"Wigilia z nieznajomym" - Natasza Socha [rekomendacja NIEnaczytana]
Podróżowanie musi mieć swoją wartość, i to każdego dnia, nieważnie, ile kilometrów mamy do pokonania".
Zeszłoroczna powieść Nataszy Sochy zrobiła na mnie ogromne wrażenie. I czy w przypadku "Wigilii z nieznajomym" było podobnie?
Antonina i Marcel od dawna czują, że ich uczucie się wypaliło. I choć nadal mieszkają pod jednym dachem, z roku na rok stają się sobie coraz bardziej obcy. Tegoroczne święta okażą się dla nich prawdziwą próbą, bo choć nie podjęli decyzji o rozstaniu, oboje postanawiają zrezygnować z wigilii w rodzinnym gronie.
Ale życie ma swój własny pomysł na nadchodzący czas. Gdy córka Antoniny I Marcela nieoczekiwanie trafia w Wigilię do szpitala i prosi ich, by choć ten jeden dzień spędzili wspólnie, nie potrafią jej odmówić. I żadne z nich nie ma pojęcia, jak zwariowany i zaskakujący okaże się ten dzień!
Urokliwa opowieść o tym, że miłość nie ma daty ważności.
Jak sobie wyobrażacie idealną Wigilię? Rodzina zgromadzona przy suto zastawionym stole, blask choinki, biały opłatek będący najważniejszym elementem wieczerzy. A zanim…? Bieganina, wiele dni przygotowań, niejednokrotnie stres – wszystko po to, aby w ten wyjątkowy dzień w roku wszystko było idealnie. A gdyby tak zrezygnować z Wigilii? Ze zgiełku przygotowań i wieczoru w gronie najbliższym? Czy można wówczas uznać, że taki grudniowy wieczór byłby gorszy?
Antonina i Marcel są małżeństwem, a jednak nie żyją razem, a obok siebie. Ona dawno zapomniała o tym, że kiedyś go kochała, wciąż żyje przeszłością, która w myśl powiedzenia „stara miłość nie rdzewieje”, ciągnie ją w kierunku z dala od domu i relacji z mężem. W tym roku oboje postanowili zrezygnować z tradycyjnej Wigilii, mając nadzieję, że spędzą ją po swojemu. A jednak los miał dla nich niespodziankę i swój pomysł na ten dzień. Zostali niejako zmuszeni, aby mimo swoich planów spędzić go razem. Tak zaczyna się ten wyjątkowy, magiczny dzień, który będzie mieszanką wielu nieprzewidzianych zdarzeń. Sytuacji, które sprawią, że zechcą spojrzeć na swoje dotychczasowe życie z zupełnie innej perspektywy.
Kiedy sięgałam po świąteczną powieść Nataszy Sochy, wiedziałam, że nie znajdę w niej słodkich pierników, uroczej atmosfery przepełnionej radosną ekscytacją oczekiwania. I nie czekałam na to – po jej książce spodziewałam się czegoś więcej. I nie zawiodłam się. Autorka stworzyła opowieść, która jest jak najbardziej bożonarodzeniową historią, ale tą, która odwraca uwagę od świątecznej otoczki, zwracając oczy czytelników na to, co ważne. Pokazuje, że nawet jeśli Wigilia nie będzie idealna, w myśl utartych zwyczajów celebrowanych w wielu domach, to może dać, i da nam, dużo więcej. Zmusi nas do refleksji nad tym, czego nie dostrzegamy na co dzień, zbyt zapatrzeni gdzieś przed siebie, goniący za mrzonkami, zamiast zadbać i docenić to, co jest na wyciągnięcie ręki. I nawet jeśli tak jest, to zawsze istnieje nadzieja na to, że dostrzeżemy to, co istotne. Niektórzy zobaczą to od razu, inni będą musieli przejść długą drogę, czasem wyboistą, aby zyskać pewność, że to, w jakim kierunku zmierza ich życie, jest tym właściwym.
W powieści Nataszy Sochy nie zabraknie poruszających momentów, ale i tych, które wywołają na Waszej twarzy uśmiech. Poczucie humoru, trafne riposty lub komizm sytuacyjny – to wszystko sprawi, że lektura stanie się czystą przyjemnością. I choć główni bohaterowie będą próbowali uciec od typowej Wigilii, to ona wciąż będzie trwać. Nie będą bowiem mogli odciąć się od tego, aby w mniejszym lub większym stopniu, kultywować tradycję. „Bo człowiek jest zbudowany z przyzwyczajeń, nawet jeśli próbuje udowodnić sobie, że tak nie jest”. Nawet jeśli chce pokazać całemu światu, a przede wszystkim sobie, że mu nie zależy.
Podsumowując:
„Wigilia z nieznajomym” to opowieść, która
uświadamia nam, że nawet najbardziej nietypowa Wigilia może okazać się
tą najważniejszą. Że nie musi być idealnie, a dwanaście potraw na
świątecznym stole nie gwarantuje szczęścia zgromadzonych przy nim osób.
To historia, która pokazuje, że życie jest pełne nieprzewidzianych
zbiegów okoliczności. Nigdy bowiem nie wiemy, jaką rolę mogą odegrać w
nim zupełnie obce osoby. A może i my odegramy w ich życiu kluczową rolę?
Ważne, aby mieć otwarty umysł i… serce. Nowa powieść Nataszy Sochy to
także opowieść o tym, że czasem trzeba spojrzeć na pewne sprawy z
dystansu, aby mieć pewność, że kierunek, w którym zmierzamy, jest tym, w
którym pragnęliśmy podążyć. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz