"W domu najlepiej" - Zuzanna Kordel

(…) gdy na czymś bardzo, bardzo nam zależy, jesteśmy skłonni posunąć się do rzeczy w naszym odczuciu najbardziej wariackich, uwierzyć w najmniej wiarygodnie. Żeby wciąż mieć ten skrawek nadziei.
Patrycja wcale nie chciała być matką… Do pewnego momentu…
Gdy
w jej sercu pojawiło się pragnienie dziecka, okazuje się jednak, że nie
każde marzenie spełnia się od razu. Frustracja i smutek stają się
codziennością jej dotąd szczęśliwego i udanego małżeństwa, a w jej
oczach nieraz pojawiają się łzy zwątpienia i poczucia krzywdy. Bo
przecież miało być tak wspaniale, a jest… zupełnie nie tak, jak
planowała. Kiedy wszystkie konwencjonalne metody zawodzą, wpada na
szalony pomysł. A co, jeśli problem leży przede wszystkim w jej głowie, a
jego rozwiązanie leży nie tam, gdzie go szuka?

Czasami czegoś tak bardzo pragniemy, że jesteśmy w stanie uwierzyć we wszystko, byleby to marzenie się ziściło. Jesteśmy gotowi na wszystko, licytujemy się z losem, że jeśli my mu coś, to on nam ofiaruje coś w zamian. Że jeśli wyjdziemy ze strefy własnego komfortu, stawimy czoła czemuś, co jest dla nas nie lada wyzwaniem, to ten swego rodzaju układ z życiem zostanie przypieczętowany… A jednak los ma swoje plany i nie zawsze daje nam to, czego chcemy. Co nie znaczy, że nie nadejdzie dzień, kiedy jednak ofiaruje coś, co będzie być może inne, ale równie cenne…
Nowa powieść Zuzy Kordel to historia, która rozwija się niespiesznie. Otulona grudniowym klimatem, stopniowo wprowadza nas do życia Patrycji, która ma jedno marzenie – pragnie zostać mamą. Kiedy jednak nie jest jej to dane, próbuje odwrócić bieg losu, podejmuje się swego rodzaju licytacji, bo mocno wierzy, że to przyniesie zamierzony skutek. Czy grudzień da się odczarować, a wyzwanie, którego się podejmie, pomoże jej spełnić marzenie?
Powieść Zuzy Kordel nie jest stricte świąteczna. Autorka porusza w niej wątek upragnionego macierzyństwa oraz emocji, jakich doświadcza główna bohaterka, nie mogąc zostać mamą. Myślę, że jest to temat, który dotyczy wielu, który jest bolącą pustką, której nic nie jest w stanie zapełnić, jeśli jesteśmy ukierunkowane na ten jeden, najważniejszy cel. Zuza Kordel z dużą dozą wrażliwości pokazuje emocje, próby oswojenia się z prawdą, choć tak trudno pozwolić, by zgasł wątły płomień nadziei… Autorka uświadamia, że czasami nie jest nam dane doświadczyć pewnych rzeczy, ale to nie oznacza, że nie możemy być szczęśliwi i spełniać marzeń. Czasem jednak musi to na nas wymóc los, byśmy zrozumieli, że jest wiele dróg, niekoniecznie pod górę, by poczuć spełnienie i prawdziwe szczęście.
„W domu najlepiej” to poruszająca opowieść o sile kobiecej przyjaźni - tej prawdziwej, która dojrzewa wraz z nami, przetrwa najtrudniejsze chwile i która potrafi dodać odwagi, gdy świat zdaje się zbyt wymagający. To historia o relacji, w której obecność drugiego człowieka staje się bezpiecznym schronieniem, ale i impulsem do zmian, do wyjścia poza własny lęk czy wygodę. Autorka z wrażliwością ukazuje, jak niezwykłe są więzi między kobietami, oparte na zrozumieniu, empatii i wspólnym milczeniu, które czasem mówi więcej niż słowa. Przypomina też, że w bliskości z drugim człowiekiem tkwi prawdziwe ciepło domu - szczególnie w tym magicznym czasie, gdy święta stają się pretekstem do zatrzymania się, spojrzenia w głąb siebie i docenienia tych, którzy są naprawdę obok.

Podsumowując:
W domu najlepiej” to opowieść o tym, jak nieprzewidywalne potrafi być życie, jak potrafi zmienić nasze plany, przewrócić marzenia do góry nogami, by ostatecznie zaprowadzić nas tam, gdzie naprawdę powinniśmy być. To historia pełna ciepła, delikatności i nadziei, niosąca w sobie refleksję o akceptacji tego, co nie zawsze jest zgodne z naszymi oczekiwaniami. Autorka z niezwykłą empatią dotyka delikatnych, choć trudnych tematów. To książka, która pokazuje, że to, co najpiękniejsze, przychodzi nie wtedy, gdy tego chcemy, lecz wtedy, gdy jesteśmy na to gotowi. Która przypomina, że szczęście często kryje się w prostych, codziennych momentach. Powieść Zuzy Kordel to niespieszna, otulająca historia idealna na długie jesienne i zimowe wieczory, gdy z kubkiem gorącego kakao w dłoni możemy pozwolić sobie na chwilę relaksu.
Komentarze
Prześlij komentarz