"Garnet. Cel" - Karolina Wójciak
Z uporem chwytałam się jakiegoś sztywno wyznaczonego celu, nie pozwalając sobie na zmianę, na modyfikację. Strach blokował mnie przed otwarciem na inne możliwości".
Po męczącej przeprawie przez Amerykę Isabelle wraz z siostrą trafiają do Garnet - miasteczka położonego na szczycie góry w Montanie, gdzie zrządzeniem losu młodsza z panien Swanton otrzymuje ofertę pracy jako nauczycielka.
Wysoko urodzonej, przywykłej do wygód i angielskiej
etykiety dziewczynie przyjdzie jednak zmierzyć się z wyzwaniami dużo
większymi niż uczenie dzieci. Ona sama będzie musiała się nauczyć, jak
przetrwać i stać się samodzielną.
Rytm życia w Garnet wyznacza
gwizd zmian w kopalniach złota, a codzienność toczy się pod dyktando
potrzeb górników. Wśród nich Isabelle dostrzega Williama, outsidera,
wykluczonego z towarzystwa, owianego złą sławą ze względu na klątwę i
tajemniczą przeszłość.
Po pierwszym tomie, w którym opuściliśmy średnio gościnne progi angielskich salonów, w kontynuacji w końcu mamy okazję poznać tytułowe Garnet. A to miasteczko, które rządzi się swoimi prawami. Życzliwość ludzka zdaje się pokazywać wielką przepaść między tym, co do tej pory poznały siostry Swanson, a tym, co okazywane jest im na każdym kroku ze strony obcych ludzi. Czy ciepłe przyjęcie sprawi, że kobiety postanowią tam zostać?
Karolina Wójciak świetnie odmalowała małomiasteczkowy klimat. I chociaż lokalna społeczność jest bardzo przychylna naszym bohaterkom, to będą musiały one także tutaj stawić czoła niepisanym konwenansom i zasadom, według których pozycja kobiety jest bardzo ograniczona. Niezależnie od statusu społecznego nadal potrzebuje ona mężczyzny u boku, by móc godnie żyć. Autorka serwuje zatem siostrom kolejną cenną lekcję, którą z trudem i nie bez sprzeciwu będą próbowały odrobić…
W drugim tomie zaczyna pomału wychodzić na światło dzienne wątek romantyczny. A przynajmniej mamy po cichu nadzieję, że w tym kierunku zmierza. Nawet jeśli wszystkie znaki wszem i wobec każą myśleć inaczej. To za sprawą klątwy, która mocno namiesza w relacjach jednej z panien z lokalnym przystojniakiem. Ale czy dla Isabelle, która już tak wiele przeszła, straszne będzie jakieś przekonanie o pechu? Zwłaszcza że oparte jest ono o strach przed nieznanym i ułatwia tłumaczenie czegoś, czego mieszkańcy nie potrafią zrozumieć…
Komentarze
Prześlij komentarz