zakuć, zdać, zapomnieć, zamieniając zakuć na przeczytać. Niemniej jeśli macie ochotę na historię o zranionych uczuciach młodej kobiety, która krok po kroku zaczyna rozumieć, że wygląd to nie wszystko i nie każdy mężczyzna jest zły, to z powodzeniem możecie po nią sięgnąć. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Dragon.

https://www.facebook.com/dragonwydawnictwo/




Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana