"Matilde. Niemra" - R.A. Olek [PREMIEROWO] - patronat medialny

 

Patrzyła – nie widząc, oddychała – nie czując, trwała – nie pragnąc życia. Wokół niej tylko ogień i dym, płonące domy i ulice. Nie mogła dłużej znosić umierania. Nie chciała widzieć dusz, które stają się motylami. Pragnęła rozłożyć skrzydła i odlecieć razem z nimi.

Zaskakująca. Nieodkładalna. Niezapomniana.

Opowieść o miłości, przyjaźni i stracie w czasach, gdy zubożałe i upokorzone Niemcy wstawały z kolan, a pełni nadziei i pychy niemieccy chłopcy i dziewczęta wierzyli, że świat stoi przed nimi otworem… Tymczasem on runął, a pod gruzami legło całe ich dotychczasowe życie.
Krótko przed wybuchem II wojny światowej najlepsza partia w mieście – Matilde Berg, córka majętnego bankiera z Breslau – pragnie poślubić Hansa. Działacz Hitlerjugend, syn cukiernika z okrytej złą sławą dzielnicy, nie podoba się ojcu dziewczyny. Zakochani szukają więc pomocy u gestapowca Lischki, nie dostrzegając jego nieczystych intencji.
Wkrótce Hansa porywa wojenna zawierucha, a rodzice Matilde trafiają do obozu. Pozbawiona bliskich dziewczyna będzie musiała stawić czoła dorosłości i przetrwać koszmar oblężenia Festung Breslau.
Czy jej miłość do Hansa wytrzyma próbę czasu? Czy życie ma sens, kiedy tracisz wszystko, co kochasz? Kim jest Matilde Berg i kim się stanie, żeby przeżyć?
Po wielu latach inna Matylda zada te pytania pewnemu emerytowanemu milicjantowi. Razem odkryją historię tytułowej Niemry, nieodłącznie związaną z niemieckim Breslau i polskim Wrocławiem.


Młody umysł jest otwarty na wszystko to, co przyniesie przyszłość. Chłonie wszelkie opinie, nie do końca jeszcze potrafiąc jednoznacznie stwierdzić, co jest dobre, a co złe… Młody umysł jest podatny na wpływy. Łatwo jest przekonać go, by zaufał, zwłaszcza kiedy trafia na działania oparte na wprawnej manipulacji. Młody umysł, choć jeszcze niedoświadczony może wówczas zatracić się bez reszty. Przeć w zaślepieniu w kierunku, w którym nie powinien. I czasem nikt i nic nie jest w stanie, odwieść go od obranej drogi.
Mam wrażenie, że tak jak w przypadku literatury obyczajowej, podobnie pomału w przypadku tej z historią w tle, można zacząć mówić o pewnej powtarzalności. A przynajmniej ja, jako wielka miłośniczka takich książek, zaczynam dostrzegać schematyczność fabuły. Książki, dla których tłem są wydarzenia z czasów II wojny światowej, choć zawsze łapią za serce, ich lektura jest wymagająca emocjonalnie, cechuje powielanie niektórych tematów. Zazwyczaj jest oprawca i ofiara. A gdyby tak nakreślić wydarzenia od tej „drugiej strony”? Albo pójść dalej – pokazać proces, kiedy to oprawca ofiarą się stał…? Takich książek jest stanowczo mniej. Tych, które zmuszają nas do przemyśleń, których być może wcale nie chcemy, ale są potrzebne, by oddać sprawiedliwość i pokazać, że ówczesna rzeczywistość nigdy nie była jednoznaczna...
„Matilde” R.A. Olka jest taką właśnie książką. W moim odczuciu wyłamuje się ona pewnym utartym schematom. Autor wciąż skupia się na wnikliwym research’u, nadal jest to jakościowo dobra powieść, która osadzona jest na fundamencie prawdziwych zdarzeń, a jednak czytelnik ma okazję obserwować kolejne kadry, które obrazują to, w jaki sposób hitlerowska ideologia wpływała na młode umysły, jak wychowywano sobie kolejne pokolenia bezgranicznie oddanych wyznawców, którzy ślepo weń zapatrzeni, byli gotowi na wszystko. Autor nie „bierze jeńców”. Jego „relacja” jest bezkompromisowa, czasami surowa, na wskroś rzeczywista. I chociaż styl R.A. Olka zdaje się momentami suchy, ascetyczny wręcz, jeśli chodzi o emocje, to tak naprawdę emocje przenosi on na czytelnika, który chłonie je niczym gąbka, próbując zapanować nad rozgrywającą się w umyśle burzą. Spektaklem ambiwalentnych refleksji, których całe morze zalewa go w czasie lektury.
Fabuła skupia się w zasadzie na losach tytułowej Matilde. To ona przede wszystkim angażuje czytelniczą uwagę. I muszę przyznać, że jest to zjawisko dosyć ciekawe, bo… jej decyzje, zachowanie, a także to, jakie to niesie konsekwencje, nie wzbudzają w nas sympatii. Skrajne odczucia względem tej młodej kobiety wpływają jeszcze bardziej na nasz odbiór książki, co sprawia, że z ogromnym zaciekawieniem przewracamy kolejne strony, by zobaczyć, czy w tej nieco smutnej w wydźwięku opowieści, często brutalnie szczerej, znajdzie się miejsce dla nadziei na to, że pomimo błędów młodości, może ona odzyskać swoje życie – zupełnie inne, odarte z ideałów, czego dojmująca świadomość, determinuje jej metamorfozę.
Podsumowując:

Pasjonująca opowieść będąca doskonałą kompilacją losów młodej kobiety oraz historii niemieckiego Breslau i polskiego Wrocławia. Debiut powieściowy dopracowany w każdym calu; począwszy od tła historycznego, przez warstwę fabularną, realia epoki, wiarygodność w sportretowaniu miasta, które staje się tym samym równoległym bohaterem książki, a na tytułowej Niemrze skończywszy. Skrajne emocje, ambiwalentne refleksje, które otulają czytelnika mroczną aurą natrętnych myśli, miłość, nienawiść, ślepa wiara w ideologię, która zniszczyła tak wiele istnień, a która dla jej wyznawców okazała się... fikcją. Bolesnym rozczarowaniem dla tych, którzy wyrośli na jej fundamencie i musieli zderzyć się z prawdą, która zmieniła ich życie bezpowrotnie. To pozycja, którą po prostu musicie przeczytać! 
 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

 

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Książnica] 


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana