"W starym Wiedniu" - Paulina Rabczak [PRZEDPREMIEROWO] - patronat medialny

 

Każda jej komórka była zespolona z Wiedniem magiczną więzią, którą trudno było wyrazić słowami. Jej ciało tworzyła tak dobrze znana, tyle razy wydeptana kostka brukowa, a w żyłach zamiast krwi miała muzykę płynącą każdego wieczoru z opery".

Wiedeń, 1889 rok.

Klara von Altenburg mieszka z bratem Ottonem i ojcem Alfredem, sławnym kompozytorem. Klara odziedziczyła po nim talent, ojciec jednak zabiera stworzone przez nią dzieła i przedstawia je jako prace syna, aby uczynić zeń wielkiego muzyka. Pewnego wieczoru Otto niespodziewanie znika, a Alfred, nie chcąc angażować w sprawę policji i wywoływać skandalu, każe córce go odnaleźć. W poszukiwaniach pomaga jej Franz Weber, nauczyciel historii, który niedawno stracił posadę i nie stać go na zapłacenie czynszu za mieszkanie w kamienicy Altenburgów. Z racji poglądów nie pałają do siebie sympatią, ale łączy ich wspólny cel, a może nie tylko…
Perfekcyjnie oddany klimat epoki, dynamiczna akcja, koloryt bohaterów sprawiają, że książka ta to idealna podróż w czasie, z której nie chcemy wracać.
 
Słyszysz? To muzyka otula cię z każdej strony. Zamykasz oczy i dajesz się ponieść. Wyobraźnia odmalowuje kadry prosto z wiedeńskiej opery. Czujesz tę atmosferę unoszącą się w powietrzu, dostrzegasz piękno kostiumów, zaangażowanie muzyków, którzy tchnęli życie w utwór skomponowany przez artystę. Ach, jak pięknie – chciałoby się zakrzyknąć, by następnie opaść w odmęty fotela na widowni i móc nadal upajać się tym niewymuszonym pięknem dźwięków płynących prosto z serc…
Czasem trafiamy na debiuty kompletne. Powieści, które, choć stanowią dopiero start autora w wyścigu po serca czytelników, zyskują je niejako na samym początku, a meta jest jedynie zwieńczeniem klimatycznej lektury. I takim właśnie debiutem, który w żaden sposób na taki „nie wygląda”, jest, moim zdaniem, książka Pauliny Rabczak „W starym Wiedniu”.
Schyłek XIX wieku, rodzina muzyków, która może od pokoleń poszczycić się wybitnymi artystami w swych szeregach. Cóż jednak, gdy konwenanse nie pozwalają rozwinąć skrzydeł jednej z nich. Klara odziedziczyła talent, a jednak jest zmuszona, by ukrywać go pod nazwiskiem brata. Młoda kobieta, która nijak nie wpisuje się w sztywne ramy narzucone przez epokę, nie jest w stanie i wcale nie chce zgodzić się na to, by nie „firmować” swych dzień własną twarzą. Nie godzi się także na bycie kartą przetargową na rynku aranżowanych małżeństw. Czy zdoła stawić czoła zasadom i ojcu, który
za nic ma jej zdanie?
Paulina Rabczak przepięknie odmalowała ówczesny Wiedeń. To dzięki niej czujemy jego klimat, jak i aromat kawy unoszący się podczas kolejnego spotkania przyjaciół. Wsłuchujemy się w ich rozmowy, jesteśmy niemymi świadkami trudności, z jakimi muszą się zmagać. Autorka wzięła na tapet wiele tematów ważnych społecznie, jak chociażby ograniczone prawa kobiet. Ponadto czytelnik ma okazję poznania wiedeńczyków od tej ciemnej strony, kiedy pokazują prawdziwą twarz pełną uprzedzeń do osób innej narodowości. Szykanowanie, ataki wandalizmu i przemocy, przejawy antysemityzmu – to bolesne zderzenie, jakiego doświadczają niektórzy bohaterowie wykreowani przez Paulinę Rabczak. Mimo to autorka uświadamia także, że wielu z mieszkańców miasta miało otwarte umysły i serca, dalecy byli również od patrzenia na ludzi przez pryzmat ich pochodzenia.
Można powiedzieć, że Paulina Rabczak pokazała Wiedeń w każdej jego odsłonie. Nie tylko blaski tożsame z przepychem operowych występów, nie wyłącznie piękno muzyki, emocje, ale także tę ciemną stronę. Niejako w kontraście do kadrów, które znamy z pocztówek, odsłania biedną dzielnicę i codzienność ludzi, którzy musieli ciężko pracować, by zapewnić byt swoim rodzinom. Losy dzieci, których rodziców nie było stać na podręczniki i sam fakt, że mogli do szkoły uczęszczać, traktować należało jako olbrzymie szczęście. Wątek uczniów jednego z bohaterów, jego zaangażowanie, serce, jakie okazał, pochylając się nad ich niedolą, bardzo mnie rozczulił.
I chociaż miasto odgrywa tutaj jedną z ról, to powieść Pauliny Rabczak to przede wszystkim opowieść o miłości w wielu jej odsłonach. O uczuciu, które kiełkuje na gruncie początkowo niechęci, tym, które musi zmagać się ze społecznym ostracyzmem, a także tym, które trzeba ukrywać, bowiem w pewnych środowiskach mezalians mógł równać się z utratą wszystkiego, nie tylko pozycji społecznej. Autorka kreśli pełną emocji opowieść o miłości, która jest tożsama zarówno z namiętnymi uniesieniami, jak i wsparciem w każdym aspekcie życia. A także o uczuciu, które, chociaż wypełnia serce, może budzić także strach przed zmianami, jakie ze sobą przyniesie decyzja o budowaniu przyszłości we dwoje.

Podsumowując:

„W starym Wiedniu” to debiut, który zachwyca od pierwszych stron! Nie tylko stylem autorki, kreacją postaci, ale przede wszystkim klimatem i plastycznie odmalowanym pejzażem Wiednia końca XIX wieku. To pełna muzyki i tańca opowieść, która jest cudowną podróżą w czasie. To również portret ówczesnych przemian społeczno-obyczajowych, walki o prawa kobiet, ale także historia, która ukazuje zawiłości rodzinnych relacji i ich skrzętnie skrywane tajemnice. Dajcie się porwać w tę cudowną wyprawę. Zasmakujcie literackiej uczty, która wciąga i angażuje nas do momentu, kiedy z żalem przewrócimy ostatnią stronę. Polecam! 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka] 
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana