"Odkupienie" - Agnieszka Lis

Cuda wciąż się zdarzały, ludzie się odnajdywali, nieprawdopodobnie ocaleni [...] W chwilach takich wzruszeń wydawało się, że Bóg czuwa. Jest miłosierny i pozwala się odszukać szczątkom rodzin.
GDY SKOŃCZYŁ SIĘ WOJENNY KOSZMAR – ZACZĘŁA SIĘ WALKA O SIEBIE. BO NIE WYSTARCZY PRZEŻYĆ, TRZEBA NAUCZYĆ SIĘ ŻYĆ OD NOWA.
I ZNALEŹĆ SIŁĘ NA ODKUPIENIE.
Nie istnieją ludzie, którzy potrafią wszystko. Jednak los od niektórych tego wymaga. Wychowana w domu dziecka Ewa próbuje ułożyć swoje życie. Szuka stabilizacji, niestety wydaje się, że przeznaczenie gra z nią w berka... Wciąż wymusza na niej zmianę. Przeżyła. Ocaliła siebie. Czy jednak ma siłę, by zapomnieć? Czy to wszystko dlatego, że nie odkupiła swoich win? Czym w ogóle zawiniła? A może powinna odkupić cudze? Kogoś uratować? Ile potrafi znieść pojedynczy człowiek? Pomimo wojennych traum – Ewa jest bohaterką. Niesie w sobie światło. Nic nie jest w stanie go zgasić. Wzruszająca opowieść o tym, że każdy ma w sobie siłę większą, niż przypuszcza.

Czasami los skupia się na nas w wyjątkowy sposób. Zupełnie, jakby nas sprawdzał. Testował cierpliwość, wytrzymałość na wyzwania, na ciosy, które często przychodzą z najmniej oczekiwanego kierunku… Nie mamy pojęcia, dlaczego to właśnie my staliśmy się „wybrańcami”, ale staramy się codziennie stawiać czoła przeciwnościom, licząc, że w końcu los odpuści, że da nam spokój. Wszak to nie może trwać wiecznie, kiedyś musi nadejść odkupienie…
Poruszająca to była powieść i pełna niewysłowionego żalu, poczucia niemego rozgoryczenia dla niesprawiedliwości… Bo chociaż tak bardzo chcemy wierzyć w szczęśliwe zakończenia, że, nawet jeśli nie od razu, to z czasem można liczyć na odwrócenie się niechcianej karty, to bywa, że wydarzenia nie układają się po naszej czytelniczej myśli. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, kiedy tłem dla snutej przez autorkę opowieści, są powojenne lata – czas, kiedy kraj podnosił się z kolan. Kiedy ludzie próbowali się również z owych kolan podnieść, mimo że wciąż spadały na ich barki kolejne razy… Bo cisza po wojnie nie zawsze przynosi ukojenie, czasami jest zaledwie przedsionkiem do nowego bólu, z którym przychodzi się zmierzyć…
Agnieszka Lis snuje opowieść o kobiecie, która przeżyła wojnę, ale ona jakby wciąż żyła w jej sercu. Ona przetrwała, ale nie wypleniła z siebie żalu i wspomnień, które boleśnie przypominały jej o przeszłości. Lecz mimo to podjęła walkę, by ułożyć swoją codzienność od nowa. Nawet jeśli dostała od życia tak niewiele, to z tych skrawków próbowała uszyć patchworkową rzeczywistość utkaną z małych radości. I to właśnie jej losy śledzi czytelnik, trzymając mocno kciuki dla powodzenia jej „misji”, tym trudniejszej, że Ewa nie tyle zmaga się z wrogiem, ile z sobą samą i poczuciem, że być może nie zasłużyła na szczęście dopóty, dopóki nie odkupi win…
Nowa książka Agnieszki Lis to niezwykle emocjonująca opowieść. To historia, w której dużą rolę odgrywa matczyna miłość, a ta na powojennych zgliszczach jawi się jako ogromne wyzwanie. Z jednej strony, przypomina przeprawę przez uczuciowy labirynt, z drugiej zaś, stanowi siłę napędową do działania. Do niepoddawania się, nawet jeśli na drodze Ewy pojawia się przeszkoda, która być może będzie jej najgorszym koszmarem…

Podsumowując:
Agnieszka Lis kreśli przejmującą, chwytającą za serce opowieść, w której nie przymyka oczu. Wręcz przeciwnie – ukazuje całe zło, z jakim musieli się mierzyć wszyscy ci, którzy przetrwali wojnę. To opowieść, która bardzo dosadnie ukazuje nierówną walkę człowieka z systemem, jego nikłość w cieniu zła, które zdaje się nie mieć granic... To powieść, która opowiada, ale nie feruje wyroków. To swego rodzaju hołd dla kobiecej determinacji, która czasami rodzi się w ciszy, w nigdy nieutulonym żalu, w małych zwycięstwach w walce z samą sobą, kiedy kolejny raz trzeba się podnieść. To niezwykle wiarygodny, chociaż jawiący się z ciemnych barwach, obraz powojennej rzeczywistości, w której każdy moment szczęścia był wydzierany. Opowieść, która uświadamia, że czasem największym przeciwnikiem w starciu z życiem jesteśmy dla siebie my sami. Ale nawet w obliczu najgorszego wciąż istnieje nadzieja i nie możemy przestać wierzyć w to, że mamy w sobie niewyczerpalne pokłady siły.
Komentarze
Prześlij komentarz