"Skrawki nadziei" - Maria Paszyńska - patronat medialny
Jej donikąd się nie spieszyło. Celebrowała każdą codzienną chwilę, nie wybiegając myślą w przód".
Jak potoczyły się dalsze losy rodziny Ciszaków?
Ciszakowie wiodą spokojne życie w warszawskiej kamienicy na Smolnej. Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości we wszystkich wstępuje nadzieja na lepsze jutro. Wkrótce jednak nad krajem znów zbierają się ciemne chmury – do stolicy zbliża się ofensywa bolszewicka. Echo niesie odgłosy wystrzałów, powietrze pachnie krwią… Zawieruchy wojny nie omijają stróżówki, w której Maciej i Staszka na przekór wszystkiemu usiłują ocalić swój mały świat od zagłady.
Czy można przywrócić do życia serce skute lodem? Czy każdy zasługuje na przebaczenie? Czy miłość zdoła uleczyć nawet najbardziej bolesne rany?
W burzliwych czasach jedyną spokojną przystanią są dom oraz najbliżsi. W ich ramionach można skryć się nawet wtedy, gdy pozostają jedynie skrawki nadziei…
W codzienności, nawet w tej trudnej, można odnaleźć piękno. Chwycić się pozytywnych aspektów i przekuć je w siłę, która pozwala przetrwać. Także codzienność może nieść ze sobą małe, zwyczajne – niezwyczajne cuda, które potrafią uskrzydlić i dać nadzieję w najgorszych momentach, w chwilach, w których mamy ochotę się poddać. A co jeśli staje się ona towarem deficytowym? Czy można ogrzać się w cieple jej… „skrawków”?
Maria Paszyńska zabiera nas ponownie do świata swoich bohaterów, których mieliśmy okazję poznać dzięki powieści „Cuda codzienności”. Wracamy na Smolną, do ciasnej stróżówki Macieja, w której życie toczy się dalej. Mamy rok 1920. Miasto, ale i członkowie rodziny Ciszaków próbują się podnieść po wielkiej wojnie. Krok po kroku, cegła po cegle odbudowują swoją codzienność, u której fundamentów niezmiennie trwa rodzina. To ona nadal jest stałym punktem tam, gdzie wszystko… „płynie”. Nadzieja na spokojne życie w państwie, które dopiero co odzyskało niepodległość, z każdym rokiem zdaje się gasnąć, kiedy pojawiają się pierwsze głosy mówiące o groźbie wybuchu kolejnej wojny. Czy w tak trudnych okolicznościach Ciszakowie odnajdą spokój?
Maria Paszyńska w swojej powieści uczyniła rodzinę prawdziwym cudem, który wydarza się wiele razy. To ona stanowi "kapitał" na lata, który przydaje się najbardziej w ważnych momentach naszego życia, kiedy musimy podjąć kluczowe decyzje. A takich nie zabraknie. Autorka postawiła przed swoimi bohaterami wiele dylematów z kategorii tych najtrudniejszych. Balansujących na granicy między tym, co etyczne i moralne, a tym, co mogłoby dla niektórych być oznaką bezduszności i egoizmu. W tej części serii urzekła mnie przede wszystkim więź między rodzeństwem. Przeszłość, która niektórych odcięła nie tylko od rodziny, ale i świata w ogóle, nie ma znaczenia w obliczu problemów najbliższych. Relacje zdają się zacieśniać z każdym rokiem i wzmacniać się wprost proporcjonalnie do przeszkód, jakie przewrotny los stawia na drodze członków rodziny Ciszaków. W „Skrawkach nadziei” pierwsze skrzypce będzie grać również miłość w wielu odsłonach. Ta, która stanowi najpiękniejszą wartość naszego życia, ale i ta, która przychodzi niespodziewanie i wywraca naszą codzienność do góry nogami. Niektórym przyjdzie się zmierzyć z prawdziwą tragedią, która położy się cieniem na przyszłości dla ich uczucia. Przed bohaterami czas prawdziwej burzy i naporów. Czy uda im się znaleźć swoją drogę do szczęścia?
Maria Paszyńska zabiera nas ponownie do świata swoich bohaterów, których mieliśmy okazję poznać dzięki powieści „Cuda codzienności”. Wracamy na Smolną, do ciasnej stróżówki Macieja, w której życie toczy się dalej. Mamy rok 1920. Miasto, ale i członkowie rodziny Ciszaków próbują się podnieść po wielkiej wojnie. Krok po kroku, cegła po cegle odbudowują swoją codzienność, u której fundamentów niezmiennie trwa rodzina. To ona nadal jest stałym punktem tam, gdzie wszystko… „płynie”. Nadzieja na spokojne życie w państwie, które dopiero co odzyskało niepodległość, z każdym rokiem zdaje się gasnąć, kiedy pojawiają się pierwsze głosy mówiące o groźbie wybuchu kolejnej wojny. Czy w tak trudnych okolicznościach Ciszakowie odnajdą spokój?
Maria Paszyńska w swojej powieści uczyniła rodzinę prawdziwym cudem, który wydarza się wiele razy. To ona stanowi "kapitał" na lata, który przydaje się najbardziej w ważnych momentach naszego życia, kiedy musimy podjąć kluczowe decyzje. A takich nie zabraknie. Autorka postawiła przed swoimi bohaterami wiele dylematów z kategorii tych najtrudniejszych. Balansujących na granicy między tym, co etyczne i moralne, a tym, co mogłoby dla niektórych być oznaką bezduszności i egoizmu. W tej części serii urzekła mnie przede wszystkim więź między rodzeństwem. Przeszłość, która niektórych odcięła nie tylko od rodziny, ale i świata w ogóle, nie ma znaczenia w obliczu problemów najbliższych. Relacje zdają się zacieśniać z każdym rokiem i wzmacniać się wprost proporcjonalnie do przeszkód, jakie przewrotny los stawia na drodze członków rodziny Ciszaków. W „Skrawkach nadziei” pierwsze skrzypce będzie grać również miłość w wielu odsłonach. Ta, która stanowi najpiękniejszą wartość naszego życia, ale i ta, która przychodzi niespodziewanie i wywraca naszą codzienność do góry nogami. Niektórym przyjdzie się zmierzyć z prawdziwą tragedią, która położy się cieniem na przyszłości dla ich uczucia. Przed bohaterami czas prawdziwej burzy i naporów. Czy uda im się znaleźć swoją drogę do szczęścia?
Podsumowując:
Siłą powieści Marii Paszyńskiej jest na pewno jej niezwykła uniwersalność. Nie jest ważne, czy akcja powieści toczy się w dalekiej przeszłości, zawsze w życiu każdego człowieka są pewne prawdy, które stanowią jego największą wartość. Czytając „Skrawki nadziei”, mamy wrażenie, że życie bohaterów nie toczy się jedynie na kartach książki, ale gdzieś obok nas. Traktujemy ich jak sąsiadów lub przyjaciół, którzy podobnie jak my zmagają się z własnymi problemami. Nowa powieść autorki ponownie zwraca uwagę na siłę rodziny, ale również na to, aby nigdy nie przestać jej doceniać. Aby zawsze dostrzegać jej wyjątkowość, nie traktować jako czegoś, co jest nam dane na zawsze. To opowieść, która z jednej strony porusza do głębi i wywołuje łzy, a z drugiej daje nadzieję na to, że nawet w obliczu największej tragedii, nigdy nie będziemy sami, jeśli u boku będą trwali nasi najbliżsi. Którzy będą nas asekurować w momencie upadku i pomogą nam się podnieść. W powieści Marii Paszyńskiej rodzina jest także niezawodnym „materiałem” do budowy fundamentów naszych marzeń, o które zawsze warto walczyć. Polecam!
Siłą powieści Marii Paszyńskiej jest na pewno jej niezwykła uniwersalność. Nie jest ważne, czy akcja powieści toczy się w dalekiej przeszłości, zawsze w życiu każdego człowieka są pewne prawdy, które stanowią jego największą wartość. Czytając „Skrawki nadziei”, mamy wrażenie, że życie bohaterów nie toczy się jedynie na kartach książki, ale gdzieś obok nas. Traktujemy ich jak sąsiadów lub przyjaciół, którzy podobnie jak my zmagają się z własnymi problemami. Nowa powieść autorki ponownie zwraca uwagę na siłę rodziny, ale również na to, aby nigdy nie przestać jej doceniać. Aby zawsze dostrzegać jej wyjątkowość, nie traktować jako czegoś, co jest nam dane na zawsze. To opowieść, która z jednej strony porusza do głębi i wywołuje łzy, a z drugiej daje nadzieję na to, że nawet w obliczu największej tragedii, nigdy nie będziemy sami, jeśli u boku będą trwali nasi najbliżsi. Którzy będą nas asekurować w momencie upadku i pomogą nam się podnieść. W powieści Marii Paszyńskiej rodzina jest także niezawodnym „materiałem” do budowy fundamentów naszych marzeń, o które zawsze warto walczyć. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz