"Córka z Genewy" - Soraya Lane - patronat medialny
Zasługujesz na miłość. Bez względu na to, co się kiedyś stało. Nawet jeśli boisz się stracić kogoś, kto będzie ci drogi. Nie odtrącaj go, kierując się mylnymi przesłankami".
Londyn, czasy współczesne.
Georgia trzyma w dłoniach rzadki
różowy szafir, patrząc, jak błyszczy w porannym świetle. Zostawiono go
dla niej w Domu Hope, schronisku dla niezamężnych matek, których dzieci
zostały oddane do adopcji. Ale w jaki sposób jest on powiązany z
sekretami kryjącymi się za skomplikowaną historią jej rodziny?
Georgia
stara się nie myśleć zbyt wiele o szafirze, spoglądanie w przeszłość
wciąż jest dla niej zbyt bolesne. Ale kiedy odkrywa, że kamień był
częścią bezcennej tiary należącej niegdyś do włoskiej rodziny
królewskiej, otaczająca go tajemnica zaczyna ją kusić. Jedynym sposobem
na znalezienie odpowiedzi na nurtujące ją pytania jest podróż nad
Jezioro Genewskie i spotkanie z mężczyzną, który odziedziczył
oszałamiającą tiarę po swoim dziadku.
Kiedy młoda kobieta przybywa do
zapierającego dech w piersiach miasta, czeka już na nią zabójczo
przystojny Luca, który od lat szukał zaginionego kamienia i ciekaw jest,
w jaki sposób trafił w jej ręce. Spędzając razem kolejne skąpane w
słońcu dni, Georgia i Luca zbliżają się do siebie i odkrywają namiętną,
zakazaną historię miłosną Delphine i Floriana, których tragiczny romans
zmusił Delphine do podjęcia brzemiennej w skutki i rozdzierającej serce
decyzji…
Czy tajemnica sprzed dziesięcioleci zburzy wszystko, co
Georgia dotąd wiedziała o sobie i swoim pochodzeniu? A może odwaga
Delphine zainspiruje ją do otwarcia własnego serca i zbudowania nowego
życia z Lucą?
Kolejna przygoda z bohaterkami serii Sorayi Lane. Kolejna skrzyneczka, która kryje tajemnicę z przeszłości, która ma pomóc odnaleźć informacje o przodkach. Ależ to była poruszająca powieść! Chociaż znam poprzednie części cyklu „Utracone córki”, to chyba to właśnie „Córka z Genewy” poruszyła mnie najbardziej.
Autorka zabiera nas do współczesnego Londynu, gdzie poznajemy Georgie, która to staje się adresatką zawartości skrzyneczki ukrytej w Domu Hope. Kobieta nie od początku chce dowiedzieć się czegoś o swoich bliskich, mimo że aktualnie jej rodzice nie żyją. Trudne i nadszarpnięte kiedyś rodzinne relacje, rzucają się cieniem na jej podejściu do historii, która została zawarta w tej nietypowej powierniczce sekretów. Czy mimo niechęci zdecyduje się dowiedzieć czegoś więcej? Dokąd zaprowadzi ją piękny szafir i wycinek z gazety?
Powieść Sorayi Lane jest niczym łódź, którą przemierzamy bezkresne morza pięknej historii. Naprzemiennie przybijamy do brzegu przeszłości i teraźniejszości, próbując połączyć ze sobą rozsypane elementy układanki, która wyłania się coraz bardziej z każdą przewracaną stroną. Wraz z nią na światło dzienne wychodzą skrzętnie skrywane rodzinne tajemnice, które są niczym patchwork emocji. Bowiem lata minione niosą echem opowieść o wielkiej miłości. O zakazanym uczuciu, któremu przewrotny los nie dał rozkwitnąć. Autorka zdaje się pokazywać tym samym, że miłość nie zna granic. Że jeśli prawdziwa, na stałe zapisuje się w sercu kochanków. I nawet śmierć nie jest w stanie ich rozdzielić…
„Córka z Genewy” chyba najbardziej, spośród tomów, które ukazały się do tej pory, pokazuje siłę macierzyńskiej miłości. Ból, jaki towarzyszy kobiecie, która musi oddać swoje dziecko, choć najchętniej zachowałaby je przy sobie. Jednak okrutny los dał, by potem zabrać jeszcze więcej, niż można było się spodziewać... Historia Delphine, która musiała wybrać między dwoma miłościami, ogromnie mnie wzruszyła. Nigdy nie chciałabym znaleźć się w jej skórze…
Podsumowując:
Przeszłość przeplatająca się z teraźniejszością, piętrzące się tajemnice, które zmieniają życie członków rodzin, wielka miłość, która wypełnia dwa złaknione uczucia serca, a do tego podróż do cudownej Genewy – to i o wiele więcej znajdziecie w najnowszym tomie serii „Utracone Córki”. To opowieść o decyzjach z serii tych najtrudniejszych, które zaważą nie tylko na naszym życiu, naszych najbliższych, ale także kolejnych pokoleń. Słodko-gorzka historia, która pokazuje ulotność szczęścia, które czasami jest nam dane tylko na moment. Dlatego tak ważne jest, by się nim rozkoszować z całą mocą. A także o własnych korzeniach, które czasem odrzucamy, pełni niepokoju i strachu przed tym, co może skrywać przeszłość. Jednak prawda o rodzinnych więzach i chęć ich zgłębienia jest silniejsza niż najbardziej bolesne wydarzenia. Tak jak możliwość poznania losów tych, których już nie ma wśród nas, a których życie miało wpływ na nasze własne. Polecam miłośnikom klimatycznych powieści obyczajowych.
Komentarze
Prześlij komentarz