"Księżycowa zagadka. Tajemne przejścia" - Magdalena Ciechanowska
Świat to wyjątkowo obrzydliwie skonstruowane urządzenie. Jeśli jakaś dźwignia ma opaść, to opadnie bezlitośnie, choćbyś nie wiem jak z tym walczył".
„Jesienne noce sprzyjają cieniom, zjawom i zuchwałym występkom, zwłaszcza w takim mieście jak Kraków”.
Dariusz Karski, policjant szorstki, nieufny i niepopularny, trafia pewnego jesiennego dnia na legendarną złodziejkę Aurorę, a spotkanie owocuje skomplikowanym sojuszem, stopniowo rodzącym coraz większą obustronną fascynację. Relacja między dwojgiem ludzi żyjących na obrzeżach życia społecznego rozwija się na tle sprawy kryminalnej, która też gmatwa się z każdą chwilą. Czy Karski stanie się ofiarą rozpoczętej rozgrywki, czy też uda mu się odkryć tajemnicę, która wszystkich przeraża? Zanim pozna odpowiedź, musi podążyć tropem niedopowiedzeń, rodzinnych sekretów, narkotyków i neopogańskich wierzeń. A przede wszystkim wyruszyć w głąb siebie.
Powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym osadzona w plenerach Krakowa. Nieoczywista relacja i skomplikowane śledztwo stają się pretekstem do konfrontacji bohatera z obrazem samego siebie, wymuszając przyznanie się do licznych słabości.
Czy zbliży się do prawdy? Czy pozwoli zbliżyć się do siebie?
Dziwna ona, dziwny on. Jak dwaj rozbitkowie na jednym ocenie moralnego zatracenia… On policjant, ona złodziejka. Powinni trzymać się od siebie z daleka, a jednak coś ich do siebie przyciąga. Jest niczym magnes, z którym trudno walczyć, nawet jeśli umysł mówi stanowcze NIE. Egzystują na dwóch różnych biegunach. Co się wydarzy, kiedy będą chcieli połączyć siły?
Gdybym miała określić jednym słowem tę powieść, użyłabym słowa - nietypowa. I to w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest to jedna z tych historii, w której niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć, bowiem autorka bawi się formą, treścią, gatunkiem, wodząc nas za nos zarówno jeśli o kluczowe śledztwo chodzi, jak i w przypadku bliższego poznania postaci. Ich zrozumienia, dokonania dogłębnej analizy psychologicznej, co jednocześnie sama czyni, sprawiając, że są one dla nas jeszcze bardziej intrygujące.
I myślę, że to właśnie kreacja postaci jest mocną stroną książki. Na pierwszy plan wysuwa się Karski, ale i Aurora zdaje się mieć niejedno do ukrycia… Chociaż emocjonalna część fabuły oscyluje wokół rozwijającej się między tą dwójką relacji, to moją uwagę przykuwał jednak policjant. To, w jaki sposób próbuje połączyć wykonywanie swoich obowiązków z tym, co trawi go niejako od wewnątrz, a co rzuca go w odmęty psychologicznego mroku… A ten nieustannie mu towarzyszy, nie pozwalając na oddech. Czytając, śledzimy jego poczynania, ale jednocześnie odbywamy podróż do jego wnętrza. I jest ona naprawdę fascynująca, zwłaszcza że autorka odkrywa karty niespiesznie.
Na uwagę na pewno zasługuje ta dwójka także w kontekście romantycznej konfiguracji. Bo chociaż wydają się do siebie zupełnie nie pasować, to jest coś, co ich łączy. Co sprawia, że wraz z rozwojem fabuły, zbliżają się do siebie. Nawet jeśli tego nie planowali, nawet tego nie chcieli… Czy ma na to wpływ fascynacja sprawą rozkładaną na czynniki pierwsze, czy fakt, że egzystują na marginesie życia społecznego, a może to, że oboje mają za sobą trudną przeszłość? Można się jedynie domyślać. Niezależnie od powodów podobała mi się kreacja tego związku-nie związku opartego na warunkowym zaufaniu, wzajemnym przekomarzaniu się, sarkazmie, a także wyczuwalnym w powietrzu przyciąganiu.
Podsumowując:
„Księżycowa zagadka” to nie tylko udana kompilacja kryminału z obyczajówką, ale powieść, która niemal od pierwszych stron otula nas mrokiem, wywołuje subtelne dreszcze i sprawia, że czujemy się niczym w labiryncie tajemnic i sekretów. To z jednej strony, nietypowa podróż po zakamarkach Krakowa, a z drugiej, wciągająca intryga kryminalna, która przynosi zaskakujący finał. To nie tylko opowieść o śledztwie, ale także ciekawie odmalowane portrety psychologiczne postaci. I to właśnie ów psychologiczny sznyt dodaje powieści nieco innego wymiaru, wykraczając tym samym poza ramy pożenionych gatunków. Historia nieoczywista, momentami zagmatwana, niedająca nam odetchnąć nawet na chwilę, mimo niespiesznej akcji. Obraz ludzkich słabości, traum, które czasem trawią nas niczym trucizna. Opowieść o niełatwych wyborach, rodzinnych tajemnicach oraz złu, które często ma zupełnie nieoczywiste oblicze.
Komentarze
Prześlij komentarz