"Dziewczyny ze Słowaka" - Maria Paszyńska

 

Czasem tak bardzo potrzebowała odpocząć, pozwolić, by ktoś potroszczył się o nią, zaopiekował. Potrzebowała poczuć dotyk miękkiej dłoni matki na policzku i usłyszeć głos, który przybierał szczególny ton, ilekroć przemawiała do córki".

Opowieść o przemilczanych bohaterkach.

Wszyscy znamy „Alka”, „Zośkę” i „Rudego” z Kamieni na szaniec. A kto pamięta o dziewczynach ze Słowaka?
Drobna Natalia zostaje „królową kanałów”, Ewka, szybowniczka i spadochroniarka, ryzykuje życie w zasadzce na esesmana Alfreda Milkego. Halina podrzuca policjantom zakazane druki „N”, a Wandzia przeprowadza ewakuację Szpitala Ujazdowskiego.
Harcerki z warszawskiego Liceum im. Słowackiego w innym świecie opalałyby się nad Wisłą, ściągały na matematyce, tańczyły na dansingach na Bielanach, snuły marzenia o czekającej je dorosłości. Ale żyją w złym miejscu i złym czasie. Zamiast na parkiecie spotykają się w kanałach, zamiast do szkoły jeżdżą na tajne komplety, a zamiast wzorów matematycznych na tablicy, rysują na murach stworzony przez jedną z nich znak Polski Walczącej.
Za wszystko grozi im śmierć.


Młodość rozpierała ich dusze i ciała. Prozaiczne rozterki, uczelniane obawy, troski ze szkolnych korytarzy. Pierwsze zauroczenia, małe marzenia, przyszłość, która, choć wyczuwalna, osnuta była nadciągającą perspektywą wojny. Wiele ich łączyło. Radość z życia, beztroska, uśmiech, zaangażowanie w życie szkoły. I chociaż były różne, to ich przyjaźń była czymś, co je spajała. Tak jak to, że były… dziewczynami ze Słowaka.
Nie potrafię znaleźć słów. Tak ciężko jest bowiem poddać ocenie książkę, która jest literackim obrazem dotąd nieodmalowanym… Relacją z życia, które naznaczone piętnem wojny, zostało okupione cierpieniem, bólem, a także odejściem młodych kobiet, którym nie było dane zrealizować młodzieńczych planów. Wojna zabrała istnienia, które były pełne pasji, woli walki, odwagi i determinacji, by choć w najmniejszym stopniu przyczynić się do walki z okupantem. Nie z bronią w ręku, a jednak walczyły. Dzielne dziewczyny, o których losach nie można zapomnieć. Maria Paszyńska zadbała, by tak się nie stało…
Autorka niewątpliwe ma dar splatania prawdziwych wydarzeń z emocjami, które wyczuwalne są w każdym fragmencie książki. One wylewają się ze stron, zalewając nas falą wspomnień. Tak bolesnych, tak prawdziwych, tak namacalnych, że nie sposób nie ulec wzruszeniu, które ściska za gardło, kiedy poznajemy losy kolejnych dziewczyn. Kadry odmalowane przez Marię Paszyńską są bardzo wymowne, oddane z dbałością o szczegóły w każdym calu, niemożliwe zatem, by nie udzieliły nam się uczucia tych, którzy stanęli twarzą w twarz z wojennym piekłem. Tych, które działając w konspiracji, chciały dołożyć swoją małą-wielką cegłę, na której miał się wznieść fundament utraconej wolności, o którą z takim zapałem walczyło wielu… Walczyły i one. Kolportowały prasę, prowadziły akcje sabotażowe, a nawet były przewodniczkami po kanałach. Każda ważna, każda młoda i pełna życia, które jej przedwcześnie odebrano… Zbyt wcześnie… Mimo oczywistego zagrożenia, niezłomne w swej działalności, wykazały się siłą, hartem ducha walki, narażając się na każde ryzyko. Nawet to, za które musiały zapłacić najwyższą cenę…
Maria Paszyńska bazując na pozostałych materiałach i relacjach świadków, oddaje hołd tym młodym kobietom. W jej powieści ożywają one, stając się niezwykle realne, prawdziwe. To sprawia, że czytelnik mimowolnie angażuje się w ich losy. Wciąż łudzi się, że może wszystkie przetrwają i pozostaje w niemej rozpaczy, kiedy musi żegnać się z kolejną z dziewcząt, bo nie każdej było to dane… Czujemy narastające w nas poczucie niesprawiedliwości i sprzeciwu. Wszak miały tyle marzeń, były takie radosne i młode! Pytanie ‘dlaczego’ pozostaje niewypowiedziane na ustach, bowiem nie ma na nie odpowiedzi…

Podsumowując:

„Dziewczyny ze Słowaka” to opowieść wręcz intymna. Wkraczamy bowiem w życie młodych dziewcząt, poznając je najpierw przed wybuchem, a potem w trakcie trwania wojny. To sprawia, że czujemy się niejako częścią tej społeczności, zupełnie, jakbyśmy stały ramię w ramię z Natalią, Ewą, Haliną, Wandzią… To dramatyczne losy tych, o których wielu z nas zapewne nie słyszało i nigdy by nie usłyszało, gdyby Maria Paszyńska, w poruszający sposób, w pełnych empatii i czułości słowach, nie spisała ich historii. Dla wielu z nich zbyt krótkiej, ale będącej dowodem wielkiej siły, odwagi i determinacji, by stawić czoła wojennemu piekłu. Nawet jeśli wiele z nich miało świadomość, iż jest to nierówne starcie, w którym z góry są na straconej pozycji. Niezwykle osobista, przejmująca i piękna w swym bolesnym wydźwięku opowieść o przyjaźni, odwadze i o losach tych, które „po cichu” wpisały się w historię walczącej stolicy. Czas byśmy o nich usłyszeli. Czytajcie zatem! Polecam.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Znak Literanova]

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana