"Dzień, w którym Cię poznałam" - Magdalena Majcher


Miała rację. Każdy żył swoim życiem, nie zwracając uwagi na innych. Kiedyś ludzie byli wobec siebie serdeczniejsi, pomagali sobie. Sąsiedzi się znali, rozmawiali ze sobą, odwiedzali się, a teraz każdy chce zachować anonimowość, nie musieć poświęcać drugiemu człowiekowi więcej uwagi, niż to konieczne. Panowała znieczulica, ludzie woleli się nie wtrącać, a zwykła pomoc była na wagę złota".
Magdalena Majcher napisała książkę o miłości! Ta wiadomość była dla mnie nie lada zaskoczeniem. Jak jej wyszło to zimowe love story?

Maja ma pracę, za którą nie przepada, i męża, którego nawet nie lubi. Ma też marzenia i za mało odwagi, aby je spełniać. Kiedy jednak wygrywa w konkursie na najciekawszy pomysł na reportaż, a wydawnictwo wiąże duże nadzieje z jej książką, łapie wiatr w żagle i zaczyna wierzyć w to, że chcieć to móc. Wyjeżdża na kilka tygodni do Gdańska, gdzie zbiera materiały do książki, nie spodziewając się, że ten wyjazd odmieni całe jej życie.
Czy powinniśmy rezygnować z miłości, która się przytrafia, bo czas, miejsce i okoliczności są nieodpowiednie?
Czy musimy dotrzymywać obietnic, które składaliśmy jako inni ludzie? 
Nie od dziś wiadomo, że Magdalena Majcher jest specjalistką od brania na tapet trudnych tematów. W jej książkach przewijają się niejednokrotnie takie, których do tej pory nikt nie postanowił wpleść w fabułę powieści obyczajowej. A jednak o miłości, tej romantycznej, jeszcze u niej nie było. Tym bardziej byłam ciekawa, jak autorka poradziła sobie z tym łatwym, ale tylko pozornie, tematem.  
Zgodnie z tym co podejrzewałam, zanim w ogóle sięgnęłam po "Dzień, w którym Cię poznałam", Magdalena Majcher pozostała wierna sobie i nie stworzyła ckliwej opowieści o zakochanych, a wnikliwe stadium umierającego związku i fascynacji nową osobą. Pokazała dylematy kobiety, która zupełnie niespodziewanie spotyka na swojej drodze mężczyznę, na którego wydaje się, zawsze czekała. Małżeństwo nie przynosi jej tego czego oczekiwałaby od związku, brakuje porozumienia dusz między nią, a jej mężem, tym samym TEN trzeci pojawia się we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Jednak jeśli myślicie, że ta historia jest przedstawiona w sposób zero/jedynkowy, to niestety, wcale nie jest tak łatwo. Autorka nie dostarcza czytelnikowi jasnej odpowiedzi na pytanie: Czy powinniśmy rezygnować z miłości, która się przytrafia, bo czas, miejsce i okoliczności są nieodpowiednie? Śledząc poczynania głównej bohaterki. sami musimy spróbować na nie odpowiedzieć, choć nie wiem czy da się uczynić to jednoznacznie. Czy odpowiedź nie jest bowiem uzależniona od punktu widzenia? Inaczej odpowie osoba, która jest akurat na uczuciowym zakręcie, inaczej TA trzecia, a jeszcze inny punkt widzenia będzie miała zdradzana żona, czy zdradzany mąż. Czyli w teorii miało być łatwo, a wydaje mi się, że autorka postawiła sobie sama poprzeczkę bardzo wysoko. 
To co cechuje książki Magdaleny Majcher to to, że nie pisze ona po prostu o miłości, czy po prostu o życiu, choć określenie "po prostu" może nie jest tutaj adekwatne. Zmierzam do tego, że buduje ona wartościowe tło wydarzeń, które staje się tym samym bohaterem całej historii. I tak też było tym razem. Na uznanie zasługuje podjęcie przez nią tematu Solidarności, ale w ujęciu nie tyle jako ważnego okresu na kartach historii naszego kraju, ale przede wszystkim ukazanie go oczami zwykłych ludzi, którzy dziś z polityką nie mają już nic wspólnego, a wtedy potrafili się zjednoczyć dla dobra wszystkich Polaków. Bo wszak z ich opowiadań "tworzy się ta wielka historia, o której czytamy w podręcznikach i opracowaniach". 
Podsumowując:

"Dzień, w którym Cię poznałam" to kolejna udana odsłona autorki. Stworzyła ona bardzo dojrzałą opowieść o ludzkich dylematach i miłości, która przecież może spaść na nas zupełnie niespodziewanie, nawet jeśli nasze życie wydawało nam się uporządkowane. Pozostała ona jednak wierna sobie i stworzyła solidny fundament dla całej historii, odwołując się do jednych z ważniejszych wydarzeń dla naszego kraju. Wplotła w nią gorzką refleksję dotyczącą czasów nam współczesnych. Poprzez zestawienie ich z podejściem do życia i wspólnej sprawy ludzi działających w Solidarności, pokazała jak bardzo się zmieniliśmy. Nie potrafimy już pójść ręka w rękę, a co gorsze - wzajemna agresja rośnie. Dopóki będą nas dzielić różnice w poglądach politycznych, dopóty nie będziemy mogli mówić o pojęciu wspólnego dobra. Smutne to, ale tak prawdziwe... Brawo za stworzenie pełnowartościowej historii o miłości, która niesie ze sobą o wiele więcej. A to wszystko ukryte za piękną, zimową okładką. Polecam gorąco!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu PASCAL.

https://www.facebook.com/magdalenamajcherautorka/
https://www.facebook.com/WydawnictwoPascal/

Komentarze

  1. Nie mogłam się oprzeć tej okładce i recenzji. Zamówiona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za recenzję ❤️Uwielbiam tu zaglądać, jeszcze nigdy się nie rozczarowałam❣️❤️❣️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana