Trylogia "Pewnego razu w Wolnym Mieście" - Marlena Wittstock - patronat medialny


Czasem musimy podjąć decyzje, które bolą nas najbardziej. 
Pewnego razu w Wolnym Mieście to wzruszająca i pięknie napisana historia wielkiej miłości, opowiedziana w trzech tomach. 

To opowieść o zwykłych ludziach, których ścieżki życia wytyczyła wojna. Na kartach powieści pojawia się plejada barwnych postaci i Gdańsk lat 1929–1950. Marlena Wittstock z doskonałym wyczuciem godzi tajemnice rodzinnej przeszłości z próbą odnalezienia spokoju w tym, co niepoznane.

W trybach wielkiej historii ich los spleciony został cicho, niemal przypadkiem. Połączyła ich miłość nagła, prawdziwa. Ale los nie znał litości. Z ironią wystawiał ich na próby, karząc za winy, których nie popełnili, stawiając przed decyzjami, których nikt nie powinien musieć podejmować. Byli tylko ludźmi. Zwyczajnymi, a jednak uwikłanymi w niezwyczajne czasy. A obok nich trwało Miasto. Milczący świadek ich losów, tło wydarzeń, które zmieniały wszystko – ich i ich miłość…
Debiut nigdy nie jest łatwy. A już szczególnie dziś, kiedy każdy może napisać książkę, ale niewielu potrafi stworzyć opowieść, która naprawdę zapada w pamięci. Nie wystarczy słowo, potrzeba historii, która nie tylko bawi czy porusza, ale zostaje z czytelnikiem na długo. I choć takich debiutów nie jest wiele, zdarzają się te wyjątkowe. Gotowe od pierwszej strony, dojrzałe, kompletne. I takim właśnie debiutem jest trylogia Marleny Wittstock.
Książki autorki porównałabym do pogody, tak zmiennej, pięknej i niebezpiecznej zarazem. Najpierw słoneczna aura, która ogrzewa twarz zakochanych. Miłość, która, choć zaczęła się w zimie, rozkwitała na naszych oczach, otulona zapachem budzących się do życia kwiatów i drzew. Potem czas burzy, niebezpiecznych grzmotów ciskanych przez nieboskłon, na które patrzymy z przerażeniem i obawą, czy bohaterowie zdołają przetrwać, czy wyjdą cało z piekła, jakie zgotowała im wojna. Aż nadchodzi czas odrodzenia z popiołów. Tak jak z kolan wstawało miasto, a ludzie próbowali odbudować normalność na zgliszczach czegoś, co kiedyś było dla nich całym światem. Czas nadziei na lepsze jutro, która jest niczym delikatny wiatr poruszający liśćmi drzew. A te szumią melodię o miłości, która przetrwała tak wiele…
To, co chyba ujęło mnie najbardziej w tej trylogii, to styl autorki. Delikatny, pełny wrażliwości i szacunku do minionych czasów oraz historii miasta. Marlena Wittstock nie epatuje brutalnością, choć zważywszy na lata, w których toczy się akcja, w książkach nie brakuje momentów, które łapią za serce i gardło, kiedy śledzimy bolesne wydarzenia z życia jej bohaterów. Autorka pozwala, by fabuła rozwijała się niespiesznie, by to, co nieuniknione po prostu się stało. Nie przyspiesza niczego, nie idealizuje tego, co mogłoby być idealne – z kart jej powieści wybrzmiewa prawda. Czasami przepełniona szczęściem wydzieranym z macek trudnej codzienności, innym zaś razem – bezkompromisowa, zadająca ból, który ciężko jest znieść i konsekwencje wyborów, z którymi tak trudno się pogodzić. Tak jak z losem, który nie wybiera, kiedy odbiera bliskim ukochane osoby, a czytelnika niejako zmusza do powiedzenia: żegnaj…
Podsumowując:

Seria „Pewnego razu w Wolnym Mieście” to trylogia, która angażuje bez reszty. Nawet jeśli w trakcie lektury cicho ocieramy łzę, to wsiąkamy w nakreśloną ręka autorki historię, wspólnie przemierzając trudną drogę z postaciami, które w jej rękach stają się niezwykle prawdziwe. To opowieść o ludziach, których wielka historia wciągnęła w swoje tryby bez pytania o zgodę. O młodości brutalnie odebranej, o miłości, która nie powinna była się zdarzyć, a jednak zakwitła, jakby na przekór wojnie. O codzienności, której fundamentem staje się strach, ale też o cichej sile, o przetrwaniu, o wierze, że nawet w najciemniejszych czasach może zaświecić światło. Autorka stworzyła powieści, w których na pierwszy plan wysuwają się emocje. To one wygrywają tę poruszającą, często dramatyczną melodię, w którą wsłuchani, mimowolnie wtapiamy się w wykreowany świat, współodczuwając z bohaterami każdy ból, radość, szczęście, a także cierpienie, którego doświadczają w czasach wojennego piekła. I chociaż wiele razy lektura powieści łapała mnie za gardło, to spomiędzy strony wybrzmiewała też nadzieja. I przekonanie, że miłość naprawdę potrafi ocalić, nawet wtedy, gdy wszystko inne zdaje się już stracone… Polecam!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


[post sponsorowany przez Wydawnictwo Szara Godzina]


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana