"Bożonarodzeniowa księga szczęścia" - Jolanta Kosowska

 

- Tata zawsze mówił, że trzeba gonić marzenia, że można dogonić nawet te, które wydają się nieosiągalne".

Pierwsze spotkanie z twórczością autora zawsze jest niewiadomą. Czy w przypadku Jolanty Kosowskiej było ono udane?

Czasem milczenie najpiękniej opowiada historię miłości.
Rafał, Tomek, Lena, Aśka i Maria przyjaźnią się ze sobą od czasów liceum. Choć los rozrzucił ich po różnych zakątkach świata, wciąż utrzymują ze sobą kontakt. Pomaga im w tym pewien rytuał, który sobie stworzyli: raz w roku, na Boże Narodzenie, każde z przyjaciół pisze list do pozostałych, opowiadając o tym, co przez ten rok wydarzyło się w jego życiu. Czytanie tych grudniowych listów stało się częścią ich wigilijnej tradycji. Któregoś roku okazuje się, że w skrzynkach pocztowych brakuje wiadomości od Leny – samotnej matki, mieszkającej z córką w Chorwacji. Niepokoją się wszyscy, ale najbardziej przerażony jest Rafał, którego kiedyś łączyło z Leną coś znacznie więcej niż przyjaźń. Z dnia na dzień postanawia wyruszyć w podróż, odszukać swoją dawną ukochaną i naprawić błędy młodości… Ale czy nie jest już na to za późno?

Często wracam wspomnieniami do przeszłości. Do czasów szkoły i studiów. Grupy znajomych, którzy towarzyszyli mi na tamtym etapie mojego życia. Lata jednak zrobiły swoje i z ówczesnych przyjaźni niewiele zostało. Każdy poszedł swoją drogą, zajął się pracą, domem, rodziną, pozostawiając szkolny etap jedynie w pamięci. A szkoda. Czasem mi żal, że tak to się wszystko potoczyło, że nie udało się podtrzymać niektórych relacji…
„Bożonarodzeniowa księga szczęścia” wywołała we mnie tę tęsknotę. Za przyjaźnią z dawnych lat, która była dla mnie kiedyś opoką. Którą mimowolnie zostawiłam za sobą... Zupełnie inaczej niż bohaterowie jej powieści, którzy wciąż podtrzymują kontakt, pisząc do siebie bożonarodzeniowe listy. I choć ich relacja wielokrotnie w przeszłości była wystawiana na próbę, przetrwała, a co więcej – wzmocniła swoje fundamenty, dając im wciąż oparcie w trudnych momentach. Autorka w nowej powieści kreśli niezwykłą historię o grupie ludzi, których los połączył w młodości. Którzy byli ze sobą tak mocno związani, że niemal instynktownie wyczuwali kłopoty, jakie pojawiały się na horyzoncie u któregoś z nich. Stworzyli grupę wsparcia na każdym etapie życia, pokazując tym samym, że upływ lat i codzienność z dala od siebie, nie musi oznaczać końca przyjaźni.
To, co szczególnie mnie zachwyciło w książce Jolanty Kosowskiej to… Chorwacja. Sposób, w jaki autorka ją pokazała, sprawił, że zapragnęłam zobaczyć całe jej piękno na własne oczy. Opisy krajobrazu, a także miłość do kraju, jaką emanowali mieszkający tam ludzie, spowodowały, że poczułam więź z tym miejscem, choć tak naprawdę nigdy tam nie byłam. I choć w „Bożonarodzeniowej księdze szczęścia” nie brak letniego akcentu, to jednak akcja skupia się wokół świąt, a przede wszystkim listów pisanych przez przyjaciół. Przyczynkiem do wspomnień i ognikiem zapalnym tej historii był brak jednego z nich. Listu, który stał się początkiem czegoś wyjątkowego, zagubionego lata temu z powodu niewłaściwych priorytetów i błędów młodości. Czy raz wyrządzoną krzywdę można wybaczyć? Czy można zacząć kolejny raz, mimo bagażu trudnych doświadczeń i smutnych wspomnień? Tego dowiecie się sięgając po "Bożonarodzeniową księgę życzeń".
Podsumowując:
 
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Jolanty Kosowskiej stanowczo mogę uznać za udane. Lektura jej książki dostarczyła mi wielu emocji, ale także sprawiła, że poczułam świąteczną magię. To powieść o sile przyjaźni, a także miłości, która zupełnie nieoczekiwanie może przetrwać życiowe zawieruchy i wciąż trwać, ukryta gdzieś na dnie serca. Wszystko po to, aby w odpowiednim momencie znów wyjść na światło dzienne. To także opowieść o najbliższych, którzy często lepiej wiedzą, czego nam potrzeba. Czasem to oni muszą pomóc losowi, abyśmy otworzyli oczy na to, co mamy na wyciągnięcie ręki i znów uwierzyli, że raz utracone szczęście, można odzyskać. Polecam!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwu Zaczytani.

 

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana