"Złość piękności szkodzi" - Joanna Szarańska [PRZEDPREMIEROWO] - patronat medialny NIEnaczytana

– Bóg mi świadkiem, płakałyśmy po trzynogim kocie, szczeniaku ukradzionym zza płotu i łysiejącej wiewiórce. – Wyliczała na sękatych palcach. – I jestem w stanie to zrozumieć. Ale żałoba po rozbitym kubku to już naprawdę przesada!"
Nie wiem czy czekałam na ten tom przygód Zojki. To znaczy czekałam, bo jest to jedna z moich ulubionych komediowych serii, ale ja tak bardzo nie lubię pożegnań...

Weekendowy wyjazd we dwoje to doskonała okazja, by zbliżyć się do siebie i szeptać romantyczne słówka. Chyba że nagle pojawi się jeszcze ta druga…
Gdy redaktor Kordecki dostaje zaproszenie na otwarcie nowego hotelu, Zojka ma nadzieję, że zabierze ją ze sobą. Nie tym razem… Zazdrosna wyrusza do hotelu, by mieć Kordeckiego i jego towarzyszkę na oku, a przy okazji zrelaksować się w luksusowym spa. Tych troje pod jednym dachem to znak, że weekend wcale nie będzie spokojny…
Tymczasem aspirant Chochołek przygotowuje się, by stanąć na ślubnym kobiercu. Niestety, nie mieści się w żaden garnitur, więc musi zrzucić nadmiarowe kilogramy. Czy znany dietetyk przekona go, że trzy śniadania dziennie to jednak trochę za dużo?

Zapewne każdy z Was, którzy znają poprzednie części serii "Kronika pechowych wypadków" był ciekawy, czy pomiędzy Zojką a Kordeckim w końcu do CZEGOŚ dojdzie. Dlatego już teraz mogę Wam powiedzieć, że ... musicie sami się przekonać. 😄
Joanna Szarańska w swojej serii zabrała nas do Lipówki. Pozwoliła zakochać się w jej krajobrazach, przywiązać się do bohaterów, a szczególnie do babuni i teraz wsadza nas w pociąg powrotny. Być może ten sam, w którym znaleziona została ręka w kremówce? Dokąd nas wysyła? Może do biura matrymonialnego, jeśli ktoś z nas potrzebuje, a może do teatru, bo w tym, który mieliśmy okazję poznać podczas lektury, stanowczo coś nie gra... Ja nie wiem czy ja chcę wyjeżdżać, bo w "Złość piękności szkodzi" babunia Łyczakowa działki dzieli, to może gdzieś tam przycupnę w sąsiedztwie...? Tak czy inaczej jest mi ciężko, bo mam szczególny sentyment do tej serii. Być może dlatego, że był to mój pierwszy patronat? Ale przejdźmy do meritum, dosyć tego rozczulania.
W najnowszej książce autorka postanowiła zgłębić tajniki branży hotelowej. Wysłała bohaterów do nowo powstałego lokum "Pod Pawim Piórkiem", gdzie będzie im dane zażyć luksusów do woli. W wyniku nieszczęśliwego wypadku w zastępstwie za szefową to właśnie Zojka w towarzystwie babci będzie reprezentować "Głos Wadowic". Oczywiście zaproszono też konkurencję w osobach Kordeckiego oraz jego współpracownicy Arlety. Jak możecie się domyślać wrażeń nie zabraknie. Pikanterii doda gra wiejska, w której goście hotelu będą niejako zmuszeni wziąć udział. Do tego dołóżmy podejrzenie planowanego morderstwa oraz niespodziewane pojawienie się Chochołka i kolejna zwariowana komedia pełna zwrotów akcji, na które nie wpadłby nawet mistrz kryminału, gotowa. 
Jak może pamiętacie moim ulubieńcem jest aspirant. A temu autorka zgotowała prawdziwie okrutny los. Został on bowiem wysłany przez swoją narzeczoną, przy nie do końca cichej aprobacie przyszłej teściowej, do dietetyka do wspomnianego hotelu właśnie. Chochołek na diecie jest, wierzcie mi, jeszcze bardziej rozbrajający niż Chochołek bez diety. Mimo to cały czas zastanawiałam się, czy jego pokaźna już w rozmiarach postać bardziej mnie śmieszy, czy jest mi go zwyczajnie żal. Ale chyba jednak to pierwsze. 😄
Co do Zojki i Kordeckiego. Cóż, oni to trochę jak żuraw i czapla. Może w końcu przestaną "brodzić w bajorze uczucia" i pójdą tą samą drogą, w tym samym kierunku? Zwłaszcza, że ona patrzy na niego maślanymi oczami, a on uważa, że kiedy ona się złości jest naprawdę słodka. Czyżby w ich przypadku złość wcale piękności nie szkodzi...? 😄
Podsumowując:

Joanna Szarańska zgrabnie zakończyła historię Zojki, babuni, Chochołka i Kordeckiego, bo to właśnie ta wspaniała czwórka wysuwa się na pierwszy plan i zapewne zostawi po sobie trwały ślad w naszej pamięci. Finał tej opowieści jest taki jak cała seria - nieprzewidywalny, niepoprawny i śmieszny, a to chyba najważniejsze? Przecież to gapiostwo, z którego, jak pisze autorka, nigdy się nie wyrasta, stanowi ten kluczowy element, który przyciąga jak magnes. Ja polecam Wam z czystym sumieniem zarówno "Złość piękności szkodzi", jak i całą serię. Goździkowa miała swoją Etopirynę, a Szarańska przepisuje Zojkę. Po pierwsze - bez recepty, a po drugie - na wszelkie dolegliwości.

Za możliwość przeczytania, zrecenzowania oraz objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Czwarta Strona.  

https://www.facebook.com/joannaszaranska/
https://www.facebook.com/czwartastrona/

Komentarze

  1. Niestety, jeszcze nie mam czwartego tomu. W planach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Perypetii tej czwórki trudno zapomnieć. Recenzja bardzo zachęca do przeczytania tej części 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Aspirant Chochołek jest moją ulubioną postacią z serii i na samym początku shippowałam go z Zojką, a potem z panią Prokurator i szczerze mówiąc przygotowania do ślubu mnie w tej części zaskoczyły. Ale coś mi się zdaje, że ta część wcale ostatnia nie będzie, więc kto wie, co się tam jeszcze zdarzy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana