"Zakochany w zakonnicy" - Sylwia Kubik [PREMIEROWO]
Czasami odrobina życzliwości mogła więcej pomóc niż zakazy i naciski".
Pełna emocji i wzruszeń powieść Sylwii Kubik, która po raz kolejny zabiera nas do obfitującego w tajemnice świata duchownych.
Życie za klasztorną furtą nie należy do najłatwiejszych. Matka prowincjalna, zakonnica starej daty, nie nadąża za zmianami zachodzącymi w codzienności świeckich, ale i w murach zakonnych. Spada liczba powołań, rośnie liczba odejść. Rada Generalna próbuje wprowadzić zmiany mające zatrzymać ten proces.
Nie jest to jednak machina, a żywi ludzie, którzy czują, walczą z samotnością, rywalizacją, odtrąceniem i… miłością.
Sprawę komplikują mężczyźni. Młody, przystojny wikary Marcel i proboszcz Robert – obydwaj uwikłani w romanse z zakonnicami, ale każdy z nich inaczej…
Co z tego wyniknie? Która miłość okaże się tą prawdziwą?
„Zakochany w zakonnicy” to druga powieść, w której Sylwia Kubik zaprasza nas za klasztorną furtę, gdzie życie nie jest proste. Tym razem jednak ukazuje ona przede wszystkim codzienność społeczności, jaką są zakonnice. Problemy, z którymi się mierzą, nie należą do łatwych, zwłaszcza kiedy nie mogą liczyć na wsparcie z zewnątrz.
Autorka obnaża przywary zarówno sióstr jak i księży. Nawet jeśli wielu z nas patrzy wciąż na nich przez pryzmat zasad, jakie powinni wyznawać i przestrzegać, to oni są zwykłymi ludźmi skłonnymi do grzechu. Nieobce im są takie uczucia jak zawiść, zazdrość, pycha, pożądanie, które ciężko jest utrzymać w ryzach. I chociaż ktoś może uznać pokazane w książce relacje za szokujące czy kontrowersyjne, to ja jednak nie byłam zaskoczona. Wciąż tyle się słyszy od odstępstwach od odgórnie przyjętych norm kościelnych, że opisane przez autorkę zdarzenia, które utkane zostały na kanwie rozmów z przedstawicielami tych profesji, zdają się wyłącznie potwierdzeniem tego, co każdy wie, ale nie każdy mówi głośno...
I to właśnie o hipokryzji, o zamiataniu pod dywan dla „świętego spokoju” pewnych faktów, traktuje nowa powieść Sylwii Kubik. Obraz kapłaństwa odmalowany przez autorkę jawi się jako dużo „przyjemniejszy” niż ma to miejsce w przypadku zakonnic i stanowi coś na zasadzie kontrastu do codzienności sióstr. Jednocześnie nie brakuje w nim zakłamania, które jest niejako akceptowalne, nawet przez osoby siedzące na szczycie kapłańskiej hierarchii.
Sylwia Kubik nie upiększa niczego. Otwarcie opisuje wszelkie niedogodności, z jakimi muszą borykać się członkinie zakonu z ich przełożonymi na czele. Dzięki niej zaglądamy do ich struktur niejako od kuchni, obserwując to, z czym muszą mierzyć się na co dzień. Z powieści wyłania się zatem obraz dosyć ponurej egzystencji, która, choć oparta na pomocy bliźnim, nie jest pozbawiona przyziemnych, materialnych problemów. A także wciąż malejącej liczby nowych chętnych, które chcą poświęcić życie Bogu. Wydaje się bowiem, że powołanie to za mało, by wytrwać w ryzach, jakie nakłada na zakonnice klasztorny rygor.
Chociaż codzienność sióstr i księży stanowi znaczącą część fabuły, to między wierszami Sylwia Kubik zawarła też indywidualne historie. „Zakochany w zakonnicy” to także opowieść o samotności, o potrzebie atencji, czułości czy po prostu akceptacji. Autorka pokazuje, jak niewiele trzeba, by złaknione uczuć serce, zabiło mocniej, zapominając niejako o wiążących je ślubach. Wszak nic co ludzkie nie jest obce także członkiniom stowarzyszeń i naprawdę trudno je o to obwiniać… Tak jak trudno jest położyć na szali miłość do Boga i drugiego człowieka.
Nowa powieść Sylwii Kubik to przejmujący obraz codzienności zakonnic. Nie sposób nie pochylić się nad ich losem, nie otworzyć się na ich potrzeby, zarówno te materialne, jak i przede wszystkim te na wskroś ludzkie, których brak doskwiera im dużo bardziej niż trudne warunki egzystencji. Autorka uświadamia nam, że w niektórych przypadkach ciężko jest stanąć po jednej ze stron, skrytykować jednoznacznie ludzkie zachowania, bo choć w utkanej przez nią historii znajdziemy „czarne charaktery”, to za każdym razem u fundamentów ich postawy leży „coś więcej”. „Zakochany w zakonnicy” to nie ckliwa książka o miłości, ale opowieść o samotności, poczuciu odtrącenia, potrzebie zrozumienia. O stawianiu czoła przeciwnościom, z którymi czasami ciężko się mierzyć, bo przerastają nas nawet wtedy, kiedy pokładamy głęboką wiarę w to, że będzie dobrze, a wszelkie przeszkody da się pokonać. To bezkompromisowy obraz ciemnej strony kapłaństwa, który jednych będzie szokował, inni zaś pokiwają głowami i nie będą zaskoczeni. Autorka ukazuje bez upiększania, ale i bez oceniania procedery, które mają miejsce w niektórych parafiach czy zakonach, zostawiając nam - czytelnikom możliwość wyrobienia sobie własnego zdania na podjęte tematy. Smutna w wydźwięku, ale ważna i otwierająca oczy powieść!
Komentarze
Prześlij komentarz