"Nic dwa razy się nie zdarzy" - Joanna Szarańska

Cóż, kiedy inni stali w ogonku po talenty kulinarne i taneczne, ja ustawiłam się tam, gdzie rozdawali kłopoty. I wyszłam stamtąd z całym pakietem.
To miał być najpiękniejszy dzień w życiu Kaliny… chwila… to już chyba było, nie? Nie szkodzi!
Kalina przygotowuje się do ślubu z Markiem i robi wszystko, aby tym razem uniknąć weselnego pecha. Wszystko przebiega idealnie do momentu, kiedy pan młody nie stawia się przed ołtarzem. To komplikuje dosyć solidnie całe Kalinowe zamążpójście. Dziewczyna wyrusza na poszukiwanie zaginionego narzeczonego i… trafia do domu pewnego gangstera. Na miejscu przekonuje się, że niedoszły mąż nie dość, że o ślubie wcale nie myśli, to jeszcze w ogóle jej nie poznaje. Nie z Kaliną takie numery!
Jak daleko posunie się zakochana kobieta, aby odzyskać mężczyznę swojego życia i… doprowadzić go przed ołtarz?

Czasami po prostu potrzebujemy rozrywki. Czegoś, co odciągnie nasze myśli od kłopotów, czegoś, co wywoła u nas uśmiech, co chociaż na chwilę sprawi, że poczujemy błogą lekkość. Najlepiej, żeby było zabawnie, żeby był dobry żart, a jeśli całość jest takim właśnie kombo, to znaczy, że trafiliśmy na idealną powieść, która pozwoli oderwać się od rzeczywistości. I taką historią jest niewątpliwie książka Joanny Szarańskiej.
Kalina… Jeśli jeszcze jej nie znacie, a macie się za fana komedii kryminalnych, to nawet nie przyznawajcie się głośno. Tej bohaterki NIE MOŻNA NIE ZNAĆ! Zarówno ten tom serii Joanny Szarańskiej, jak i cały cykl, to historie, które należy poznać. Najpierw oczywiście przeczytać, potem pokochać – mniej więcej w tej kolejności. Ale do brzegu.
W „Nic dwa razy się nie zdarzy” nasza bohaterka ma nadzieję, że w końcu dany jej będzie happy end u boku ukochanego Marczka. Jednak kiedy ten znika i to W DNIU ŚLUBU! Kalina jest co najmniej przerażona. Trochę wkurzona, szczyptę zmartwiona, bo przecież niemożliwe, żeby ot tak ją zostawił, prawda? Niesiona wątłą nadzieją, postanawia odnaleźć niedoszłego pana młodego, bo wbrew wszelkim znakom na ziemi i na niebie – coś tu śmierdzi... bazylią.
Joanna Szarańska to dla mnie niekwestionowana mistrzyni lekkiego, komediowego stylu. Sceny w jej książce są zabawne, czasami wręcz absurdalne, ale – uwielbiam to, bo nadają całej powieści jeszcze większego humorystycznego wydźwięku. Wykreowani bohaterowie wzbudzają sympatię, nawet jeśli są przerysowani, to autorka zrobiła to z rozmysłem, by wydobyć groteskowość opowiedzianej historii. A w tej dzieje się dużo, szybko, jest miłość i… sraczka (tym razem ta ostatnia przychodzi znienacka). I chociaż mamy tutaj podejrzanych typów z „klamkami”, gangstera, to nie można książce Joanny Szarańskiej odmówić… uroku, którego nie powstydziłaby się niejedna komedia romantyczna.
Nie sposób w tym miejscu nie podkreślić niebagatelnego znaczenia głównej bohaterki, która dla mnie jest skrzyżowaniem Bridget Jones i ofiary losu, gdyż ewidentnie jednocześnie zbiła lustro, przeszła pod drabiną i napotkała na swej drodze czarnego kota. Kalina to niepoprawna optymistka z talentem do katastrof, którym z naturalnym urokiem się poddaje, a jej riposty i wewnętrzne monologi - bawią do łez.
Podsumowując:
Lekki styl, błyskotliwa fabuła, pełne humoru dialogi i absurd, który goni absurd, czyli recepta na dobrą komedię kryminalną (albo romantyczno-kryminalną zważywszy na to, że pobudki naszej bohaterki, by wpakować się w kolejną kabałę, były czysto uczuciowe). To książka idealna na poprawę nastroju, na leżak na plaży lub hamak w ogrodzie. Zgrabna kombinacja humoru z nutą romantyzmu, okraszona motywem kryminalnym. Jeśli nie znacie jeszcze tej serii, to jestem przekonana, że wakacje to idealny moment, i okoliczności, by dać się porwać szalonym przygodom Kaliny. I Młynka – nie zapomnijmy o nim!
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Czwarta Strona]
Komentarze
Prześlij komentarz