"Zawsze będę przy tobie" - Tomasz Kieres
Łączyła ich potrzeba bliskości, potrzeba drugiej osoby, potrzeba miłości".
Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki podskórnie czułam, że będzie dobra. Czy intuicja mnie nie zawiodła?
Świat Pawła zawalił się kilka lat temu. Świat Natalii nigdy nie miał stabilnych fundamentów. Los postawił ich na swojej drodze. Czy tych dwoje ma szansę, aby zacząć wszystko od nowa, mając u boku ukochaną osobę?
Powiem tak - do niedawna historie takie jak ta - romanse w stylu: on kocha ją, ona kocha jego ale zanim będą razem musi się wiele złego wydarzyć, aby potem mogli żyć długo i szczęśliwie, nie do końca wpisywały się w moje gusta czytelnicze. Owszem, lubię książki obyczajowe jednak poza wątkiem uczuciowym oczekuję od książki czegoś więcej. Ale... Ta urzekła mnie swoją subtelnością, emocjonalnością i uczuciowością, której nie spodziewałabym się po autorze - mężczyźnie.
Tutaj nie sposób nie wyróżnić postaci wykreowanych przez Tomasza Kieresa. Oni czują, oni cierpią, oni są jak najbardziej ludzcy, nie potrafią poradzić sobie z traumą i ciężkimi doświadczeniami z przeszłości, którymi hojnie obdarował ich los.Przypominają dwa małe okręty zagubione na rozległym oceanie. On - utracił swój maszt, zgubił cel swojej żeglugi i niejako zmierza nieuchronnie ku brzegowi, aby w końcu dokonać swojego istnienia na skałach. Ona - samotna, zabrakło jej rodzinnego wsparcia i miłości, z trudem wiosłuje ku nieznanemu, mając dodatkowe wiosło w postaci córki, która jest dla niej całym światem. Spotykają się i tak trudno im obrać wspólny kurs, zbyt długo bowiem dryfowali po oceanach uczuć w pojedynkę... Może określiłam to co chciałam powiedzieć o tej historii zbyt poetycko, ale tylko taki opis przyszedł mi do głowy.
Generalnie książka "Zawsze będę przy tobie" przypadła mi do gustu. Po obiecującym początku fabuła trochę zwolniła bieg, a czytelnik otrzymał dosyć wnikliwe opisy dylematów obojga bohaterów. I chociaż początkowo miałam z tym problem, ich ilość w stosunku do całości historii, wydawała mi się zbyt obszerna, to kiedy spróbowałam się wczuć w sytuację Natalii i Pawła, to dotarło do mnie, że gdyby autor ograniczył ich wewnętrzne rozterki do minimum, to temat uczuć i radzenia sobie po stracie, byłby potraktowany zbyt powierzchownie, po macoszemu i niczym nie różniłby się od wielu innych historii, gdzie stawia się większy nacisk na to, aby zakochani w końcu się zeszli, niż na przedstawienie genezy rodzącego się uczucia, które w tym przypadku kiełkowało niejako na "ugorze".
Podsumowując:
W trakcie lektury "Zawsze będę przy tobie" nie mogłam pozbyć się z głowy piosenki "Shallow":
"I’m falling
In all the good times I find myself longing for change
And in the bad times I fear myself..."
In all the good times I find myself longing for change
And in the bad times I fear myself..."
Jakoś te słowa pasowały mi do tej historii. W mojej interpretacji jej bohaterowie są jak dwa dryfujące po oceanie samotności okręty, którym tak trudno opuścić jest port, który znają, pomimo że kojarzy się z cierpieniem, aby zacząć żyć od nowa. Razem. Czy im się udało...?
Już niebawem i ja będę czytała tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym ją mieć i przeczytać.
OdpowiedzUsuń