"Chłopak, którego nie było" - Elżbieta Rodzeń [PRZEDPREMIEROWO]

Z tysiąca niezwykłych powodów lubię słuchać bicia jego serca.”
Książki Elżbiety Rodzeń mają w sobie coś co sprawia, że nie chce się kończyć ich czytać. Czy tym razem było podobnie?

Martyna od dawna czeka na swoją szansę w życiu. Pracuje ponad siły w nadmorskim pensjonacie rodziców i powoli przestaje wierzyć, że cokolwiek może się zmienić. Aż pewnego dnia spotyka na plaży tajemniczego mężczyznę… James mógłby być spełnieniem marzeń każdej kobiety, jednak zwraca uwagę właśnie na Martynę. Jako pierwszy wierzy w nią bezgranicznie i postanawia pokazać jej inny świat. Przy Jamesie Martyna odzyskuje wiarę w siebie i w to, że szczęście jest możliwe. Żadne z nich nie ma wątpliwości, że rodzi się między nimi prawdziwa miłość, gorąca i szczera. Martynie nie daje jednak spokoju fakt, że James do złudzenia przypomina chłopaka, który kiedyś był dla niej całym światem…
Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki "Chłopak, którego nie było" czułam, że będzie to niezwykła historia. I tym razem przeczucie mnie nie zawiodło. Bo była ona po prostu... cudowna! Dawno nie czytałam książki, która w zasadzie nie jest reprezentantem mojego ulubionego gatunku, a co więcej - zazwyczaj nie przepadam za romansami, a która to sprawiłaby, że jestem najzwyczajniej w świecie zauroczona! Autorka zabrała nas w podróż nad morze, gdzie poznajemy dziewczynę, która w swoim życiu wiele przeszła. Nie jest to jednak coś, co mogłoby przydarzyć się każdemu z nas. Przecież nie każdy może mieć przyjaciela, który jest, ale go nie ma... Nie widzą go nasi najbliżsi, którzy uważają, że dotknęła nas choroba psychiczna i jedynie my wiemy, że to nie jest wymysł naszej wyobraźni, a ktoś kto z czasem stał się nam niezbędny do życia. Elżbieta Rodzeń stworzyła niezwykle klimatyczną i magiczną historię. Mogłabym nazwać ją bajką dla romantyczek, które potrafią na chwilę oderwać się od ziemi i zapomnieć o tym co racjonalne. W tej opowieści podobało mi się absolutnie wszystko - od stylu autorki, przez kreację bohaterów, a na samym pomyśle skończywszy. Nie wiem już co o niej powiedzieć, by oddać wszystko co czuję. Mogę na pewno stwoerdzić, że jestem pod jej urokiem i wcale nie chcę się spod niego wyzwolić. 
Jednak za magiczną i bajkową hirstorią o miłości kryje się też opowieść o dziewczynie, która całe życie czuła się gorsza i samotna. Która została pozbawiona wsparcia rodziny oraz tego co właśnie rodzina powinna jej zapewnić - poczucia bezpieczeństwa oraz bezgranicznej miłości, która przyjmuje nas takimi jacy jesteśmy, bez ciągłej krytyki i konieczności zasłużenia na to uczucie. To także historia o walce o własne życie i zdrowie, o radzeniu sobie po stracie, o spełnianiu marzeń i odzyskiwaniu wiary w siebie. Bo przecież ona dodaje nam skrzydeł i jest gwarantem powodzenia w wielu dziedzinach życia.
Podsumowując:
 
"Chłopak, którego nie było" to książka, która mnie zachwyciła. Dawno nie czułam czegoś takiego i już nie pamiętam kiedy było mi tak bardzo żal. Żal, że już skończyłam czytać, bo wcale nie chciałam żegnać się z tą historią i jej bohaterami. Autorce udało się dotrzeć do mojej wrażliwej strony i otulić ją ciepłem i miłością, którą wyłania się z kart tej opowieści. Jeśli wierzycie w przeznaczenie, jeśli nadal nie wyrośliście z baśni, to będziecie równie zauroczeni tą książką jak ja. Gwarantuję i polecam z całego serca!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Między Słowami.

https://www.facebook.com/miedzyslowamiksiazki/
 
 

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana